Cały czas utwierdzam się w powołaniu bycia Misjonarzem Afryki. Jednak wydaje mi się, że nasza obecność w Polsce, też jest ważna. Wciąż mamy często folklorystyczno-egzotyczne wyobrażenie o pracy misyjnej. No i stereotypy o Afryce. Afryka jest mało znana w Polsce.
Ojciec miał kontakty z muzułmańskimi duchownymi?
Miałem bardzo dobre relacje z imamem z meczetu który sąsiadował z naszą misją. Imam to taki nasz proboszcz. Poza tym hierarchowie Kościoła katolickiego bardzo się troszczyli o dobre relacje z muzułmanami. Nasi biskupi składali wizyty imamom z okazji świąt muzułmańskich. Ale najważniejszy kontakt to dla mnie był kontakt życia. Żyliśmy wśród muzułmanów. Naszym kucharzem był muzułmanin. W szkole która istniała przy naszej misji nauczyciele byli muzułmanami. Dzieci też w 90 proc. A więc kontakt codziennego życia, relacje oparte o codzienność tam i teraz, a niekoniecznie w świetle tego co się dzieje np. w związku z tzw. walką z terroryzmem.
Afrykańczycy zaskakują prostotą i radością życia...
Pewien człowiek, gdy mu też o tym powiedziałem, odparł mi, że to wynika z całkiem innej filozofii życia mieszkańców Afryki i Europy. Mówił: „Wy planujecie co będziecie robić za miesiąc, za rok itd. Biegacie za przyszłością, cały czas o niej myślicie. Jak wam nie wychodzi to się denerwujcie, stresujecie i w końcu popadacie w depresję. Myślicie cały czas o przyszłości na tej ziemi. W naszym myśleniu, cały czas jest obecna śmierć. Wiemy, że każdego dnia możemy umrzeć dlatego też cieszymy się każdym nowym dniem życia. I stąd nasza radość. Cieszymy się każdym kolejnym dniem danym przez Boga”. To właśnie jest piękne w ich mentalności. I tłumaczy tą radość życia. Śmierć jest częścią życia. Nie ma w niej tyle dramatyzmu, co w naszym świecie. Ludzie przeżywają ją bardzo spokojnie. I trzeba powiedzieć, że Afrykańczycy to ludzie bardzo uduchowieni. Bóg jest obecny na co dzień. Dla nich kwestia Boga nie podlega dyskusji. A u nas?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).