Byłem nagi, a wy... daliście mi prawo, bym był nagi. Byłem głodny, a wy... stwierdziliście że głód jest tak samo dobry jak sytość. Gdyby Kościół zaprzestał głoszenia Chrystusa w imię "dowartościowania innych religii", to właśnie mógłby usłyszeć.
Czy można komuś odebrać szansę na poznanie życia w jedności z Bogiem, na doświadczenie Jego miłości i troski, na doświadczenie jedności z drugim człowiekiem - dlatego, że wydaje się to bardziej sprawiedliwe i dowartościowujące? Czy można komuś odebrać możliwość uczestnictwa w Królestwie, skoro Jezus powiedział, że "królestwo Boże pośród was jest" (Łk 17,21b)? W nieco innym wprawdzie kontekście ostatnio słyszałam zdanie „Byłem nagi, a wy... daliście mi prawo, bym był nagi” - ale i tu wydaje się właściwe. „Byłem głodny, a wy... stwierdziliście że głód jest tak samo dobry jak sytość.” Dowartościowaliście nagość i głód zamiast odziać i nakarmić.
A równie przewrotnie, jak w pytaniu - czy odmówienie komuś prawa wyboru, bo odgórnie stwierdzamy, że to dla niego lepiej, nie jest zniewalaniem? Wybieraniem za kogoś? Naszym ludzkim obowiązkiem jest dawanie innym tego, co mamy najlepszego. Dawanie innym Boga. Każdy ma prawo ten dar przyjąć lub odrzucić.
Kościół dysponuje pełnią środków zbawczych. Właśnie dysponuje. Nie jest ich właścicielem, a dysponentem. Otrzymał je dla siebie i dla innych, po to aby mogły być dostępne każdemu człowiekowi. Kościół otrzymał - i przekazuje - drogowskazy na drogę życia. Łatwiej iść szlakiem oznakowanym, niż wybierać "na intuicję" jedną w wielu dróg. Na wielu innych można się mocno pokaleczyć. Misja to odsłanianie tych drogowskazów. To także, a może przede wszystkim - pokarm na drogę, jakim są Sakramenty. Do zbawienia dojść może każdy, dzięki Bożej łasce - ale czy można spokojnie patrzeć, stojąc na jasno zarysowanej drodze i mając pod dostatkiem chleba, jak moi bracia wybierają różne ścieżki, czasem prowadzące donikąd - i nie wskazać im drogi, nie dać jeść?
Pozostaje problem - burzliwie od pewnego czasu dyskutowany. Jak pogodzić stwierdzenia, że Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem i „poza Kościołem nie ma zbawienia” z dopuszczeniem zbawienia niechrześcijan? W jaki sposób Kościół jest drogą zbawienia dla tych, którzy go nie znają? Dla tych, którzy do niego nie należą? Koncepcje teologiczne mówią o „kręgach przynależności do Kościoła”. Mówi się o Kościele jawnym i ukrytym, o nieświadomej przynależności. Niemniej - wydaje mi się - wszystko sprowadza się do zdania „Duch wieje tam, gdzie chce” - i przez Chrystusa, dzięki Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu prowadzi wszystkich do Ojca. Zawsze przez Chrystusa, który jest głową Kościoła - nigdy poza Nim.
Wróćmy na koniec do zdania: „Kościół bez misji traci swój podstawowy sens istnienia”. Jak już wspominałam, Kościół powstał jako przedłużenie posłannictwa Chrystusa na ziemi. Kościół został posłany, by nieść Ewangelię wszystkim ludom na ziemi. To jest missio Ecclesiae, misja Kościoła. Kościół, który nie głosi Chrystusa Zmartwychwstałego, jest jak zwietrzała sól - na cóż się przyda?
Misja Kościoła to nie tylko misje wśród niechrześcijan - misje ad gentes (Dla Królestwa), jak od nazwy dekretu SV II określa je Jan Paweł II. Misja Kościoła to także głoszenie Ewangelii wśród chrześcijan - to także swoista autoewangelizacja. Misja Kościoła dzisiaj, to głoszenie Ewangelii tym, którzy od wiary odeszli - czyli reewangelizacja.
Różne są metody działalności misyjnej na różnych obszarach. Różne są środki głoszenia, choć ostatecznie działa zawsze świadectwo. Ale wszystkie te rodzaje wyrastają z jednej misji Kościoła - posłania do wszystkich narodów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.