Czy Kościół może zrezygnować z misji?

Joanna M. Kociszewska

publikacja 16.12.2006 10:46

Byłem nagi, a wy... daliście mi prawo, bym był nagi. Byłem głodny, a wy... stwierdziliście że głód jest tak samo dobry jak sytość. Gdyby Kościół zaprzestał głoszenia Chrystusa w imię "dowartościowania innych religii", to właśnie mógłby usłyszeć.

Czy Kościół może zrezygnować z misji? HENRYK PRZONDZIONO/agencja gn Batik afrykański

Misje to przeżytek. Misje to przejaw ekspansyjności instytucji. Skoro niechrześcijanin może być zbawiony, po co głosić Dobrą Nowinę? Takie zdania spotyka się dzisiaj często. Tymczasem Kościół bez misji traci swój podstawowy sens istnienia.

Ale zacznijmy od początku.

Posłannictwo Kościoła zaczyna się w tym jednym zdaniu: "Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam" (J 20, 21b). Misja to posłanie (łac. mittere - posyłać). Jezus o swoim posłannictwie mówił wielokrotnie. Jego życie było wypełnianiem posłania, streszczonego najkrócej w zdaniu: "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony." (J 3,16). To posłannictwo Jezus przekazał Kościołowi. Od dnia Pięćdziesiątnicy to Kościół ma nieść Dobrą Nowinę - Chrystusa całemu światu. Po to, "aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne"...

Teologia misji sięga jeszcze głębiej. Sięga do jedności Trójcy Świętej, której odbiciem ma być jedność wszystkich ludzi. Kościół - na wzór Trójcy Świętej - ma stanowić jedno. Ma być zaczynem tej jedności na ziemi. Ma do niej prowadzić każdego człowieka, aby zgodnie ze słowami Chrystusa wszyscy [Jego] radość mieli w sobie w całej pełni (J 17,13b). Głoszenie Dobrej Nowiny jest niesieniem wszystkim tej radości, że Bóg przyszedł na świat by człowiekowi dać życie.

Coraz częściej słychać inny pogląd. Można go streścić następująco:

„Według radykalnego pluralizmu religijnego pierwiastek boski, absolutny i transcendentny, jest konieczny do zbawienia ludzkości niezależnie od form pośrednictwa. Nie można uznać jednego pośrednictwa, jednego pośrednika, jednego objawienia zbawczego i jednego zbawienia za doskonalsze od innych”*

Powołując się na odwieczną misję Ducha Świętego, który we wszystkich ludach i we wszystkich wiekach siał „zarodki Słowa” niektórzy twierdzą, że misja Ducha Św. „który wieje tam, gdzie chce” jest równoległa do misji Chrystusa.

Ta koncepcja rzeczywiście podważa sens jakiegokolwiek głoszenia. Jeśli Jezus i Kościół nie są do zbawienia potrzebne, jeśli można się zbawić inną drogą, to nie ma sensu posłannictwo Kościoła posłannictwo. Nie ma sensu głoszenie Ewangelii. Wróćmy zatem do Objawienia.

Odpowiedział mu Jezus: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. (J 14, 16). Duch Święty wprawdzie „wieje tam, gdzie chce”, ale jak działa opisano w Dziejach Apostolskich.

* Sebastian Karotemprel, SDB: "Chrystologiczne i soteriologiczne podstawy misji". W: Kościół misyjny. Podstawowe studium misjologii. Missio-Polonia. Wydawnictwo Papieskich Dzieł Misyjnych, Warszawa 1997, s. 58.

Rozdział 10 wspomina historię setnika Korneliusza, człowieka pobożnego. Oto pewnej nocy objawił mu się anioł i kazał sprowadzić Piotra, którego nie znał i nie słyszał. Piotr z polecenia Ducha Świętego przyszedł...

Wiecie, że zabronione jest Żydowi przestawać z cudzoziemcem lub przychodzić do niego. Lecz Bóg mi pokazał, że nie wolno żadnego człowieka uważać za skażonego lub nieczystego. Dlatego też wezwany przybyłem bez sprzeciwu. Zapytuję więc: po co mnie sprowadziliście?

Korneliusz odpowiedział: Cztery dni temu, gdy modliłem się o godzinie dziewiątej w swoim domu, stanął przede mną mąż w lśniącej szacie i rzekł: "Korneliuszu, twoja modlitwa została wysłuchana i Bóg wspomniał na twoje jałmużny. Poślij więc do Jafy i wezwij Szymona, zwanego Piotrem. Jest on gościem w domu Szymona garbarza, nad morzem". Posłałem więc natychmiast do ciebie, a ty dobrze zrobiłeś, żeś przyszedł. Teraz my wszyscy stoimy przed Bogiem, aby wysłuchać wszystkiego, co Pan tobie polecił.

Cóż odpowiada Piotr? Pan wezwał go do tych ludzi, więc w najkrótszych słowach głowi im Dobrą Nowinę:

Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich.

Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła. A my jesteśmy świadkami wszystkiego, co zdziałał w ziemi żydowskiej i w Jerozolimie. Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu. On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów.

I co się dzieje dalej?

Kiedy Piotr jeszcze mówił o tym, Duch Święty zstąpił na wszystkich, którzy słuchali nauki. I zdumieli się wierni pochodzenia żydowskiego, którzy przybyli z Piotrem, że dar Ducha Świętego wylany został także na pogan. Słyszeli bowiem, że mówią językami i wielbią Boga.

Wtedy odezwał się Piotr: „Któż może odmówić chrztu tym, którzy otrzymali Ducha Świętego tak samo jak my?” I rozkazał ochrzcić ich w imię Jezusa Chrystusa.

Duch Święty wieje tam, gdzie chce. Budzi pragnienie i tęsknotę w sercu każdego człowieka. Ale kieruje ich do Kościoła. Wysyła do nich - kiedyś Piotra, teraz chrześcijan - by świadczyli im o zbawieniu przez Jezusa Chrystusa. Nie prowadzi ich do zbawienia swoją, odrębną drogą, ale zawsze przez Jezusa Chrystusa. To Jezus jest początkiem zbawienia dla wszystkich. Dla tych, co żyli na ziemi przed Jego przyjściem, dla tych, co Go spotkali i dla tych, co będą żyli do końca świata.

To Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem i nie ma innego. Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie - pisze św. Paweł w liście do Tymoteusza (1 Tm 2, 5-6). Nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni - mówi Piotr po uzdrowieniu chromego od urodzenia (Dz 4, 12).

Kościół wierzy, że człowiek nie może zbawić się sam - do zbawienia potrzebna jest łaska. Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus (1 Kor 12, 3b). Wierzymy jednak, że Chrystus, który umarł za wszystkich na krzyżu, nikomu tej łaski nie odmawia. Wierzymy, że niechrześcijanie mogą zostać zbawieni, jeśli świadomie i dobrowolnie wiary nie odrzucili. „Bóg bowiem, którzy doskonale widzi, przenika i zna umysł, duszę, myśli i skłonności wszystkich, w najwyższej dobroci swej i łaskawości nie mógłby ścierpieć, aby ten, co nie jest winien dobrowolnego grzechu, ulegał wiecznym męczarniom i karze.” - pisał Pius IX w encyklice Quanto conficiamur moerore. Można mieć nawet nadzieję - ufając wszechmocy i miłosierdziu Bożemu - że wszyscy ludzie zostaną zbawieni. Nadzieja ta jednak nigdy nie może stać się pewnością. Człowiek jest wolny, także w odrzuceniu Boga.

Po co więc głosić Ewangelię? Przewrotnie można powiedzieć: jeśli poganie jej nie usłyszą, nie będą mogli odrzucić (mają możliwość zbawienia). Jeśli poznają i odrzucą - Kościół ostrzega przed potępieniem wiecznym. Czy wobec tego misjonarze... krzywdzą tych, których nawracają?

Pięknie wyjaśnia to Sebastian Karotemprel, SDB:

Odkupienie jest czymś więcej niż wybawienie od grzechu wiecznego i wiecznego oddzielenia od Boga (piekło); oznacza ono włączenie w trynitarne życie Boga, w poznanie Boga, miłość i wspólnotę z Nim. Taki jest ostateczny sens zmartwychwstania Jezusa.*

Kardynał Walter Kasper pisze podobnie:

Nie twierdzę jedynie, że w Jezusie rozpoczęła się nowa przyszłość wszelkiej rzeczywistości i że jest ona ostatecznie zdeterminowana przez Niego, i że jest ona ostatecznie zdeterminowana przez Niego, ale mówię znacznie więcej, mianowicie że osoba i dzieło Jezusa stanowią przyszłość, tzn., że przez swoje zmartwychwstanie stał się On zbawieniem świata, „został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia” (Rz 4,25).

Należy powiedzieć, że wiara w zmartwychwstanie Jezusa oznacza więcej niż tylko ostateczne zaakceptowanie i opowiedzenie się za Chrystusem oraz Jego wejściem do wspólnoty życia i miłości Boga. W zmartwychwstaniu i wywyższeniu Jezusa Bóg przyjął też niejako Jego misję względem wszystkich ludzi i ostatecznie wniósł przez Niego pokój i pojednanie dla świata. W Jezusie i przez Niego boska miłość jest obecnie skierowana w sposób ostateczny do wszystkich.**

* Sebastian Karotemprel, SDB: "Chrystologiczne i soteriologiczne podstawy misji". W: Kościół misyjny. Podstawowe studium misjologii. Missio-Polonia. Wydawnictwo Papieskich Dzieł Misyjnych, Warszawa 1997, s. 65
** Walter Kasper, Jesus the Christ, New York 1976, s. 155

Czy można komuś odebrać szansę na poznanie życia w jedności z Bogiem, na doświadczenie Jego miłości i troski, na doświadczenie jedności z drugim człowiekiem - dlatego, że wydaje się to bardziej sprawiedliwe i dowartościowujące? Czy można komuś odebrać możliwość uczestnictwa w Królestwie, skoro Jezus powiedział, że "królestwo Boże pośród was jest" (Łk 17,21b)? W nieco innym wprawdzie kontekście ostatnio słyszałam zdanie „Byłem nagi, a wy... daliście mi prawo, bym był nagi” - ale i tu wydaje się właściwe. „Byłem głodny, a wy... stwierdziliście że głód jest tak samo dobry jak sytość.” Dowartościowaliście nagość i głód zamiast odziać i nakarmić.

A równie przewrotnie, jak w pytaniu - czy odmówienie komuś prawa wyboru, bo odgórnie stwierdzamy, że to dla niego lepiej, nie jest zniewalaniem? Wybieraniem za kogoś? Naszym ludzkim obowiązkiem jest dawanie innym tego, co mamy najlepszego. Dawanie innym Boga. Każdy ma prawo ten dar przyjąć lub odrzucić.

Kościół dysponuje pełnią środków zbawczych. Właśnie dysponuje. Nie jest ich właścicielem, a dysponentem. Otrzymał je dla siebie i dla innych, po to aby mogły być dostępne każdemu człowiekowi. Kościół otrzymał - i przekazuje - drogowskazy na drogę życia. Łatwiej iść szlakiem oznakowanym, niż wybierać "na intuicję" jedną w wielu dróg. Na wielu innych można się mocno pokaleczyć. Misja to odsłanianie tych drogowskazów. To także, a może przede wszystkim - pokarm na drogę, jakim są Sakramenty. Do zbawienia dojść może każdy, dzięki Bożej łasce - ale czy można spokojnie patrzeć, stojąc na jasno zarysowanej drodze i mając pod dostatkiem chleba, jak moi bracia wybierają różne ścieżki, czasem prowadzące donikąd - i nie wskazać im drogi, nie dać jeść?

Pozostaje problem - burzliwie od pewnego czasu dyskutowany. Jak pogodzić stwierdzenia, że Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem i „poza Kościołem nie ma zbawienia” z dopuszczeniem zbawienia niechrześcijan? W jaki sposób Kościół jest drogą zbawienia dla tych, którzy go nie znają? Dla tych, którzy do niego nie należą? Koncepcje teologiczne mówią o „kręgach przynależności do Kościoła”. Mówi się o Kościele jawnym i ukrytym, o nieświadomej przynależności. Niemniej - wydaje mi się - wszystko sprowadza się do zdania „Duch wieje tam, gdzie chce” - i przez Chrystusa, dzięki Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu prowadzi wszystkich do Ojca. Zawsze przez Chrystusa, który jest głową Kościoła - nigdy poza Nim.

Wróćmy na koniec do zdania: „Kościół bez misji traci swój podstawowy sens istnienia”. Jak już wspominałam, Kościół powstał jako przedłużenie posłannictwa Chrystusa na ziemi. Kościół został posłany, by nieść Ewangelię wszystkim ludom na ziemi. To jest missio Ecclesiae, misja Kościoła. Kościół, który nie głosi Chrystusa Zmartwychwstałego, jest jak zwietrzała sól - na cóż się przyda?

Misja Kościoła to nie tylko misje wśród niechrześcijan - misje ad gentes (Dla Królestwa), jak od nazwy dekretu SV II określa je Jan Paweł II. Misja Kościoła to także głoszenie Ewangelii wśród chrześcijan - to także swoista autoewangelizacja. Misja Kościoła dzisiaj, to głoszenie Ewangelii tym, którzy od wiary odeszli - czyli reewangelizacja.

Różne są metody działalności misyjnej na różnych obszarach. Różne są środki głoszenia, choć ostatecznie działa zawsze świadectwo. Ale wszystkie te rodzaje wyrastają z jednej misji Kościoła - posłania do wszystkich narodów.

TAGI: