Benedyktyni troszczą się w świecie o harmonię i pokój. Ale nie tylko dlatego, że dużo się modlą i w ten sposób nadrabiają braki modlitwy wśród „reszty świata”. Także - a może przede wszystkim - przez swój styl życia, w którym rzuca się w oczy troska o równowagę potrzeb ducha i ciała.
Ale nie, o. Sławomir „rozlicza” Opatrzność szczegółowo: chleb z miejscowej piekarni, owoce i warzywa z własnego ogrodu, intencje mszalne, ofiary zebrane podczas rekolekcji prowadzonych przez obydwu ojców, honoraria za książki o. Ludwika Mycielskiego, remonty sponsorowane przez zaprzyjaźnione firmy oraz ofiary składane przez gości klasztoru.
I tu - przy pozycji ostatniej - mamy do czynienia z fenomenem, który wymaga osobnego potraktowania. Najpierw - trochę od końca - potraktujmy rzecz od strony księgowej, skoro już przy niej jesteśmy. Goście mieszkają w osobnym dwupiętrowym domu z wyremontowanym cudnie poddaszem (sponsor remontu poddasza: Opatrzność via PLL LOT). Za pobyt w klasztorze składają ofiarę. Ile kto może, ile uzna za stosowne. Kilka razy pytałem braci, ile. Odpowiedzi nie otrzymałem. Ofiary składa się nie mnichowi, ale do skarbonki. Skarbonka jest nieprzezroczysta, dodam niedowiarkom, bo sam się zdziwiłem. Bilans zdziwień księgowego-amatora zamyka podsumowanie: - W tym roku utrzymanie klasztoru i domu dla gości wyniosło właśnie tyle, ile znaleźliśmy w skarbonce - mówi o. Sławomir Badyna. Ale żeby Opatrzność była aż tak dokładna - tego naprawdę nie przypuszczałem.
Jednak najistotniejsze jest co innego. Właśnie to „rozszerzanie serca”. Klasztor biskupowski zaczął bowiem przyciągać do siebie gości spragnionych... No właśnie, czego?
„Wszystkich przychodzących do klasztoru gości należy przyjmować jak Chrystusa, gdyż On sam powie: Gościem byłem i przyjęliście mnie. Wszystkim trzeba też okazywać należny szacunek, a zwłaszcza zaś braciom w wierze oraz pielgrzymom”.
Nie wiem, czego szuka człowiek, który trafia do klasztoru Benedyktynów w Biskupowie. Pewnie każdy czego innego. Ale co przyciąga tych, którzy wracają tu regularnie? - Atmosfera tego miejsca. Wyczuwa się miłość wzajemną, którą oni tam żyją. Na co dzień - opowiada jeden z częstych gości Biskupowa. Byłem tam tylko raz, szaleństwem byłoby, gdybym sam takie słowa napisał. Powiem tylko, że tam się wyczuwa „coś” niezwykłego.
Co? Opat, prezes benedyktyńskiej Kongregacji Zwiastowania o. Celestine Cullen z opactwa Glenstal, po wizytacji napisał o klasztorze w Biskupowie, że „owoce Ducha Świętego są tu oczywiste”. Goście pragnący skosztować czegoś z tego duchowego ogrodu mogą uczestniczyć w życiu wspólnoty. Tu nie ma turnusów rekolekcyjnych, przyjeżdża się po uprzednim uzgodnieniu terminu i wyjeżdża, kiedy chce (tel. w godz. 7.00-12.00 i 15.00-17.00: 77/ 439 82 06) - choć latem trudno o wolne miejsce. Nie ma przymusu uczestnictwa we wszystkich punktach dnia. - Urzekające dla mnie jest to, że ojciec Ludwik odwiedza codziennie gości, pyta o warunki, a przy okazji powie jakąś małą konferencję. Nawet dla dwóch ludzi - wspomina jedna z osób, które od kilku lat przyjeżdżają do Biskupowa. Oczywiście goście zaproszeni są nie tylko do modlitwy i rozmyślań.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.