Na progu przemian

Jezuici to ludzie misji. Angażują się na styku Ewangelii i kultury, wiary i nauki, Kościoła i społeczeństwa – tak swych podwładnych charakteryzuje o. Peter-Hans Kolvenbach SJ.

Reklama

Towarzystwo Jezusowe jest szczególnie wrażliwe na dialog międzyreligijny. Czy jest możliwy dialog z islamem?

O. Kolvenbach: Po to, aby dialog był możliwy, konieczny jest na początku szczery wzajemny szacunek, który wykracza poza zwykłą uprzejmość. Bez tego nie będzie dialogu, co więcej - będzie konfrontacja. Drugi krok wskazał nam Jan Paweł II, gdy mówił o "dialogu życia", to znaczy o podzielaniu pragnień i problemów każdej ludzkiej wspólnoty: pragnienia, by żyć w pokoju, bezpiecznie, w środowisku wolnym od zanieczyszczeń. W tej atmosferze podzielania pragnień i szukania środków zaradczych można uczynić kolejny krok: dialog religijny z wymianą doświadczeń duchowych i praktyk religijnych, w którym obecne są prawdziwe uczucia religijne, mimo oczywistych rozbieżności. Wreszcie istnieje dialog religijny opierający się na elementach teologicznych obu religii. Oczywiście jest to zastrzeżone dla teologów, którzy będą musieli zatrzymać się przed problemem nierozwiązalnym: wiary chrześcijan w Trójcę Świętą nie można sprowadzać do takiej formuły czystego monoteizmu, jaką wyznaje islam. Ta ostatnia trudność teologiczna nie powinna jednak być przeszkodą dla rozwijania dialogu życia, zalecanego przez Papieża, gdyż zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie mają prawdziwe religijne poczucie życia i podzielają przekonanie, że "nie samym chlebem żyje człowiek".

Jakie inspiracje przejął Ojciec po swym zmarłym poprzedniku, o. Pedro Arrupe (którego setną rocznicę urodzin wspominaliśmy w listopadzie), do prowadzenia w tym ostatnim ćwierćwieczu Towarzystwa Jezusowego?

O. Kolvenbach: Niewątpliwie od o. Arrupe nauczyliśmy się powrotu do źródeł w świetle Soboru Watykańskiego II. Skoro według ojców tego Soboru rodziny zakonne są darem Ducha dla Kościoła, to co w takim razie Chrystus chciał dać Kościołowi, powołując swoje Towarzystwo? W czasach, w których Kościół cierpiał z powodu podziałów chrześcijan i zagrażało mu, iż zapomni, że został założony dla głoszenia Dobrej Nowiny narodom, św. Ignacy i jego towarzysze zostali powołani do dalszego prowadzenia misji Chrystusa przede wszystkim tam, gdzie Go nie znano lub słabo znano. Z Soboru o. Arrupe czerpał siłę do wsłuchiwania się w głos wszystkich swych współbraci i we wszystkie ich działania, aby wiedzieć, czy ich imponująca praca była naprawdę i wyraźnie kontynuacją misji Chrystusa. Misji, która – w sensie geograficznym - nie została bynajmniej wypełniona, a przeciwnie, musi być rozpoczęta na nowo w krajach o tradycji chrześcijańskiej. Jest to też misja, która mieści się na granicy między wiarą a współczesną kulturą, wiarą a nauką, wiarą a sprawiedliwością społeczną, gdzie trzeba zanieść obecność Kościoła. Aby głosić Chrystusa, Jezusowy towarzysz musi być i żyć w odniesieniu do tej misji. Już w czasach św. Ignacego wymagało to zerwania ze stylem monastycznego życia konsekrowanego. Także dziś wymaga to od jezuity życia karmionego rozważaniem tajemnic Chrystusa pełniącego swą misję, aby wzorować na Nim codzienną działalność misyjną. To właśnie o. Arrupe jako prawdziwy prorok odnowy soborowej starał się urzeczywistniać w swym życiu, które pozostaje dla nas źródłem natchnienia.

Ojciec Arrupe był więc prorokiem odnowy soborowej. Co jednak pozostaje jeszcze do zrobienia dzisiaj, aby wypełnić konkretnie wskazania Soboru Watykańskiego II?

O. Kolvenbach: Zadanie przełożenia na język praktyki linii nakreślonych przez Sobór Watykański II nigdy nie zostanie wykonane. Trzeba podejmować je ciągle na nowo, nie chodzi bowiem o zmianę tu czy tam jakiejś praktyki Kościoła, ale o realizację tego, co nowe, nawracając się, przemieniając własne serce, aby pozwolić się dotknąć Sercu Bożemu. Na przykład uznanie miejsca świeckich w Kościele nie może ograniczać się do nakreślenia jakiegoś miejsca dla nich w schemacie organizacyjnym Kościoła, ale wzywa świeckich wiernych Chrystusowi do podejmowania swojej specyficznej misji w Kościele i dla Kościoła na świecie. To branie na siebie odpowiedzialności we wspólnocie w Duchu, którą jest Kościół, wymaga nawrócenia serca. Konkretnie wiele ruchów kościelnych, będących owocem Soboru, wymaga od swych członków daru z samych siebie, a nie tylko zwykłego wstąpienia. Używając, gdy mówi o postępowaniu w okresie posoborowym, wyrażenia "hermeneutyka ciągłości", Ojciec Święty stwierdza, że odnowa zawsze będzie czerpać z przeszłości życia Kościoła z Jego Panem, który czyni zawsze wszystko nowe. Nigdy nie będziemy mieli ostatniego słowa: należy ono do Niego, który buduje z nami nową ziemię i nowe niebo.

Po 24 latach powróci Ojciec do sytuacji, gdy będzie miał przełożonego zakonnego. Jest Ojciec pierwszym generałem jezuitów, którego to spotyka (nie licząc o. Arrupe, który był chory). Jak przygotowuje się Ojciec do tej zmiany w swoim życiu?

O. Kolvenbach: Już św. Benedykt wiedział, że należy wsłuchiwać się w głosy współbraci, gdyż Bóg mógł mówić do niego przez usta najmłodszego mnicha. Po prawie 25 latach słuchania około 20 tys. jezuitów posłuszeństwo tylko jednemu winno być raczej czasem pokoju. Przynajmniej mam nadzieję, że nie będę dla niego ciężarem do niesienia czy do znoszenia...

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama