Drzewo genealogiczne Kazimierz Szołtysek ma 69 lat, jest artystą plastykiem. Dziejami swojej rodziny, która korzenie ma w Paniówkach, żyje już od czasów licealnych. Chociaż jego kuzyn, Roman Szołtysek udokumentował wcześniej losy rodziny, docierając do 1619 roku, stworzenie drzewa genealogicznego na konkurs nie było zadaniem banalnym.
– Dużą wagę przywiązywałem do wrażenia plastycznego. Tłem uczyniłem ścianę familoka, aby nadać temu regionalny charakter. W środku znajdują się drzwi rodzinnego domu w Zabrzu-Kończycach. Pierwsze fotografie to starzyk i starka, Johan i Antonina Szołtysek. Od nich wszystko się zaczęło – opowiada Kazimierz Szołtysek. Autorowi udało się zebrać wszystkie portrety i zdjęcia ślubne. Zadanie nie należało do najłatwiejszych, chociażby ze względu na liczebność rodziny. Samo rodzeństwo pana Kazimierza to 6 sióstr i 6 braci. W dodatku część wyjechała za granicę. – Tę pracę zrobiłem przede wszystkim dla mojej matki, która była dla mnie wszystkim. Mądrość życiowa, praca i wzajemny szacunek rodziców – to nas kształtowało. W tej chwili do Kończyc przyjeżdżam na cmentarz – tłumaczy pan Kazimierz, który mieszka z żoną w centrum Zabrza. Niedaleko jest córka z mężem. Jak przyznaje plastyk, jeśli podobny konkurs odbędzie się ponownie za rok, pomyśli o tym, by rozbudować swoje drzewo o rodzinę ze strony matki.
Napisz po prostuWypracowanie na temat „Moja wyjątkowa rodzina” było pomysłem nauczycielki jedenastoletniego Pawła Lamperta. Wcześniej jednak był jeszcze inny konkurs. Każdy z uczniów miał napisać bajkę. Opowieść Pawła o planecie papierowych ludzi spodobała się klasie najbardziej. Napisz na konkurs o swojej rodzinie, zaproponowała polonistka.
– Zastanawialiśmy się wieczorami z synem, co wyjątkowego jest w naszej rodzinie. Namawiałam go, aby napisał po prostu tak, jak jest, o każdym z nas troszeczkę – wspomina mama Pawła. – Może to, że jestem chora, miało pewien wpływ na jego pracę. Na końcu napisał, że zastanawia się jak by to było, gdyby został sam. Doszedł też do wniosku, że chociaż nasza rodzina jest całkiem normalna, to jest niesamowita, ponieważ jest.
Jedenastoletni twórca mieszka w Rybniku z rodzicami, babcią i czwórką rodzeństwa. Rodzinnym hobby ojca i dzieci jest wędkowanie. – Gdy jest tylko pogoda, wyjeżdżamy nad wodę i łowimy ryby. Dzieci zawsze z okazji Dnia Dziecka biorą udział w zawodach wędkarskich, z których przywożą dyplomy, puchary. Sama nie wiem, może mamy szczęście… – zastanawia się mama zwycięzcy rodzinnego konkursu.