O widzeniu tłumu aniołów, umieraniu Kościoła, jodze i Bogu na manowcach z o. Josephem-Marie Verlinde rozmawia Marcin Jakimowicz.
Czy cechą rozpoznawalną Boga jest przemienianie zła w dobro?
– Tak. Dotykamy sedna tajemnicy Odkupienia: Jestem bytem stworzonym ku Bogu. Grzech powoduje, że czuję opór i oddalam się od Niego. Idę w odwrotnym kierunku. Poprzez wcielenie Jezus bierze na siebie całe moje człowieczeństwo, takie, jakie ono jest. Ze wszystkimi oporami wobec łaski. I wszystko na nowo orientuje w kierunku Boga.
Musi wówczas bardzo cierpieć?
– Tak. Wielcy mistycy mówili o tym, że największym cierpieniem agonii Jezusa w Ogrodzie Oliwnym była świadomość marnowania przez nas łask i odrzucania Jego miłosierdzia. Mamy wiele szczęścia, że żyjemy w takich czasach jak teraz. Pan podwaja swą łaskę. Dlaczego? Bo świat się od Niego oddala.
Szczęścia??? Przecież słowa Jana Pawła II: „Nadchodzi czas wiosny Kościoła” brzmią dziś jak żałosny chwyt marketingowy…
– Może to, co powiem, będzie brutalne, ale widzę, że mamy dziś do czynienia z Kościołem, który się zapada, i jednocześnie z Kościołem, który się odradza. Zapada się wiele starych struktur, które nie wytrzymują nowego tchnienia Ducha. W nowym, odradzającym się Kościele są ludzie, którzy przyjmują do serca Jezusa i rzeczywiście oddają Mu swe życie. Nie z powodów socjologicznych: tradycyjnych, rodzinnych, ale dlatego, że odczuwają taką potrzebę. Bóg podwaja dziś swą łaskę i w tym momencie kryzysowym pozwala nam na zanurzenie się w morzu Jego miłosierdzia.
Kościół wszedł w swój ostatni Wielki Tydzień – pisze o. Marie-Dominique Philippe, założyciel Wspólnoty św. Jana. – Wisi na krzyżu, czekając na zmartwychwstanie. Podobnie uważa brat Efraim, założyciel Wspólnoty Błogosławieństw. A co sądzi założyciel Wspólnoty św. Józefa?
– Wolę określenie Jana Pawła II, który mówił, że widzimy zaczątki wiosny i zmartwychwstania. Słowo
„agonia” kojarzy się z czymś definitywnie skończonym. Użyłbym innego sformułowania: o północy, kiedy jest najciemniej, zaczyna się nowy dzień. Toniemy w mroku, ale widzimy wyraźnie pierwsze blaski nowego dnia. We Francji wydaje się, że panuje już kompletna noc: kościoły opustoszały, została garstka wierzących. Ale w tej nocy widać wyraźnie pierwsze blaski świtu.
40 lat temu wszedł Ojciec w wir wschodnich duchowości. Izrael szedł przez pustynię 40 lat. Młody, niecierpliwy człowiek ma wybór: albo 40 lat brnąć przez pustynię, albo zaliczyć kilka seansów jogi, po których – jak głoszą reklamy – odzyska spokój ducha…
– Droga chrześcijanina nie jest ani trudna, ani długa. Tą drogą jest Jezus. Powiedział przecież: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy obciążeni i utrudzeni jesteście…”. Dla mnie chrześcijaństwo to przede wszystkim Chrystus. Gdyby tak nie było, w dalszym ciągu szedłbym drogą buddyzmu czy hinduizmu. Spotkałem nie kolejną religię, ale konkretną osobę: Jezusa Chrystusa, kogoś, kto mnie kocha i wypełnia całe moje życie. Takiego doświadczenia nie znajdziemy w żadnych technikach.