Katolicki Telefon Zaufania Co roku wolontariusze odbierają około 6 tysięcy rozmów
- Wiedziałam, że taka duża aglomeracja potrzebuje całodobowej służby. No i chciałam też przekazać innym to, czego nauczyłam się posługując w telefonach zaufania.
Kiedy znalazło się lokum, trzeba było zebrać zespół wolontariuszy. Muszą mieć wyższe wykształcenie, wiek powyżej trzydziestu lat. - No i musieli to być ludzie prawdziwej wiary. Pan Bóg podarował mi zespół, o którym nawet nie śniłam - wspomina pani Maria. - To ludzie ogromnej wiary i doświadczenia, bardzo zdyscyplinowani. Mają za sobą formację w różnych ruchach religijnych.
Alkohol, narkotyki, hazard
Dziś w katowickim telefonie pracują 43 osoby - lekarze, prawnicy, psychologowie, teolodzy świeccy, pedagodzy, ekonomiści i księża. Ta sama osoba dyżuruje zawsze w tym samym dniu tygodnia i o tej samej porze. Są też małżeństwa, które poznały się pracując w telefonie.
Najtrudniejsze rozmowy pojawiają się nocą. Dzwonią ludzie, którzy mają problemy związane z uzależnieniami od alkoholu, narkotyków, hazardu, komputera. Telefony dotyczą też zdrowia psychicznego i fizycznego. Rozmówcy mówią o problemach związanych z aborcją, niechcianą ciążą. Mówią o rozterkach sumienia.
W czasie wakacji telefonów z prośbą o pomoc jest więcej. Wielu pyta o konkretny zawód wolontariusza. Są osoby, które chcą rozmawiać tylko z księdzem.
Czasem ludzie mówią o tym, że nie wiedzą, jak się spowiadać. Nie potrafią rozeznać, co jest grzechem. - Kiedyś zadzwonił starszy pan z pytaniem, czy istnieje obowiązek bycia na Mszy w święto Trzech Króli. Pokłócił się nawet o to z żoną. Czasem wolontariusze pomagają rozwiązać zadanie z religii. Dobrze, gdy dyżuruje wtedy teolog. Ale ludzie pytają też o godziny sprawowania Mszy św. w danej parafii.
Telefony z Australii
Dzwonią ludzie, którzy chcą wyrwać się z sekt, ale boją się tego, bo są zastraszani. Rozmówcy pytają też o egzorcystów. Dużo telefonów pochodzi od bezrobotnych. - Raz zdarzyła się wyjątkowa sytuacja. Przez przypadek udało mi się znaleźć pracę dla matki, która miała na utrzymaniu piątkę dzieci - wspomina wolontariuszka. - Pojawiają się również sprawy związane z depresją, nerwicami. Ale ludzie pytają też o sprawy savoir-vivre’u. Na przykład o to, kto komu w danej sytuacji podaje pierwszy rękę na powitanie.
- Dzwonią do nas ludzie od Słupska po Limanową - mówi wolontariusz. - Ale mamy także telefony od Polaków mieszkających w Stanach Zjednoczonych, Australii i Niemczech. Jeszcze nie zdarzyła się taka sytuacja, żebyśmy w ogóle nie byli w stanie pomóc rozmówcy. Często dzwonią do nas ponownie, by podziękować za pomoc, za towarzyszenie w najtrudniejszych chwilach życia. Proszą o modlitwę.
Wolontariusze pracujący w telefonie zaufania nie mogą udzielać rad. - Nikogo też nie oceniamy. Przez tę krótką chwilę rozmowy jesteśmy po prostu z człowiekiem, z jego problemami. Czasem trzeba dużo cierpliwości, taktu i kultury. My wyciągamy do tych ludzi pomocną dłoń.
Wolontariusze Katolickiego Telefonu Zaufania co roku spotykają się na wspólnych rekolekcjach. Co miesiąc uczestniczą we wspólnej Mszy i konferencji poświęconej różnorodnym problemom, które pojawiają się podczas rozmów.
- Kluczem do ludzkich serc nie jest mądrość, ale miłość - mówi pani Maria. - I to staramy się przekazać naszym rozmówcom.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).