Fragment książki Immaculee Ilibagiza oraz Steve Erwin „Ocalona aby mówić. Jak odkryłam Boga pośród ruandyjskiej rzezi”, wydanej nakładem Duc In Altum.
- Ale, Tato - wtrąciłam się - Damascene nie ma słabych nerwów. Ma głowę na karku i nie daje się łatwo nabrać. Może jednak powinniśmy go posłuchać.
Zaczynałam się niepokoić. Jeśli to prawda, że ci z Interahamwe mają listę śmierci i chcą zacząć zabijać jeszcze tej nocy, to znaczy, że mogą tu po nas przyjść w każdej chwili.
- Może powinniśmy zrobić tak, jak mówi Damascene -ponagliłam Ojca. - Pomyślcie o tym wszystkim, co ostatnio słyszymy przez radio. Nie brałam tego poważnie, ale może to błąd. Mówią przecież, że powinno się zabić wszystkich Tutsi. Więc może Damascene ma rację, może powinniśmy uciekać, i to już!
- Nie, Immaculee, nie powinniśmy się nigdzie ruszać. Sprawy z rządem mają się coraz lepiej i wkrótce będziemy mieli pokój. Ci ludzie w radiu to szaleńcy, nikt ich nie bierze poważnie! Nic się nie martw. Uspokójmy się i dalej cieszmy się świętami. Nie ma żadnej listy śmierci i nikt tu nie idzie, żeby nas zabić. Jestem starszy i wiem lepiej - rzekł Ojciec, uśmiechając się blado. - No a teraz, na miłość Boską, usiądźmy wreszcie i zjedzmy razem kolację.
Zapewnienia Ojca chwilowo przekonały mnie, że wszystko będzie w porządku. Wszyscy zebraliśmy się przy stole na posiłek. Czułam jednak, że argumenty Taty nie przekonały Damascene, choć mój brat starał się robić dobrą minę i zachowywać, jak dawniej -śpiewał śmieszne piosenki, opowiadał dowcipy o ludziach z wioski i żartował sobie z Vianneya na temat jego koleżanek. Czym jednak więcej nas rozśmieszał, tym bardziej byłam pewna, że tylko udaje. Za pięknym, szerokim uśmiechem mego brata czaił się głęboki niepokój.
Jaka szkoda, że nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że to nasz ostatni wspólny posiłek. Gdybym to była wiedziała, wstałabym i dziękowała Bogu za nich wszystkich. Każdemu powiedziałabym, jak bardzo go kocham i dziękowałabym, że jestem kochana. Niestety, nie wiedziałam.
Zanim poszliśmy spać, odmówiliśmy wspólnie modlitwę wieczorną tak, jak zawsze zwykliśmy to czynić. Mama pocałowała każdego z nas na dobranoc, a Tata obiecał, że nic złego się nie stanie i życzył nam spokojnego snu.
Skoro tylko usłyszeliśmy, że za rodzicami zamknęły się drzwi sypialni, wszyscy czworo - Damascene, Vianney, Augustine i ja - zebraliśmy się w jednym pokoju. Przynajmniej przez godzinę dyskutowaliśmy o pogłoskach, jakie słyszał Damascene, i o tym, co wczoraj widział. Niepokoił nas opór Taty i jego niechęć, by obawy Damascene'a brać poważnie.
- Bardzo szanuję twego ojca - szeptał Augustine - i wiem, że nie należy spierać się ze starszymi. Jednak uważam, że wasz Tata nie ma racji. Zgadzam się z Damascene'em, że pozostanie tutaj jest niebezpieczne. Jeżeli wasza rodzina JEST na liście śmierci, to przyjdą tu po was i wtedy już nic ich nie powstrzyma! Wydaje mi się, że wasz ojciec nie zmieni zdania co do wyjazdu, więc może sami powinniśmy uciekać, teraz, NATYCHMIAST, bez waszych rodziców.
Wszyscy milczeli. Jestem pewna, że w tamtej chwili wszyscy mieliśmy ochotę, by biec nad jezioro i wskoczyć do jakiejś łódki, ale przecież ani moi bracia, ani ja nie mogliśmy tak zostawić rodziców bez pożegnania. Co więcej, byliśmy tak przyzwyczajeni do tego, że to Tata podejmuje w domu decyzje, że wydawało się wręcz nadnaturalne postąpić inaczej niż według jego zdania. Poza tym - myśleliśmy - zrobiło się już tak późno, że Augustine i Vianney prawie zasypiali na siedząco. Ostatecznie zdecydowaliśmy razem z Damascene'em, że poczekamy do rana i porozmawiamy z Tatą jeszcze raz. Poszliśmy więc do łóżek.
Mój pokój był jak mała prywatna kaplica. Stanowił on - z Biblią, figurą Pana Jezusa i statuetką Maryi na mojej nocnej szafce - miejsce, gdzie rozmawiałam z Bogiem i z własną duszą. Uklękłam przy łóżku i patrząc na postacie Jezusa i Maryi, prosiłam Boga, by chronił moją rodzinę przed niebezpieczeństwami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.