O problemie handlu ludźmi, prostytucji i życiu, o które warto się troszczyć z siostrą Anną Bałchan rozmawia Jan Drzymała
Jan Drzymała: Jak Siostra rozumie hasło „Otoczmy troską życie”?
s. Anna Bałchan: To wyzwanie dla mnie samej, ponieważ nie bardzo dbam o zdrowie. Zarówno fizyczne, jak i duchowe. W tym haśle mieszczą się wszystkie działania, które mają ratować życie. To nowonarodzone jak i gasnące.
Kieruje Siostra Stowarzyszeniem im. Marii Niepokalanej Na Rzecz Pomocy Dziewczętom i Kobietom, które pomaga m.in. ofiarom przemocy domowej i dziewczętom wykorzystywanym seksualnie. Jak otoczyć troską życie kobiety, która nieustannie doświadcza, że jest ono niewiele warte?
- Jako Chrześcijanie mamy tworzyć możliwość wyboru. Być z tymi, którzy potrzebują wsparcia. Potrzeby są tak ogromne, że nie jesteśmy w stanie ich zaspokoić. W stowarzyszeniu jest cały sztab ludzi: pracownicy i wolontariusze (prawnicy, terapeuci, doradcy zawodowi, pracownicy uliczni, lekarze).Wszyscy są po to, żeby pomagać, głośno krzyczeć o prawo do godnego życia. Szczególnie kobiet z dziećmi, które są wyrzucone na ”margines życia”.
Pracujecie też z prostytutkami…
- Nie prowadzimy agencji towarzyskiej (śmiech). Pracujemy z konkretnymi osobami, które mają swoje imię i historię życia. Mało jest miejsc, w których możesz bez lęku opowiedzieć o sprawach intymnych, bolesnych.
To pionierskie zadanie, jakie były początki?
- Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom i Młodzieży "Dom Aniołów Stróżów" w Katowicach pomagało dzieciom ulicy (ja też tam uczyłam się tej pracy). Te dzieci miały matki, siostry. One same przyszły, prosząc o pomoc. Od wielu lat żyły w środowisku pełnym przemocy. Potrzebny był ktoś, kto mógłby się zająć ich sprawami, takimi babskimi. Czasem wystarczyło skierować w odpowiednie miejsce, napisać pismo, pomóc znaleźć kurs zawodowy, lekarza, lub po prostu „być”.
W obiegowej opinii prostytutka to kobieta, która nie ma szacunku dla swojego ciała i życia. Czy w ogóle można mówić w ten sposób?
- Jest w nich pewne rozdarcie. By przeżyć, musiały się znieczulić, a sposobów na to jest naprawdę wiele. Począwszy od alkoholu, narkotyków, markowych, szalonych zakupów, aż po racjonalizowanie. Mówią sobie: „to najstarszy zawód świata”, ”muszę zadbać o byt mojej rodziny”, ”tam nie jestem sobą, to tylko gra”, ”to tylko na jakiś czas”, „w życiu prywatnym jestem wierna jednemu mężczyźnie”.
Jakie motywy skłaniają kobiety do wyjścia na ulicę?
- Niezaspokojenie podstawowych potrzeb np. bycia dla kogoś ważnym („ jestem ważna dla sutenera, klient wybiera właśnie mnie z pośród tylu innych kobiet” itp.). To też sposób na zerwanie z rodziną, pochodzeniem. Zapewnienie sobie środków na przeciętne lub bardziej ”wypasione” ‘życie. Często pojawia się myślenie: ”Jestem o tyle ważna, o ile się mną interesują mężczyźni, o ile mam markowe ciuchy. Jestem dobrą matką, gdy moje dzieci mają komputer, „wypasioną” komórkę. Dla rodziny jestem ważna o tyle, o ile przynoszę im pieniądze i prezenty – rodzice są dumni ze mnie, że mi się powodzi. Sąsiedzi patrzą z zazdrością”.
Czy prostytutki pochodzą tylko z patologicznych środowisk?
Jeśli za patologie uznamy wszystko to, co niszczy człowieka, bo nie daje mu wewnętrznej siły i warunków do godnego życia, to tak! Nie ma to tylko związku z brakami finansowymi to coś więcej…