Nie ma rady?

Rady duszpasterskie istnieją w wielu parafiach. Choć, mimo upływu 40 lat od Soboru Watykańskiego II, który zalecał powołanie ich wszędzie, wciąż nie we wszystkich.

Reklama

W Siennicy, w diecezji warszawsko-praskiej, w kościele stanie nowy ołtarz. Stary, barokowy, spłonął podczas II wojny światowej. Rekonstrukcja pochłonie milion złotych. Ale nie dlatego, że tak chciał proboszcz.

– To wierni od wielu lat marzyli o tym. Ja proboszczuję tu od niedawna, ale muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem aktywności świeckich – mówi ks. Marek Doszko. W skład rady budowy ołtarza weszli sołtysi 30 okolicznych wiosek. To oni będą się martwić, skąd wziąć pieniądze, jak przeprowadzić zbiórkę i jak w trzy lata postawić zrekonstruowany ołtarz. Podobnie w parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.

Tak powinno być
– Gdyby nie świeccy, którzy pomagali mi w budowie kościoła, pewnie budowałbym go kilka razy dłużej i gorzej – mówi ks. Mirosław Bielawski, który pięć lat temu do rady budowy kościoła na Płudach zaprosił inżynierów, prawników, prezesów dużych firm, artystów, nauczycieli i lekarzy. Wszyscy mieli głos doradczy i między innymi dzięki temu abp Henryk Hoser, praski ordynariusz, mógł pod koniec ubiegłego roku poświęcić gotową świątynię. Później, podczas prywatnego spotkania, podkreślał, że właśnie takiego zaangażowania świeckich oczekuje dziś Kościół.
– W diecezji warszawsko-praskiej rady parafialne istnieją w co drugiej parafii – ocenia ks. Wojciech Lipka, kanclerz kurii warszawsko-praskiej.

– To konieczność. Inaczej ksiądz zagrzebałby się w prozaicznych problemach. Zawsze zresztą starałem się oddawać pola świeckim i dawać im swobodę działania tam, gdzie to możliwe. To dzięki nim mamy dziś niezłą gazetkę parafialną „Jest zakątek”, to oni organizują bale charytatywne, działali od wielu lat w Banku Pomocy Parafialnej. I o to chodzi w Kościele – przekonuje ks. Bielawski. Takiej otwartości – jak sam podkreśla – nauczyły go 23 lata spędzone w duszpasterstwie studentów w kościele św. Jakuba przy pl. Narutowicza.

Już nie baranki
„Na szczęście do przeszłości należy już u nas typowe dla czasów przedsoborowych widzenie człowieka świeckiego w Kościele jedynie w paru sytuacjach: bądź jako stojącego podczas celebrowanej przez kapłana Mszy św., bądź jako siedzącego w czasie, gdy kapłan głosi kazanie, lub sięgającego do kieszeni po portfel, by złożyć ofiarę na tacy. Dobrze więc przynajmniej, że ludzie świeccy nie są już traktowani jak baranki św. Agnieszki, które się najpierw błogosławi, a potem strzyże” – pisze ks. Leszek Slipek w najnowszym Biuletynie Duszpasterskim kurii archidiecezji warszawskiej.

O potrzebie stworzenia przy parafiach specjalnych rad mówili już ojcowie soborowi, którzy ponad 40 lat temu napisali w Dekrecie o apostolstwie świeckich: „Parafia jest najlepszym wzorem wspólnoty apostolskiej (...) Niech świeccy złączeni ściśle z duchowieństwem nauczą się współpracować w duszpasterstwie parafialnym, niech przywykną przedstawiać społeczności kościelnej problemy własne i świata, dotyczące zbawienia ludzkości, by je wspólnie rozważać i wspólnie szukać rozwiązania. Zależnie od możliwości, niech czynnie wspierają inicjatywę apostolską”.

Nie prywatny folwark
Według ks. Henryka Małeckiego, moderatora wydziałów duszpasterskich archidiecezjalnej kurii warszawskiej, brak rad, duszpasterskiej czy ekonomicznej, nie oznacza, że proboszcz nie korzysta z głosu doradczego wiernych.

– Nawet jeśli takiej rady obecnie nie ma, to przynajmniej istnieje tradycja konsultowania ważnych decyzji z parafianami lub ich przedstawicielami. Absolutnie samodzielne kierowanie parafią przez proboszcza to w tej chwili rzadkość – mówi ks. Małecki.
Dlaczego jednak rady nie istnieją w każdej parafii? Może wynika to z nieuzasadnionego lęku przed oddaniem części kompetencji świeckim? Ks. Małecki wskazuje na inne przyczyny:
– Bywało, że przed 1989 rokiem w niektórych radach zasiadali współpracownicy znanych organów. Takie rady trzeba było rozwiązać, ale niechlubna pamięć pozostała – mówi moderator kurii archidiecezji warszawskiej.

Moderator kurii warszawskiej przestrzega jednak przed prostym przenoszeniem doświadczeń i zwyczajów panujących na przykład w analogicznych radach na poziomie samorządu.
– Bywa, że do rady wchodzą ludzie, którzy faktycznie chcieliby zastąpić proboszcza w rządzeniu parafią. Chcą mieć wgląd we wszystkie dziedziny życia parafii i żądają udziału w dysponowaniu całym jej majątkiem. To nieporozumienie – wyjaśnia ks. Małecki.

– Rady parafialne są ciałem doradczym dla proboszcza. Nie wyręczają go w decyzjach. Ale ich rozważny głos bardzo może mu się przydać. I jest świadectwem ich dojrzałego chrześcijaństwa – dodaje ks. Wojciech Lipka, kanclerz kurii warszawsko-praskiej.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama