Wigilia na posterunku

Kiedy większość z nas spożywa wieczerzę wigilijną, ludzie służby pracują

Reklama

Gdy pełnię służbę w Wigilię, z jednej strony czuję zawsze tęsknotę za rodziną, jednak z drugiej strony mam świadomość, że troszczę się o jej bezpieczeństwo – mówi Cezary Zaborski.

Podpułkownik Cezary Zaborski jest obecnie jest rzecznikiem prasowym komendanta Śląskiego Oddziału Straży Granicznej. Pamięta jednak nie jedną Wigilię, spędzoną na służbie.

– Nasza formacja ma charakter policyjny, więc pracujemy 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. W Wigilię staramy się tak organizować służbę, aby każdy funkcjonariusz mógł spożyć wieczerzę z rodziną, ale nie zawsze to jest możliwe. Jeśli nie można inaczej, zwyczajnie dzielimy się opłatkiem z kolegami przed służbą i ruszamy na patrole. Pracujemy na lotnisku w Pyrzowicach, w pociągach, na trasach samochodowych. Wigilia to wyjątkowy dzień, człowiek inaczej podchodzi nawet do służby. Jednak nastrój nie może mieć wpływu na wykonywane obowiązki, więc z jednej strony czułem zawsze, gdy pełniłem służbę w Wigilię tęsknotę za rodziną, która zasiada do wieczerzy. Jednak z drugiej strony miałem świadomość, że troszczę się o jej bezpieczeństwo. Zdarzało się, że niektórzy wykorzystywali świąteczny czas do przekraczania granicy niezgodnie z prawem – byli zaskoczeni, że jesteśmy na służbie.

Oko i ucho wojewody

– Pracuję tu już od 1989 roku. To wymaga odporności na stres, opanowania. Trzeba też znać województwo i procedury, które trzeba spełnić – mówi Piotr Sajkiewicz, dyżurny z Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Śląskiego. – Dopóki nic złego się nie dzieje, wigilia wygląda u nas trochę inaczej, niż zwykły dzień. Czasami rozmawiamy o tym, jak świętujemy domach. Zawsze też mamy choinkę i światełko betlejemskie. Gdy zdarzy się coś wymagającego naszej interwencji, działamy tak samo, jak w każdy inny dzień. Nie liczyłem wigilii, które tu spędziłem. Nie przypominam sobie, żeby w czasie wigilii wydarzyły się jakieś większe rzeczy, wymagające dużych interwencji.
Centrum to wielka baza danych i centrum łączności. Dyżurni mają dostęp do serwisów meteorologicznych, szczegółowych map województwa, telefonów. Mają też specjalny radiotelefon na wypadek uszkodzenia zwyczajnej łączności. Jeśli cos się dzieje, koordynują działania wszystkich służb. O wszystkim informują też wojewodę.

Marcin Sarna rozpoczął pracę w Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Śląskiego w październiku. – Sam zgłosiłem się do pracy w Wigilię, bo jestem najmłodszy, a poza tym chciałbym w przyszłym roku mieć ten dzień wolny – mówi. – W sierpniu biorę ślub i przyszłe święta będą pierwsze z żoną, wolałbym być w domu. Myślę, że dyżur nie będzie się zbytnio różnił od innych, może więcej będziemy rozmawiać o świętach.

Kucharz na służbie

Krystian Jaworski, choć jest kucharzem, również spędził nie jedną Wigilie poza domem. –Ktoś przecież musi przygotować wieczerzę np. w domach pomocy czy szpitalach. Sam miałem parę dyżurów w ośrodku dla niepełnosprawnych. Na święta w ośrodku pozostają najczęściej osoby starsze. Dla nich ten okres jest czasem wspomnień np. o przeżyciach wojennych. Nierzadko dawne czasy są im bliższe niż teraźniejszość – zauważa.

Ze świat, które spędziłem w pracy najbardziej pamiętam spędzone w Bagdadzie. Byłem zatrudniony w Iraku jako kucharz w misji wydobywającej ropę. Niestety sytuacja polityczna spowodowała, że zamiast dwóch lat byłem na kontrakcie osiem miesięcy. Wszyscy właściwie odlecieli już do Polski. Zostało tylko trzydzieści osób internowanych w Bagdadzie. Spędziliśmy tam Boże Narodzenie. Przygotowałem Wieczerzę dla wszystkich. Wprawdzie bez karpia, ale innych ryb mają tam bardzo dużo. No i w tym czasie na drzewach rosły mandarynki.

Wigilia w radiowozie

Sierżant sztabowy Jacek Prokop pracuje w sekcji ruchu drogowego od 19 lat. W rodzinie jest jedynym mundurowym. – Po tylu latach człowiek się przyzwyczaja do rytmu służby, również rodzina musiała się przyzwyczaić – mówi. – Nieważne czy sobota, niedziela czy Wigilia – jest dyżur, trzeba iść do pracy. Jednak Wigilia również z perspektywy radiowozu wygląda inaczej. Do południa ruch jest wzmożony, ludzie biegają, śpieszą się, często przekraczają dozwoloną prędkość. Potem, gdzieś po 16 ruch powoli zamiera, a około 20 znów pojawiają się na drogach samochody, ale jeżdżą o wiele spokojniej.
Liczba radiowozów na drogach w Wigilie i święta jest taka sama, jak w inne dni. Policjanci nie stosują w święta taryfy ulgowej. Podkreślają, że bezpieczeństwo jest najważniejsze.
– Kiedyś zatrzymaliśmy kierowcę, który gnał przez środek miasta 150 kilometrów na godzinę – wspomina Prokop. – Próbował nas przekonać, że skoro jest Wigilia, to może wystarczy pouczenie. Najwięcej jednak kłopotów mamy z pieszymi. Wprawdzie liczba śmiertelnych wypadków jest w tym roku mniejsza niż w ubiegłym, ale jest wśród nich dużo więcej pieszych. Na 28 śmiertelnych wypadków 18 to piesi. Mówię o tym ku przestrodze, bo w zetknięciu z samochodem, pieszy ma małe szanse, a kierowca nie jest w stanie zatrzymać pojazdu w miejscu – podkreśla Jacek Prokop.


Adam Tabor, strażak
–W straży dyżur trwa dobę, od 7 do 7. W Wigilię rano sprząta się wszystko aby na święta był porządek. Zaczyna się od samochodów, a później porządkuję się całe koszary. Ok. 18 zasiadamy do uroczystej Wieczerzy. Na stole znajduje się to co przyniesiemy z domu. Oczywiście jest opłatek. Składamy sobie życzenia, śpiewamy kolędy. Na stanowiskach pozostają jedynie telefonista i wartownik. Przez 13 lat w straży spędziłem w pracy cztery Wigilie. Na szczęście nie było żadnych wezwań. Obecnie pracuję jako ochroniarz. Też na zmiany.

Małgorzata Wróbel, pielęgniarka
–W szpitalu na Wigilię zostawali bardzo chorzy albo osoby z daleka. Popołudniowa zmiana, od 14-22, spożywała z pacjentami uroczystą Wieczerzę. Na stole był opłatek, ryba, barszcz. Każdy dokładał również specjały dostarczane przez rodzinę. Po kolacji pacjenci śpiewali kolędy, oglądali pasterkę z Watykanu. Z kilkunastu Wigilii w pracy szczególnie pamiętam tę, podczas której przystrajałyśmy mini-choinkę lekarstwami. Na oddziale leżał siedmioletni chłopczyk. Nikt do niego nie przyszedł. Chłopiec miał malutką sztuczną choinkę. Chciałyśmy ją jakoś przystroić. Bombki były za duże więc użyłyśmy kolorowych tabletek. Do tej pory widzę jego uśmiech gdy patrzył na swą choinkę.



«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama