Ku duchowości Polską pobożność powszechnie nazywa się maryjną. Wyróżnia się tzw. maryjność ludową, cechującą się różnorodnymi modlitwami i nabożeństwami. Nieodłączne są dla niej także sanktuaria i pielgrzymki.
Zdaniem znawcy tej problematyki, ojca Stanisława Celestyna Napiórkowskiego, w polskim nurcie maryjnej czci nie zauważa się istotnych przemian. Maryjna Polska - jak twierdzi - raczej bardzo niewiele słyszała o adhortacji Marialis cultus z 2 lutego 1974 r.
Słowem, często można spotkać zarzut, że pielgrzymka, wbrew swojemu charakterowi, nie zawsze pełni funkcję religijną.
Paulo Coelho w przywoływanej już książce pt. „Pielgrzym” opisuje ciekawą scenę. Główny bohater, trudząc się na szlaku św. Jakuba przez kilka godzin wraz ze swoim przewodnikiem, zdobywa szczyt Góry Przebaczenia. U kresu wyczerpującej wędrówki zauważa grupę turystów przy grającym na cały regulator radiu samochodowym. Ludzie ci zażywali kąpieli słonecznej, popijając piwo.
Tytułowy „Pielgrzym” przyznaje, że cała ta sytuacja wstrząsnęła nim. Towarzyszyło mu uczucie znane wielu rodzimym pielgrzymom odwiedzającym polskie sanktuaria, gdzie czasami można zobaczyć tych, którzy w ferworze zwiedzania potrafią się zbyt daleko zagalopować. Najczęściej na „tyłach” świętych miejsc można spotkać nie tylko handlarzy nie szanujących sakralnego charakteru miejsca, ale nawet pijaków ocierających się o profanację. Zdarza się, że sami uczestnicy pielgrzymek swoim zachowaniem sieją zgorszenie.
Na granicy kompromitacjiW okresie PRL-u na rynku wydawniczym pojawiały się publikacje, mające na celu skompromitowanie ruchu pielgrzymkowego. Niektórzy autorzy posuwali się tak daleko, że przez kilkanaście dni towarzyszyli pielgrzymom na szlaku, podając się za uczestników. Obserwowali ich zachowanie, skrupulatnie notowali najróżniejsze patologie i publikowali wyniki swej pracy. Socjologowie będący na usługach władzy starali się wyjaśnić fenomen pielgrzymowania jedynie społecznymi czy wręcz politycznymi przesłaniami.
- Ci ludzie manifestują w ten sposób swoje niezadowolenie - twierdzili. - Pielgrzymka nie jest żadną praktyką religijną, ale zwykłą konfrontacją sił. Do dziś na Śląsku wspomina się znane zdanie, że do Piekar na pielgrzymkę mężczyzn chodziło się Panu Bogu na chwałę i tym pieronom na złość...
Ks. Krzysztof Sitek opowiada swoje wrażenia z corocznych pielgrzymek młodzieżowych na Jasną Górę. - Wśród wspaniałej młodzieży - mówi - zawsze znajdą się osoby mniej związane z Kościołem. One są bardziej zainteresowane „czasem wolnym” i brakiem kontroli ze strony rodziców. Ciągle trzeba być czujnym, szczególnie podczas drogi, wieczorem i przede wszystkim w nocy. Niektórzy zapominają, jaki jest cel ich pielgrzymki.
Nie tylko pogoda dla bogaczyW pewnym miejscu cytowanej powieści Coelho pojawiają się słowa sklepikarza, że pielgrzymka jest przedsięwzięciem dla świętych. Miał na myśli jej ascetyczny charakter. Obserwując pielgrzymkowe wyczyny Polaków i oferty wyjazdów do miejsc świętych składane przez biura podróży, można zauważyć inny aspekt: w Polsce pielgrzymka jest przedsięwzięciem dla bogatych.
Biura pielgrzymkowe nie różnią się zbytnio od standardowych biur podróży. W jednym i drugim przypadku oferty są dostosowane do gustu najwybredniejszych klientów. W programie wyjazdów znajdują się nie tylko miejsca związane z wiarą, ale na liście odwiedzanych miejsc są także historyczne i architektoniczne atrakcje. Pielgrzymi zmierzający do Lourdes i La Salette nie omieszkają wstąpić do Cannes czy Carcassonne. Wszystko za blisko 2000 zł. Droższa jest Fatima (3500), ale „po drodze” uczestnicy pielgrzymki „nawiedzą” Paryż. Ten ostatni wzbudza wątpliwości: czy mamy do czynienia z chrześcijańską stolicą, czy z miejscem o chrześcijańskiej przeszłości?
Nie ma takich wątpliwości, kiedy w ofertach biur pielgrzymkowych znajdzie się takie atrakcje, jak Grecja czy Turcja. Wtedy jednak amatorzy chrześcijańskich śladów muszą wyasygnować kilka tysięcy złotych, bo podróż samolotem kosztuje. Do tego dochodzą przejazdy, klimatyzowane autokary i drogie hotele.
Dobrą okazją do składania ofert pielgrzymkowych są szczególne wydarzenia w Rzymie, jak kanonizacje czy narodowe jubileusze, a także okrągłe rocznice czy urodziny Ojca Świętego. Każda okazja jest dobra, żeby zarobić pieniądze. Niestety, taka przedsiębiorczość dokonuje się kosztem kieszeni pielgrzyma. Rekordziści wypisują na liście swych ofert atrakcyjne wyjazdy do Kenii, Egiptu czy Meksyku. Ta ostatnia pielgrzymka kosztuje ponad 10 000 zł. O takiej cenie decyduje nie tylko długi przelot, ale też koszt zakwaterowania. Organizatorzy, dbając o komfort swoich klientów, rezerwują miejsca w pięciogwiazdkowych hotelach. Luksus kosztuje.
W dzisiejszych czasach byłoby ryzykowne krytykowanie takiej przedsiębiorczości pielgrzymkowych centrów. Tym bardziej że od dawna rynek w Polsce kształtowany jest zgodnie z zasadą podaży i popytu. Klient płaci i wymaga. Jednak warto pomyśleć o ubogich pielgrzymach i w swoich ofertach uwzględniać tańsze wyjazdy, których celem byłoby sanktuarium, a nie cały szereg towarzyszących mu atrakcji za... bagatela, od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
* * *Starsza pani podając śniadanie pielgrzymowi i jego przewodnikowi z powieści Coelho, zdobyła się na wspomnienie: „Kiedy byłam mała, chodziłam na pielgrzymkę do Composteli przynajmniej raz w roku. Po wojnie i w czasach Franco jakby coś się stało, sama nie wiem co, i pielgrzymki chyba nie są już w modzie. Powinni wybudować dobrą drogę. W dzisiejszych czasach ludzie podróżują chętnie tylko samochodami”.
To prawda, że wiele się zmieniło we współczesnych społeczeństwach. Mniejszą popularnością cieszy się to, co kosztuje i wiąże się z wysiłkiem. Jednak by się przekonać, że naprawdę święte miejsca nie przedstawiają większej wartości dla dzisiejszych katolików, trzeba im najpierw umożliwić wyjazd: skuteczny, wygodny, ale za niewielkie pieniądze.