Był rybakiem pochodzącym z Betsaidy Galilejskiej. Razem ze swym bratem Szymonem osiadł później w Kafarnaum.
Do góry nogami
-
Pierwszy powołany
-
Do góry nogami
-
Benedykt XVI o św. Andrzeju Apostole
-
Św. Andrzej Apostoł w sztuce
-
W malarstwie: Nie wyrzekł się Boga
-
W malarstwie: Rybacy ludzi
"Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! - to znaczy: Nauczycielu - gdzie mieszkasz?» Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie». Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: «Znaleźliśmy Mesjasza» - to znaczy: Chrystusa. I przyprowadził go do Jezusa" (J 1,38–42).
Był uczniem Jana Chrzciciela. Jednak gdy Jan wskazując na przechodzącego Jezusa powiedział: "Oto Baranek Boży", bez wahania poszedł na nieznanym jeszcze wówczas niemal nikomu Zbawicielem. Musiał być człowiekiem dociekliwym i szybko pojmującym, skoro w ciągu zaledwie jednego dnia wspólnego przebywania rozpoznał w Jezusie Mesjasza. Święty Jan Chryzostom (ok. 350–407) również zwrócił uwagę na to, że w ciągu kilku godzin Andrzej dowiedział się wielu rzeczy o nowo poznanym rabbim. Podkreślił, że Andrzej uzyskanych "skarbów" wiedzy nie zachował dla siebie, lecz czym prędzej pobiegł i podzielił się nimi ze swym bratem Szymonem. Nie tylko mu opowiedział, co zobaczył i czego zdołał się dowiedzieć, ale przyprowadził Szymona do Jezusa. Był świadkiem nadania Szymonowi przez Chrystusa nowego imienia: Kefas – Piotr. Był również świadkiem pierwszego znaku uczynionego przez Mistrza z Nazaretu w Kanie Galilejskiej.
Szymon nie był jedynym człowiekiem, który poznał Jezusa dzięki Andrzejowi Apostołowi. Razem z Filipem Apostołem (również wywodzącym się z Betsaidy) Andrzej przyprowadził do Chrystusa pogan, którzy chcieli Go zobaczyć. Święty Jan Ewangelista tak opisał to wydarzenie: "Wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon (Bogu) w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi. A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy»" (J 12,20–23).
Święty Andrzej Apostoł ma też swój udział w cudzie rozmnożenia przez Jezusa chleba. Według św. Jana Ewangelisty odbyło się wszystko w następujący sposób: "Kiedy Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: «Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?» A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: «Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać». Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: «Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?»" (J 6,5–9).
Święty Marek Ewangelista opisał, jak Andrzej wraz z Piotrem, Jakubem i Janem zadawał Jezusowi szczegółowe pytania dotyczące końca świata (por. MK 13,3–4).
Niewiele wiemy na temat działalności apostolskiej Andrzeja po Zesłaniu Ducha Świętego. Najprawdopodobniej głosił Dobrą Nowinę w Azji Mniejszej i nad Dunajem, a także na terenach dzisiejszej Bułgarii. Wreszcie trafił do Grecji, gdzie poniósł śmierć męczeńską, ukrzyżowany głową na dół.
Ks. Tomasz Jaklewicz
Św. Andrzej zginął na krzyżu w kształcie litery X. Krzyż św. Andrzeja ostrzega o pociągach na przejeździe kolejowym. Rzymskim katolikom może też przypominać o braciach i siostrach prawosławnych.
Według Ewangelii św. Jana, Andrzej pierwszy poszedł za Jezusem, zostając apostołem (J 1,37–41). Później przyprowadził do Jezusa swojego brata Szymona, któremu oznajmił z radością: „Znaleźliśmy Mesjasza” (J 1,42). A jednak to Szymon, a nie Andrzej, został liderem w gronie Dwunastu. Czy po ludzku było to trudne dla Andrzeja? Być może. Nie wiemy, jak układały się relacje świętych braci.
Wschodnia Tradycja określa św. Andrzeja przydomkiem „Pierwszy powołany” (gr. Protokleros, ros. Andrej Pierwozwannyj).
Przekazuje też, że zginął śmiercią męczeńską na krzyżu w kształcie litery X (tzw. krzyż św. Andrzeja) w greckim mieście Patras. Tam został pochowany. Cesarz sprowadził relikwie świętego do Konstantynopola w roku 357. Pozostawały tam do 1208 r., kiedy krzyżowcy wywieźli je, a właściwie wykradli, i złożyli w katedrze w Amalfii (w pobliżu Neapolu). W 1462 r. papież Pius II nakazał umieścić głowę św. Andrzeja w Bazylice św. Piotra w Rzymie, bo bracia powinni być razem…
Piotr jest patronem (symbolem) Kościoła zachodniego, Andrzej – patronem (symbolem) Kościoła wschodniego. Niestety, relacje między Piotrem i Andrzejem przez wieki nie były braterskie. Narastający dystans, obcość, niezrozumienie, rywalizacja, zawiść, w końcu rozłam, przypieczętowany symbolicznie w roku 1054 ekskomunikami, którymi obłożyli się nawzajem papież i patriarcha Konstantynopola. Mało to chrześcijańskie. Niestety, i dzisiaj nie brak chrześcijan skorych do wyklinania, także w Polsce.
Podczas Soboru Watykańskiego II, w 1964 r., papież Paweł VI zwrócił Kościołowi prawosławnemu głowę świętego, która czczona jest dzisiaj znowu w mieście Patras. To jeden z gestów leczących rany między Kościołem wschodnim i zachodnim. Podobnych gestów po obu stronach było więcej: zniesienie ekskomunik, spotkanie Pawła VI i Atenagorasa I, patriarchy Konstantynopola, w Jerozolimie, zapoczątkowanie dialogu teologicznego. Jan Paweł II wielokrotnie mówił o dwóch płucach (wschodnim i zachodnim), którymi powinno oddychać chrześcijaństwo. Droga do pełnej jedności jeszcze daleka, ale oba Kościoły nie powinny rezygnować z dialogu, wbrew fanatykom, którzy po jednej i po drugiej stronie uznają ekumenizm za najgroźniejszą herezję.
Św. Andrzej każe nam, chrześcijanom „od św. Piotra”, popatrzeć z miłością i szacunkiem na naszych braci i siostry „od św. Andrzeja”. Ekumenizm jest nakazem chrześcijańskiego sumienia, zaproszeniem do otwierania się na duchowe bogactwo siostrzanego Kościoła. Przykładem takiego otwarcia jest popularność wschodnich ikon na Zachodzie. Potrzebujemy siebie nawzajem. Ci od Piotra i ci od Andrzeja są przecież nade wszystko od Jezusa Chrystusa. Zbliżając się do Niego, będziemy bliżej siebie. Marcin Jakimowicz
Co czuł Andrzej, widząc swego brata ustanowionego liderem? Zmagał się? Łypał na niego z zazdrością? A może na własnej skórze przerabiał lekcję Jezusa nauczającego, że ostatni będą pierwszymi?
To po ludzku niesprawiedliwe. To on pierwszy wypatrzył Mesjasza, pierwszy podbiegł do Niego, rozmawiał. Ba, został powołany jako pierwszy apostoł świata. A jednak Jezus zbudował Kościół na jego bracie i to Piotra zabierał z sobą na samotne wędrówki. Andrzej (na Wschodzie czczony jako pierwszy wybrany – Protokleros) pochodził z Betsaidy nad pięknym, otoczonym soczystą zielenią, Jeziorem Galilejskim. Mieszkał w Kafarnaum, w domu teściowej swego brata Piotra.
Obaj byli rybakami. Po spotkaniu Jezusa zostawili sieci i poszli za Nim. Pamiętam, jak kompozytor Michał Lorenc prowokował mnie pytaniem: – Wierzysz w to, że gdy Pan Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie i powiedział poważnym, żonatym i dzieciatym rybakom: „Pójdźcie za mną”, to oni natychmiast zostawili żony i dzieci, i jedyne źródło utrzymania i poszli? Wierzysz w to? Przecież dziś byśmy powiedzieli: wariat. Jak on to mógł zrobić swojej żonie, dzieciom? To nieodpowiedzialne, nieludzkie. Tymczasem oni poszli. To było jak przymus! Andrzej pokornie szedł za Jezusem. W Ewangeliach wymieniany jest jeszcze tylko dwa razy. Pierwszy raz, tuż przed cudownym rozmnożeniem chleba, gdy wątpiąc, rzucił: „Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?”. Po chwili sam biegł, karmiąc wygłodniałe tłumy.
Stary Testament zawiera wiele opisów relacji między braćmi. Niestety, wiele z nich kończyło się dramatem. Jak w pierwszej opisywanej historii. Kain był pierworodny, obdarzony szczególnym błogosławieństwem, miłością, troskliwością. A jednak nie potrafił rozpoznać tej łaski. Ezaw również był pierwszy. „Izaak miłował Ezawa, bo ten przyrządzał mu ulubione potrawy z upolowanej zwierzyny”. To zdanie wiele nam mówi… Jak musiał czuć się ukryty w namiocie Jakub? Józef został sprzedany przez zawistnych braci, którzy wrzucili go do głębokiej studni. Co czuł Andrzej, widząc swego brata ustanowionego liderem? Zmagał się? Łypał na niego z zazdrością? A może na własnej skórze przerabiał lekcję Jezusa nauczającego, że ostatni będą pierwszymi? „Kto chce pierwszym być, ostatnim niech się stanie” – śpiewa Magda Anioł, wyjaśniając w refrenie: „A tak mówiąc między nami, wszystko jest do góry nogami”.
Andrzej widział kananejską kobietę, która podeszła do Jezusa jako ostatnia „od tyłu i dotknęła się Jego płaszcza”, czym zaskoczyła samego Mistrza. Widział, że w Bożej logice ostatni zostają pierwszymi.
Nie pchał się na piedestał. Przełamał starotestamentalną zazdrość. Czczony jest jako patron chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu. Braterskie relacje Kościołów były często pełne zazdrości, nieufności, podejrzliwości, a nawet przelewu krwi. Według apokryfów, pierwszy apostoł miał pracować na dzisiejszych terenach zachodniej Turcji i Bułgarii, pomiędzy Dunajem a Donem – w kolebce Słowian oraz w Grecji. Zginął na krzyżu w kształcie litery X w Patras na Peloponezie. Powieszono go głową w dół.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»