Karol Cierpica uczestniczył w obronie bazy wojskowej w Ghazni w Afganistanie. Ostatni z terrorystów wysadził się za jego plecami. Karol przeżył, bo między nim a wybuchającym ładunkiem był Michael Ollis, młody amerykański żołnierz.
Do ataku doszło 28 sierpnia 2013 r. W polskim kontyngencie wojskowym trwała XIII zmiana. Dla ppor. Karola Cierpicy był to trzeci pobyt w Afganistanie. – W sumie spędziłem w tym kraju prawie dwa lata – 23 miesiące. Od początku chciałem tam być. Dla żołnierza taki wyjazd to spełnienie marzeń, okazja do wykorzystania tego, czego się nauczył – opowiada dziś Karol Cierpica. – Tam robisz wszystko na poważnie. Od ciebie zależy często bezpieczeństwo i życie innych ludzi, realizujesz się jako żołnierz – mówi. Na XIII zmianę Cierpica wyjechał po kursie oficerskim jako sztabowiec Centrum Operacji Taktycznych. Chwilę przed tym, jak przy ogrodzeniu polsko-amerykańskiej bazy „White Eagle” eksplodowała ciężarówka z materiałami wybuchowymi, wrócił z biegania. Miał na sobie sportowe buty, krótkie spodenki, koszulkę. – Upuściłem telefon, szyby wypadły z okien – wspomina moment ataku.
Nie zostawił mnie
Na ciężarówce znajdowało się 1,5 tony materiałów wybuchowych. Przez wyrwę w zewnętrznym ogrodzeniu bazy na jej teren wbiegli terroryści. Mieli tzw. pasy szahida – kamizelki wypełnione materiałami wybuchowymi, za pomocą których chcieli wysadzić się po dotarciu do schronów. Znajdowały się w nich dziesiątki osób. Równocześnie teren był ostrzeliwany. – Kiedy wyszedłem, zobaczyłem chmurę dymu – opowiada Karol. Pobiegł po hełm, kamizelkę i broń. Po chwili jednak został ranny w nogę. Kiedy zorientował się, że rana nie jest poważna, wrócił na pole walki trochę inną drogą i właśnie wtedy dołączył do niego Michael Ollis, sierżant sztabowy armii amerykańskiej, również stacjonujący w Ghazni. Uśmiechnęli się do siebie. – Zaczęliśmy działać w parze, jakbyśmy się znali całe życie – wspomina Karol. Ostatni z zamachowców wysadził się za plecami Karola. Pomiędzy nim a eksplodującym ładunkiem był jednak Amerykanin. – To był bohater, który uratował mi życie. Bo on mnie nie zostawił. Gdyby jego tam nie było, do Polski przyleciałaby kolejna trumna przykryta biało-czerwoną flagą – mówi dziś Karol Cierpica. Pokazując zdjęcie sierżanta Ollisa, dodaje: – To jest Michael, mój anioł stróż, którego Bóg tam posłał.
Podczas obrony bazy w Ghazni zastrzelono ok. 20 talibów. Kilkunastu polskich i amerykańskich żołnierzy zostało rannych. Najciężej ranny Polak zmarł po kilku dniach w szpitalu w Ramstein, w Niemczech. W wyniku odniesionych ran w szpitalu polowym zmarł także Michael Ollis. Miał 24 lata. Pośmiertnie został odznaczony Gwiazdą Afganistanu oraz Złotym Medalem Wojska Polskiego. Władze Stanów Zjednoczonych przyznały mu Brązową Gwiazdę, Purpurowe Serce i Srebrną Gwiazdę. Za udział w akcji amerykańskie odznaczenia otrzymali także Polacy: Karol Cierpica – Brązową Gwiazdę, a Krzysztof Słomski i Tomasz Sobański – Medale Pochwalne.
Witaj w rodzinie
Po powrocie z Afganistanu Karol Cierpica spotkał się z rodzicami poległego żołnierza. Pamięta, jak obawiał się tego momentu. – Bałem się tego, co powiedzą – czemu ty żyjesz, a on zginął? – wspomina dzisiaj. – Usłyszałem: „Dziękuję ci za Twoją służbę, witaj w rodzinie” – dodaje ze wzruszeniem. – Robert Ollis, ojciec Michaela, który sam walczył w Wietnamie, powiedział kiedyś: „Nie po to Bóg zabrał nam dziecko, żeby zostawić pustkę. Dał nam Karola, jego żonę, moich nowych wnuków, Polskę” – cytuje Karol Cierpica. Jeden z jego synów ma na imię Michael.
Z wizyty w Stanach Zjednoczonych Karol zapamiętał też widok ulicy, przy której mieszkał Michael Ollis. – Staten Island, Nowy Jork. Typowe amerykańskie osiedle. Dom przystrojony flagami – amerykańską i polską. Na końcu ulicy most, a na nim 24 flagi – tyle, ile lat miał Michael. Obok jego buty, nieśmiertelnik i co dzień świeże kwiaty – opisuje Karol. Wspomina też słyszane na każdym kroku od ludzi, którzy widzieli go po raz pierwszy w życiu: Thank you for your service – „Dziękuję za twoją służbę”.
Dziś, już po odejściu z armii, Karol Cierpica nie kryje, że marzy mu się, by takie podejście do weteranów zaszczepić w Polsce. Przyznaje, że chociaż do Stanów Zjednoczonych nam daleko, w świadomości społecznej sporo się zmienia. Działają organizacje i fundacje pomagające byłym uczestnikom misji wojskowych, m.in. Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa czy Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. Wciąż jednak słowo „weteran” kojarzy się niemal wyłącznie z uczestnikami II wojny światowej. – Czasem, kiedy wchodzę na jakieś spotkanie z uczniami, słyszę szepty: „To jest weteran? Taki młody?” – mówi.
Złamany chorobą
Podczas spotkań Karol Cierpica opowiada nie tylko o byciu żołnierzem. Swoje główne zadanie widzi dziś bowiem w mówieniu o Bogu. – To był doskonały Boży plan. Dzisiaj to wiem. Michael był gotowy. Ja nie. Przede mną Bóg postawił kolejne zadanie: „Idź, głoś” – tak dziś patrzy na wydarzenia z Afganistanu, a także na to, co działo się z nim po powrocie z misji. Doświadczył zespołu stresu pourazowego, chorował na depresję. Wspomina myśli samobójcze, bezsenne noce. Ale mówi też o przyjacielu, również żołnierzu, który zachęcił go do przyjścia na Mszę św. z modlitwą o uzdrowienie. To było w Krakowie, odprawiał ks. Jan Reczek. – Wiem, że nawrócenie to proces, ale to był jeden z przełomowych momentów. Zawierzyłem się Bogu w prostej modlitwie – mówiłem: „Jezu, Ty się tym zajmij, przemień moje życie, bo sam nie dam sobie z nim rady” – wspomina Karol Cierpica. – On wiedział, że kiedy złamie mnie chorobą, będę Go szukał – mówi.
Trafił do wspólnoty działającej przy krakowskim kościele MB Nieustającej Pomocy Szkoły Nowej Ewangelizacji. Modlitwa wstawiennicza pomogła mu, gdy podjął decyzję o odejściu z wojska. – Nie potrafiłem pożegnać się z kolegami. Ponad 20 lat razem... Nie wiedziałem, co będzie dalej. Poprosiłem o modlitwę i na drugi dzień poszedłem ze spokojem, jakby nie było żadnego problemu – wspomina Karol Cierpica.
To chcę robić
Ze swoim świadectwem Karol odwiedza szkoły, więzienia, parafie, wspólnoty. Niedawno spotkał się z Polonią w Irlandii i we Francji. Pytany o to, jak uczniowie reagują na żołnierza, który nagle zaczyna mówić o Bogu, odpowiada: – Mamy niesamowitą młodzież. Mam ciarki na plecach, kiedy podchodzą i dają swoje świadectwo – dziękują za służbę, ale i za to, „że pan tak pięknie mówi o Bogu”. Zawsze znajdzie się taka osoba. To Bóg je posyła, żeby mi pokazać: „To nie ty będziesz ich zmieniać, ale Ja. Ty tylko mów o Mnie” – opowiada. Przypomina też świadectwo uczestniczki spotkania w Skierniewicach, która powiedziała: „Przyjechałeś tu tylko dla mnie. Kiedy mówiłeś, czułam, jak Bóg mówi właśnie do mnie”. – Dzisiaj wiem, że najmniejsze gesty mogą przemienić drugiego człowieka. Naklej sobie rybę na samochód – bo to jest świadectwo, być może jedyne, jakie w życiu zobaczy kierowca z tyłu – mówi Cierpica. – Może znaleźć się ktoś, kto usłyszy o Bogu tylko to, co ty mu powiesz. To będzie może jedyna Ewangelia, którą usłyszy. Dlatego możesz zmienić świat – dodaje.
Ksiądz Stanisław Majcher, jezuita, który od lat pracuje z więźniami, wspomina wizytę Karola Cierpicy w Zakładzie Karnym w Nowym Wiśniczu. – Opowiadał o swoim ocaleniu, o relacjach z rodzicami Michaela Ollisa, o tym, że był wierzący i praktykujący, ale dopiero przez te wydarzenia zrozumiał, że Bóg chce jego dobra – mówi ks. Majcher. – Osadzeni byli zasłuchani – dodaje. Karol Cierpica o tej samej wizycie w więzieniu: – Ściskaliśmy się, jakbyśmy się znali od lat. To był dobry czas. To właśnie chcę robić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.