publikacja 11.07.2008 17:20
Kaplice wypełnione relikwiami świętych i pamiątkami po chrześcijanach różnych wyznań zamordowanych za wiarę. Bazylika na położonej w centrum Rzymu wyspie Tiberina to nietypowe sanktuarium.
„W męczennikach już jesteśmy zjednoczeni” – mówił w 1994 r. Jan Paweł II. To widać w bazylice św. Bartłomieja. List pastora ewangelickiego Paula Schneidera z obozu w Buchenwaldzie leży na ołtarzu obok zdań skreślonych związanymi rękami w celi śmierci przez bł. Franza Jägerstättera kilka dni przed wykonaniem wyroku, w więzieniu w okolicach Berlina. Połączyła ich nie tylko śmierć z rąk tych samych hitlerowskich oprawców, ale ta sama nadzieja złożona w Chrystusie. „Tak mówi Pan: Ja jestem Zmartwychwstanie i życie” – krzyczał w bunkrze śmierci P. Schneider, dodając nadziei współwięźniom. „Ani więzienie, ani kajdany, ani nawet śmierć nie mogą oddzielić człowieka od Bożej miłości i odebrać mu wolnej woli” – pisał przed egzekucją Franz Jägerstätter.
– Dla chrześcijan nigdy nie było złotego wieku – mówi kustosz sanktuarium. – Każda epoka miała swoje wyzwania, problemy, dramaty. Męczennicy są dla nas szczególnym świadectwem chrześcijaństwa w chwilach dramatycznych. To nam pomaga lepiej zrozumieć, co znaczy być chrześcijaninem dzisiaj. Tu staramy się, aby to świadectwo było zrozumiałe. Dlatego tak ważne jest pokazanie kontekstu, w którym żyli. Wykładam historię na Uniwersytecie „Urbaniana”. Moi studenci mają 20, 21 lat. Kiedy mówię im o Związku Radzieckim, o komunizmie, kręcą z niedowierzaniem głowami. Nie jest łatwo to wytłumaczyć. Tak samo jak nazizm. Jak im wytłumaczyć, że Niemcy stały się krajem rządzonym przez partię nazistowską. Im więcej się o tym mówi, tym to się wydaje bardziej nieprawdopodobne.
Sanktuarium Nowych Męczenników w Rzymie Wyspa męczenników