A jednak to właśnie Montserrat stało się ośrodkiem opozycji intelektualno-politycznej. Tu pochowano najcenniejsze dzieła literatury katalońskiej, a istniejąca do dziś biblioteka chlubi się posiadaniem ponad 300 tysięcy ksiąg.
Patrioci znosili tu cenne kolekcje malarstwa katalońskiego i włoskiego, ukrywali tu też naczynia liturgiczne przed wiekami wywiezione z ziemi Świętej i wiele innych, cennych rzeczy. Wszystkie zachowane eksponaty można dziś oglądać w powstałym w 1920 roku Muzeum. Montserrat to duma Katalonii i drugie po Santiago de Compostella święte miejsce w Hiszpanii.
Kamienny rycerzBy dostać się do sanktuarium autokar wije się pomalutku, wspinając się w górę krętymi tarasami. Za oknem, w tle zostawiamy malowniczo rozpostarta dolinę, za która połyskuje w słońcu Morze Śródziemne. Z lewej strony mijam kolejkę szynową, nowy środek transportu. Do samego klasztoru wiedzie wąska, stroma alejka, która kończy się szerokimi schodami. Uwagę wszystkich przykuwa niecodzienna rzeźba rycerza, bezustannie wpatrującego się w oczy idącym. To strażnik góry – św. Jerzy, patron Katalonii. Wchodzę dalej. Na placu klasztornym jest dość gwarno. Oprócz zwiedzających mnóstwo tu dzieci i młodzieży. To nie pielgrzymi czy turyści, tylko uczniowie najstarszej, europejskiej szkoły muzycznej, która ma siedzibę właśnie tu. Jej chluba jest Escolania – drugi po wiedeńskim Chłopięcy Chór Europy. Jego członkowie pobierając naukę przez 4 lata mieszkają w klasztorze. Chór codziennie daje 10-minutowe, bezpłatne koncerty, które cieszą się wielką popularnością.
SanktuariumWchodząc na dziedziniec zauważam jak otaczają mnie delikatne, gotyckie krużganki, zachowane oryginalnie od 1460 roku. Mocno kontrastują one z masywna bryłą reszty zabudowań. Fasada bazyliki, choć barokowo bogata, jest dziełem z XIX wieku.
Przed wejściem do środka, na prawo od dziedzińca, wśród zaznaczonych najważniejszych sanktuariów świata dostrzegam Częstochowę. Dochodzi godzina 12-ta, dziedziniec tonie w słońcu, ale tuż po przekroczeniu progu bazyliki oczy muszą przyzwyczaić się do półmroku a skóra do delikatnego chłodu świątyni.
Wnętrze jest piękne, choć to nie ono stanowi centrum bazyliki. Wszyscy tu przybyli pragną zobaczyć i pomodlić się choć przez moment u stóp La Moreneta – Czarnulki z Montserrat.
Rzeźba Matki Boskiej zwana Czarnulką usytuowana jest wysoko, dokładnie nad głównym ołtarzem, gdzie oczekuje na wiernych w specjalnym pomieszczeniu, do którego prowadzą boczne kaplice. Trzeba się wpiąć wysoko alabastrową kaskada wąskich schodów, by dotrzeć dokładnie do miejsca gdzie La Moreneta- Czarnulka zasiada na złoto-srebrnym tronie, ufundowanym w roku 1947 przez Katalończyków. Najbardziej znanym atrybutem rzeźby jest umieszczone w prawej dłoni jabłko obfitości. Jest to też jedyny element nieosłonięty szkłem. Pielgrzymi prosząc o spełnienie jakieś prośby bardzo często dotykają swoją dłonią, dłoń Maryi.
Dodatkowe atrakcjeMasyw Montserrat dostarcza ciekawostek na cały dzień. Pełno tu sklepów w tradycyjnymi wyrobami benedyktyńskimi (żywność, wino), jak i straganów katalońskich przekupek oferujących lokalne sery czy kojące miody eukaliptusowe. Osobiście wybieram degustację nalewek z Montserrat, wśród których bezapelacyjnie najlepszym jest Benedyktyn, likier normandzki wytwarzany wg XVI receptury z 40 ziół i korzeni. Dla wytrwałych legendarnie „wykuta przez aniołów góra” oferuje jeszcze inny rodzaj przyjemności, tj. oznakowane szlaki prowadzące do 13 zachowanych pustelni, z których najbardziej znana to Sant Jeroni znajdująca się na wysokości 1300 m n.p.m. niedaleko szczytu. Zresztą i zwykły spacer przynosi tu dużo niezatartych wrażeń.