Wycena gruntu w Białołęce, zwróconego elżbietankom przez Komisję Majątkową, była prawidłowa - wynika z opinii rzeczoznawców, do której dotarł "Gość Niedzielny".
Na uwagę zasługuje też komentarz Katarzyny Wiśniewskiej „Kościołowi źle oddane”, zamieszczony w „Gazecie Wyborczej” 29 października 2008 r. Autorka sugeruje, że zwrot mienia podmiotom kościelnym przez komunistów jest „sprawiedliwością wybiórczą”, bo prywatni właściciele nie mają takiej możliwości. Problem polega na tym, że podmioty kościelne mogą starać się w Komisji Majątkowej tylko o te nieruchomości, które zostały im odebrane niezgodnie z obowiązującym prawem, a to mówiło, że do 50 hektarów gruntów powinno pozostać przy podmiotach kościelnych. Tymczasem zabierano wszystko. Zwrot w ramach Komisji Majątkowej nie jest więc reprywatyzacją, jak często fałszywie jest to przedstawiane.
Jak najszybciej zakończyć
Działalność Komisji Majątkowej budzi emocje i niewątpliwie rodzi szereg problemów i napięć. Jej działalność badają różne instytucje kontrolne, choć z różnych powodów. Prokuratura sprawdza, czy nie doszło do zaniżenia wycen. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralne Biuro Antykorupcyjne tropią, czy osoby pracujące w komisji nie zostały skorumpowane m.in. przez pełnomocnika podmiotów kościelnych mec. Marka Piotrowskiego. Naczelny Sąd Administracyjny na wniosek władz Krakowa bada, czy od Komisji Majątkowej powinno być odwołanie. Z kolei w Trybunale Konstytucyjnym czeka wniosek posłów SLD, którzy twierdzą, że przepisy dotyczące prac komisji nie są zgodne z konstytucją. Warto jednak zwrócić uwagę na jeden fakt: w ciągu dwudziestu lat istnienia Komisji Majątkowej nikt z jej członków, albo w związku z jej działalnością, nie został skazany, nikomu nawet nie zostały postawione jakiekolwiek zarzuty.
Dla dobra całego procesu zwrotu nieprawnie zabranego mienia wszystkie niejasności powinny być jak najszybciej wyjaśnione. Z niecierpliwością czekam na zakończenie prac prokuratury w sprawie gruntu w Białołęce. Ciekawe też, jakie orzeczenie wyda Trybunał Konstytucyjny. W ocenie prawników komisja nie złamała prawa, bowiem zawsze orzeka w ramach dotyczących jej przepisów. Jeśli te przepisy są niekonstytucyjne, należy je zmienić, ale nie jest to wina komisji. Gdy powstawała 20 lat temu, nie było jeszcze obecnej konstytucji, nie istniały samorządy, które po 1998 r. stały się właścicielami części gruntów objętych roszczeniami, co w sposób naturalny doprowadziło do konfliktów. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego nie sprawi, że cały proces trzeba będzie przeprowadzić od nowa, co najwyżej wprowadzona zostanie możliwość odwołania od decyzji komisji. Działania prokuratury czy CBA, choć mogą wykazać nieprawidłowości dotyczące konkretnych osób, prac komisji też nie zakwestionują.
Jedynym racjonalnym wyjściem jest doprowadzenie do jak najszybszego zakończenia jej prac, inaczej wciąż będą powstawać nowe problemy i napięcia. Z 3063 wniosków, jakie wpłynęły do komisji, do rozpatrzenia zostało ok. 240 przypadków, tyle że najtrudniejszych. Aby te sprawy rozstrzygnąć, potrzebna jest jednak wola polityczna rządu, który mógłby wpłynąć na urzędnik ANR, aby wyznaczyli nieruchomości zamienne, bo właśnie m.in. obstrukcja urzędników Agencji, którzy nie chcą wyznaczać mienia zamiennego, sprawia, że prace komisji się przeciągają. Według szacunków, wystarczy mniej niż jeden procent ziemi będącej w zarządzie Agencji, aby zaspokoić wszelkie roszczenia podmiotów kościelnych i zakończyć prace komisji. Przepisy przewidują też możliwość wypłaty przez państwo rekompensat finansowych. Szybkie zakończenie prac Komisji Majątkowej leży więc w rękach rządu. Niestety, analizując to, co się wokół komisji dzieje, można wysnuć wniosek, że rząd celowo przedłuża jej prace, aby mieć kartę przetargową w rozwiązywaniu spornych spraw z Kościołem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.