Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo. abp Alfons Nossol
43. I ty zostaniesz burmistrzem
Rozmawiam z kimś po wyborach. “Proszę księdza, dałem głos jemu, żeby tamten nie wszedł...” Nie wytrzymałem: Głupi jesteś! Nie wiem ilu ludzi głosowało wedle zasady mego rozmówcy. Chyba wielu. Metoda okazała się skuteczna w 100%. Głosy uległy takiemu rozproszeniu, że nie mamy ani jednego przedstawiciela w radzie gminy. Dlatego poprzedni rozdział skończyłem zdaniem: Chyba ciągle nie rozumiemy, czym może i powinno być życie społeczne.
Słyszę zarzut: Miało być o katechizmie, a tu znowu polityka! Ale tematy nie ja wymyślam, staram się tylko czytać kolejne rozdziały Katechizmu. Ale właściwie dlaczego takie tematy w katechizmie? Spróbuję wytłumaczyć. Po pierwsze: Nie polityka interesuje Autora Katechizmu (nie byle jaki to Autor i autorytet; w końcu widnieje tam podpis Jana Pawła II). Nie polityka - bo nie o grę stronnictw politycznych chodzi. Człowiek, jako że nie jesteśmy Robinsonami z bezludnej wyspy, musi z konieczności uczestniczyć w życiu społecznym. Podkreślam: człowiek - to zakłada udział rozumny, mądry i świadomy. Po drugie: od kształtu życia społecznego, od jakości prawodawstwa, od sprawności ekonomicznej kraju i gminy zależy obszar możliwości dobra. Złe prawo, zniekształcone układy społeczne, ubóstwo środków materialnych powodują kurczenie się obszaru dobra. Zło zaczyna się nie tylko krzewić, ale rodzi się zło strukturalne. Dotykamy więc granicy pomiędzy dobrem i złem. O tym Katechizm nie może milczeć.
A Katechizm powinien co szybciej stać się... katechizmem wszystkich. To znaczy, że zasady sformułowane w księdze powinny wniknąć w powszechną świadomość obywateli. Tak jak powszechnie znane są zasady Dekalogu. Na przykład taka formuła: “Dobro wspólne opiera się na trzech istotnych elementach: 1. na poszanowaniu osoby, 2. dobrobycie, 3. pokoju i bezpieczeństwie społeczności i jej członków” [1907-1909]. Niby takie to proste i oczywiste. Zupełnie tak, jak proste i oczywiste są inne katechizmowe formuły. Ich treściami człowiek powinien zostać nasycony od dziecka - wtedy jest szansa, że będą wywierały wpływ na życie. Formuł dotyczących życia społecznego jest w świadomości chrześcijan zdecydowanie za mało. Efekty widać w całej Polsce i w naszych okolicach. Niestety.
Dobro wspólne rodzi etyczny obowiązek uczestniczenia każdego członka społeczeństwa w pomnażaniu wspólnego dobra. Każdy więc powinien brać udział w życiu publicznym. Chciałoby się rzec: to właśnie demokracja. Katechizm nie używa tego słowa. Usłyszałem je za to kiedyś wieczorem, gdy poszedłem zamknąć kościół. Wracała skądś gromada nastolatków. Ryczą, wrzeszczą, idą całą szerokością ulicy - ustępujcie im, narody! Ale ktoś nie zechciał ustąpić, mało tego, grzecznie zwrócił uwagę: “Czy nie moglibyście ciszej?” Któryś z wolnych obywateli Rzeczypospolitej ryknął na owego człowieka, też obywatela Rzeczypospolitej: “Demokrację mamy!!! Wolność a nie komuna! Słyszysz: de-mo-krację!” Choć stałem przy drzwiach kościoła, szpetnie zakląłem... Demokrata się znalazł! Najpierw trzeba zapamiętać formułę “dobro wspólne”, potem umieć odpowiedzieć na pytanie o jego trzy istotne elementy, potem wyjaśnić co to jest “odpowiedzialność i uczestnictwo” - i dopiero potem można zacząć zastanawiać się nad demokracją. Nam w Polsce gminnej i sejmowej brakuje elementarnej znajomości katechizmu. A jeśli nie znamy nawet zasad, trudno czekać, że może uda się odbudować wspólny dom naszej Ojczyzny.
Katechizm poświęca stosowny fragment spojrzeniu na władzę. Jeśli niedostaje wśród obywateli ludzi odpowiedzialnych i uczestniczących w życiu społecznym - komu społeczeństwo powierzy władzę? Ten problem “przerabiamy”, jak powtórkową lekcję, przy każdych wyborach. “Nie ma na kogo głosować, proszę księdza”... Czasem jest, czasem nie ma. I dlatego powiedział ktoś: “Każdy naród ma taką władzę, na jaką sobie zasłużył”. Gorzko to powiedziane. Warto jednak poczytać w Katechizmie na temat władzy. Zachęcam do tego wszystkich - od sołtysów, po senatorów. Na pewno znajdą coś dla siebie. Polecam zresztą lekturę tych katechizmowych tekstów wszystkim - a nuż i ty zostaniesz burmistrzem?
Katechizm Kościoła Katolickiego, 1897 - 1927.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).