Papież Franciszek powiedział w poniedziałek, że należy "sprowadzić młodzież na ziemię" z wirtualnego świata, w którym żyje. Młodzi ludzie są "zwirtualizowani", "to coś poważnego" - mówił papież podczas spotkania z przedstawicielami diecezji rzymskiej.
Zwracając się do przedstawicieli duchowieństwa i osób świeckich w bazylice świętego Jana na Lateranie Franciszek opowiedział o swym niedawnym spotkaniu z kilkudziesięcioma młodymi ludźmi z różnych krajów. Podkreślił, że po wejściu do sali, podszedł do nich, by się przywitać i uścisnąć im ręce.
"Tylko nieliczni podawali mi rękę, prawie wszyscy trzymali telefony i mówili: foto, selfie. To jest ich rzeczywistość, ale nie kontakt międzyludzki" - dodał papież. Wyraził opinię, że młode pokolenia "nie stąpa po ziemi".
Następnie zauważył: "Oni są zwirtualizowani. Musimy sprowadzić młodzież na ziemię, by dotknęła rzeczywistości, ale nie niszcząc świata wirtualnego". "Świat wirtualny jest dobry, ale kiedy alienuje, wtedy sprawia, że zapomina się podać ręki, a wita przy pomocy telefonu" - ocenił papież.
Jako kolejny problem dotyczący młodych ludzi wymienił to, że są "pozbawieni korzeni". "Należy im je przywrócić" - wskazywał.
Franciszek przestrzegał przed "chorobami duchowymi", wśród których wymienił "indywidualizm", "izolację" i "jałowość", a także przed "Kościołem bez ludu". "Lud Boży jest systemem immunologicznym Kościoła" - oświadczył.
W swym wystąpieniu zaznaczył: "Być może zamknęliśmy się sami w sobie i w naszym świecie parafialnym, bo nie zmierzyliśmy się poważnie z osobami, które zostały nam powierzone".
Papież wyraził opinię, że ludzie Kościoła stają się niekiedy "niewolnikami duszących ograniczeń i uzależnienia od rzeczy, które nie są właściwe Panu".
"Zadowoliliśmy się tym, co mamy, samymi sobą i naszymi garnkami" - ocenił Franciszek. Wyjaśnił, że przez "garnki" rozumie "własne środowisko" i "małe grupy", które nie są otwarte na innych.
Papież mówił, że często kapłani pochłonięci są codziennymi sprawami administracyjnymi i własnym "przeżyciem".
Apelował, by "wysłuchać wołania, jakie wznosi lud Rzymu", umieć interpretować "zjawiska społeczne i kulturowe" naszych czasów oraz okazywać troskę wobec "problemów, środowisk i sytuacji, od których zazwyczaj duszpasterstwo jest daleko".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.