Kościół potrzebuje proroków, głoszących bezkompromisowo Bożą prawdę, zdolnych by płakać nad swoim ludem i otwierać go na nadzieję – powiedział papież podczas porannej Eucharystii w Domu Świętej Marty.
W swojej homilii Ojciec Święty nawiązał do pierwszego czytania dzisiejszej liturgii (Dz 7,51-59. 8,1) – opisującego męczeństwo św. Szczepana. Podkreślił stanowczy język pierwszego z uczniów Jezusa, który oddał swe życie dla Ewangelii. Nie wahał się on wyrzucać ludowi, starszym i uczonym: „Twardego karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu”. Krytykował ich brak konsekwencji i obłudę, zamknięcie ich serc, zapomnienie o dziejach Izraela. I tak jak ich przodkowie prześladowali proroków, również oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali. Komentując tę scenę papież zauważył, że kiedy prorok dociera do prawdy, porusza serca to albo się ono otwiera, lub staje się bardziej zatwardziałe i rozpętuje się gniew, prześladowanie.
Franciszek zauważył, że często ludzie z trudem słuchają niewygodną prawdę, a prorocy zawsze napotykali problemy i prześladowania, gdy głosili prawdę. „Co jest dla mnie sprawdzianem, czy prorok, gdy mówi mocno, głosi prawdę? To kiedy ten prorok potrafi nie tylko powiedzieć, ale także płakać nad ludem, który porzucił prawdę. A Jezus z jednej strony wyrzuca, posługując się ostrymi słowami, mówiąc na przykład «Plemię przewrotne i wiarołomne» a z drugiej stronie zapłakał nad Jerozolimą. To jest sprawdzianem. Prawdziwym prorokiem jest ten, kto potrafi płakać nad swoim ludem, a także mówić stanowczo, kiedy musi tak powiedzieć. Nie jest letni, zawsze mówi wprost” – stwierdził Ojciec Święty.
Papież zaznaczył, że prawdziwy prorok nie jest prorokiem nieszczęścia, lecz prorokiem nadziei. „Otwiera drzwi, uzdrawia korzenie, przywraca przynależność do ludu Bożego, aby iść naprzód. Nie wyrzuca na mocy urzędu. Przeciwnie jest człowiekiem nadziei. Wyrzuca, gdy jest to konieczne, i otwiera drzwi patrząc na perspektywę nadziei. Prawdziwy prorok, jeśli dobrze wykonuje swoją pracę, płaci za to swym życiem” – powiedział Franciszek.
Ojciec Święty przytoczył słowa Tertuliana: „Krew męczenników jest nasieniem chrześcijan”. „Kościół potrzebuje proroków. Powiem więcej: potrzebuje byśmy wszyscy byli prorokami. Nie krytykami – to co innego. Czym innym jest zawsze krytyczny sędzia, który niczego nie lubi, nic się jemu nie podoba ...Taki człowiek nie jest prorokiem. Prorok to ten, kto się modli, patrzy na Boga, patrzy na swój lud, odczuwa ból, gdy ludzie błądzą, płacze - jest w stanie płakać z powodu ludu - ale jest również w stanie dobrze to rozegrać, aby powiedzieć prawdę” – stwierdził papież.
„Niech w Kościele nie zabraknie tej posługi proroctwa, aby stale iść naprzód” - powiedział Franciszek na zakończenie swej homilii.
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.