Dom jest z czerwonej cegły. W środku kominek, rodzinne fotografie i kaplica. Niech służy kolejnym dzieciom!
Życie
Dziewczęta trafiają do domu w Siennicy po skierowaniu sądu rodzinnego. Zwykle z okolicy, z Mazowsza. – Najlepszy układ jest jednak taki, gdy dziewczyna mieszkała blisko. Wtedy możemy pracować z jej rodziną, podtrzymywać więzi – opowiada s. Anna. – Gdy dziewczyna do nas trafia, przez półtora roku rozeznajemy sytuację w jej biologicznej rodzinie. Wraz z pracownikiem socjalnym motywujemy rodziców do pracy nad sobą, zmiany podejścia do wychowywania dzieci, żeby podopieczni mogli wrócić do mamy i taty.
Jednak nie zawsze – z wielu powodów – jest to możliwe. – Nasze dziewczyny pochodzą z trudnych środowisk i rodzin. Staramy się w nie wchodzić i współpracować. Najpierw jest jakiś lęk, napięcie. Najczęściej jednak przychodzi potem współpraca – mówi s. Cecylia.
– Bywa, że dziewczyna do nas trafia, bo po prostu rodzice są niezaradni, zdarzył się w rodzinie jakiś losowy wypadek i wtedy pobyt u nas jest tymczasowy. Udaje się coś naprawić, zmienić, przeczekać trudny czas w rodzinie i dziewczyna wraca do domu. To cieszy – dodaje s. Anna. – Bywa jednak, że dziewczyna trafia do nas jako maluch, a wychodzi jako dorosła kobieta…
Na troje dziewcząt przypada jeden wychowawca. Pozwala to na maksymalne poznanie problemów, nawiązanie relacji. Wychowawca poznaje nie tylko swoją podopieczną, ale i całą jej rodzinę, historię. Czasem życiowe dramaty… – Wychowawca jest z dziewczyną na dobre i złe, co daje poczucie stabilizacji: zawsze, w każdej okoliczności, dziewczyna może liczyć na obecność i wsparcie.
Rok temu do kapucynek trafiła 16-latka. W ciąży. Bez badań, przerażona. – Przyjęłyśmy, bo życie człowieka to najwyższa wartość. Życie młodej matki, która musi wyjść na prostą, i życie malutkiego człowieka pod jej sercem – opowiadają siostry. – Dziewczyna przygotowywała się u nas do porodu, szykowałyśmy wyprawkę, chodziła do lekarza, miała spotkania z położną.
Do porodu pojechała z wychowawczynią – kapucynką. Urodził się śliczny Staś. – Cieszy nas bardzo, że Staś stał się oczkiem w głowie swojej mamy, że pięknie się nim zajmuje, kocha go. I chociaż czasem jest jej trudno, jest zmęczona, to przy odpowiednim wsparciu daje radę – chwalą zakonnice swoją podopieczną. A podopieczna właśnie wróciła z indywidualnych lekcji, które odbywają się na terenie domu. W czasie gdy młoda matka się uczy, maluch pozostaje pod opieką sióstr. – Staś jest bardzo związany z mamusią, do tej pory trudno go było od niej oderwać. Teraz już jest starszy, więc łatwiej go zabawić, gdy mama siedzi nad książkami.
Staś ląduje w ramionach mamusi. I idzie na drzemkę. Może mama w tym czasie też się zdrzemnie? Należy się po lekcjach, a wcześniej – po nocnym czuwaniu nad synkiem.
Obowiązki
Osiągnięciem sióstr jest też to, że sporo dziewczyn, które wychodzą z ich domu, studiuje. Niektóre wyjeżdżają po szkole średniej do pracy za granicę, inne starają się zbudować swoją przyszłość w Polsce. – Ale nawet z daleka, nawet usamodzielnione, jakoś do nas wracają. Dzwonią, piszą, przyjeżdżają w odwiedziny. Emocjonalnie są z nami nadal związane. Jak dorosłe dziecko z mamą i tatą – opowiadają kapucynki.
Żeby jednak wychować dziewczynkę na mądrą dorosłą kobietę, która poradzi sobie w życiu, najpierw trzeba wlać w nią dużo miłości i cierpliwości. Trzeba też od małego uczyć obowiązkowości i zaradności. – Nasze dziewczyny mają dyżury i konkretne obowiązki domowe. Jedna idzie po bułeczki na śniadanie o szóstej rano, inna sprząta łazienki, jeszcze inne mają dyżur w kuchni. W sobotę gotują obiady, i to coraz sprawniej, smaczniej – chwalą wychowawczynie. – No i piorą same. Najgorszą rzeczą, którą można im zrobić, jest wyręczanie w tak prostych sprawach. Muszą wyrosnąć na silne, mądre kobiety, które poradzą sobie w każdej sytuacji.
Na razie przyszłe mądre kobiety powoli wracają ze szkoły. Niedługo wspólny obiad, potem odpoczynek w ulubionym, wspólnym salonie, gdzie można pooglądać telewizję, pojeździć na rowerku stacjonarnym i ogrzać się przy kominku. Jest też odrabianie lekcji. – Pracy mamy masę, ale satysfakcja jest wielka. Bo te 22 lata pokazały, że nasze podopieczne radzą sobie, zakładają rodziny, osiągają sukcesy zawodowe – uśmiecha się s. Anna.
– Nad rozwojem duchowym dziewcząt czuwa też zaprzyjaźniony z domem kapłan. Przyjeżdża, spowiada, rozmawia, przygotowuje do bierzmowania. Dziewczyny – bywa, że pierwsze w rodzinie – przystępują do bierzmowania. Jest to dla nich ogromna radość i duma – dodaje s. Cecylia. – Chciałybyśmy móc to nasze dzieło kontynuować…
Ale bez pilnego remontu nie będzie to możliwe. – Po naszym filmiku trochę pieniędzy już uzbierałyśmy. Ludzie dzwonią i piszą, czujemy się otoczone ogromną życzliwością. Najniższa i chyba najbardziej wzruszająca wpłata to… złotówka i czterdzieści groszy. Być może to wdowi grosz, a nam się bardzo przyda. Dobrze wydamy każdą wpłatę – i malutką, i większą – uśmiechają się siostry. – Dzięki takiemu wsparciu, ludzkiemu zaufaniu, wygramy bitwę. O dom i o dziewczęta.
Losy domu można śledzić na facebookowym profilu, wystarczy w wyszukiwarkę wpisać: Siostry Kapucynki Najświętszego Serca Jezusa. Siostry zachęcają też do kontaktu mailowego: kapucynki.siennica@gmail.com
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dotychczasowy Dyrektor - ks. Marcin Iżycki - został odwołany z funkcji.
To właśnie modlitwa i ofiara ma największą siłę, a nie broń czy wojska.