Już po Wielkanocy?

Okres Wielkanocy w liturgii trwa 50 dni. A w sercach?

Reklama

Tak się zastanawiam.... Jakie znaczenie ma dla mnie zmartwychwstanie Jezusa? Spokojnie, teologiczne znaczenie tego wydarzenia znam. Wiem, że dla apologetyków (bo fundamentaliści zabrzmiałoby tu myląco ;)) to potwierdzenie autentyczności misji Jezusa, a dla dogmatyków zapowiedź powszechnego zmartwychwstania wszystkich umarłych i życia wiecznego dla tych, którzy swoją nadzieję złożyli w Chrystusie, ale...

Gdy dla człowieka coś jest ważne, gdy człowiek czymś żyje, to często o tym mówi. Kiedy na urodzinach spotka się dwóch nauczycieli, to wcześniej czy później temat szkoły się pojawi. Gdy dwaj górnicy – zacznie się „fedrowanie”; rozmówcy przeniosą się pod ziemię. Podobne bywa z tymi, którzy pojechali do Ziemi Świętej: wielu z nich ciągle by opowiadało co tam widziało i zrozumiało. Dlatego zastanawiam się jak to jest z tym moim odbiorem prawdy o zmartwychwstaniu Jezusa. No bo jeśli  w niedzielę zmartwychwstania myślę, że „piękne było to Triduum” albo cieszę się, że już skończył się wymagający większego zaangażowania Wielki Post, a teraz będzie już „normalnie”, to coś chyba jest nie tak, prawda?

No właśnie. Wielki Post bywa nazywany przygotowania do świąt Wielkiej Nocy. Trwa 44 dni, a z niedzielami to nawet 50. Nawracam się. Dobre postanowienia, dodatkowe nabożeństwa, rekolekcje, dni skupienia. Wszystko po to, by w noc Paschy albo w Niedzielę Zmartwychwstania wczesnym rankiem zaśpiewać Alleluja, a potem zjeść obfitsze śniadanie i wrócić do normalności? No, może trochę „poprawiony”, ale na co właściwie były te wielkie przygotowania, skoro ta radość trwała tylko paręnaście godzin?

W Liturgii Wielkanoc trwa znacznie dłużej. Do kolejnej niedzieli – oktawa. Do Zesłania Ducha Świętego – okres wielkanocny. W sumie 50 dni. Czytania liturgiczne, z początku skoncentrowane wokół prawdy o zmartwychwstaniu i pomagające trwać w tej radości z czasem siłą rzeczy schodzą na inne tematy. Ale świętowanie trwa. A ja? Już w II Niedzielę Wielkanocną zmartwychwstanie Jezusa schodzi na drugi plan,  a cieszę się Bożym Miłosierdziem (Niedziela Miłosierdzia). Kolejna niedziela jest „biblijna”. Potem „Dobrego Pasterza”. No super, fajne akcenty. Ale akcent to jedno. A sedno?

Nie pomaga mi w tym trwaniu w radości zmartwychwstania nader skromny zestaw pieśni na okres wielkanocny. W porównaniu z Bożym Narodzeniem czy Wielkim Postem, gdzie zwłaszcza pieśni pasyjnych całe multum – mizeria. Na dodatek to co jest, często w staropolszczyźnie. Droga Światła, powstałe nie tak dawno nabożeństwo tego okresu,  nie jest zbyt popularne. To jak to świętowanie - przedłużyć na 50 dni? Jak na całe życie? Nie pytam o byle co. Wszak chodzi o najbardziej podstawową i najważniejszą zarazem prawdę chrześcijaństwa.

Zazdroszczę czasem pierwszym chrześcijanom. Słuchając Dziejów Apostolskich jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo zmartwychwstanie Jezusa wpływało na ich codzienne wybory. Jakby unosili się przez większość czasu kilka centymetrów nad ziemią. A może, choć nie widziałem oczyma ciała Zmartwychwstałego, też tak mogę?

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7