Jeśli mówimy o tożsamości chrześcijańskiej Europy, to mówimy o tym, by Ewangelia była źródłem inspiracji dla budowania naszej rzeczywistości. Nie podpórką dla ideologii.
Wczoraj na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego wykład rektorski miał abp Grzegorz Ryś. Temat ważny: Tożsamość Europy a chrześcijaństwo. Relacjonując wydarzenie PAP napisał: "Pytany, czy Europie Zachodniej potrzebna jest nowa chrystianizacja, odpowiedział, że tak, ale pod warunkiem, że nie będzie miała nic wspólnego z polityką. Według niego potrzeba jest "zwalczania w ludziach przeżywania chrześcijaństwa jako religii obywatelskiej". "To bardzo ważne, bo to szkodzi chrześcijaństwu, kiedy się religię redukuje do pewnej deklaracji politycznej, kiedy z chrześcijaństwa robi się ideologię, bo wtedy przechodzimy od misji do walki. A to jest coś, co chrześcijaństwu jest przeciwne" - mówił."
Chcę potraktować te słowa jako punkt wyjścia do podjęcia ważnego zagadnienia relacji religii i polityki. Nie ulega wątpliwości: z punktu widzenia polityki religia może być przydatna. Jej obrzędy doskonale nadają się do budzenia emocji, pociągania za sobą tłumów, przywiązywania do konkretnych własnych idei. Były w przeszłości doktryny polityczne, które próbowały tworzyć własne obrzędy quasi-religijne (wystarczy wspomnieć nazizm czy komunizm), ale można też spróbować podpiąć się pod religię istniejącą. Zwłaszcza, jeśli jest silna i powszechna.
Wpojenie ludziom utożsamienia między wyborem religijnym i politycznym daje twardy i wierny elektorat. Marzenie każdego polityka. Niestety, z punktu widzenia wiary to mniej korzystne. Już pomijam ten "drobiazg", że inny wybór społeczny czy polityczny zaczyna wtedy być wyborem "przeciw wierze". Gorzej, że wierzącym i praktykującym grozi, że wybór polityczny stanie się dla nich wyrazem, realizacją wiary. Odrywając ich od jej właściwego źródła: Boga. Powoli i niemal niezauważalnie miejsce Boga zajmuje bożek: idea. Trzeba mocnego zakorzenienia w wierze by się przed tym obronić.
Chrześcijaństwo niesie w sobie wiele postulatów etycznych, także społecznych. Tym łatwiej takiego zespolenia dokonać. Tym bardziej musimy być w tej kwestii ostrożni.
Mamy zmieniać świat. Mamy sprawiać, by był lepszy, także za pomocą środków politycznych. Niemniej: nie wszystkich. To wiara nam mówi: cel nigdy nie uświęca środków. To wiara wskazuje: miłuj bliźniego jak siebie samego. W wielu przypadkach oznacza to powstrzymanie się od działań, które po ludzku wydają się skuteczne, ale moralnie są niedopuszczalne. W wielu przypadkach będzie oznaczało wyzwanie, by szukać raczej dobra wspólnego, niż partykularnego interesu swojej grupy.
Dla ideologii to głupota, by nie powiedzieć: zagrożenie.
Jeśli mówimy o chrystianizacji, o tożsamości chrześcijańskiej Europy, to mówimy o tym, by Ewangelia była źródłem inspiracji dla budowania naszej rzeczywistości. Nie podpórką dla ideologii.
To ostatecznie wybór między Bogiem a ludzką ideą w roli bożka. Kto komu ma służyć?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.