Kolejna rocznica objawień Pana Jezusa Miłosiernego w Płocku jest jak wielkopostna zaprawa, abyśmy nie zapomnieli o tym, co najważniejsze w naszej wierze.
Od kilku miesięcy z pielgrzymami w Płocku spotyka się s. Salvatrice Musiał, która o Bożym miłosierdziu mówiła nie tylko w Polsce, ale również w Rzymie, Jerozolimie, na piaskach pustyni czy w Ameryce Łacińskiej.
– Niezapomniane było dla mnie spotkanie z żołnierzami, którzy wracali z frontu wojny w Iraku. Młodzi ludzie w wojennej traumie, ranni, bez nóg, oczu, rąk... Ja wtedy chodziłam między nimi, od łóżka do łóżka. Jeden z nich, który mówił po hiszpańsku, wyciągnął w pewnej chwili obrazek Jezusa Miłosiernego i powiedział mi, że dała mu go babcia, aby zawsze go przy sobie nosił. Pytałam go, czy wie, skąd jest ten obraz, ale nie wiedział... Szłam dalej i spotykałam też takie osoby, które nie mogły powiedzieć ani słowa. Ja byłam tam między nimi. Mówiłam może kilka słów o miłosierdziu Pana Boga, albo po prostu przy nich stałam w milczeniu i modliłam się. Tam zrozumiałam, że miłosierdzie łączy ludzi, że jest spotkaniem – opowiada s. Salvatrice.
Szczególne dla siostry było również spotkanie w więzieniu dla mężczyzn w Bostonie. – To było ogromne więzienie i wielki tłum. Nie zapomnę tej modlitwy, zwłaszcza z osobami, które miały najgorsze kategorie wyroków: karę śmierci albo dożywocie. Pamiętam, że w pewnej chwili krzepki mężczyzna zaczął bardzo płakać w czasie modlitwy Koronką do Bożego Miłosierdzia... Z kolei w Jerozolimie doświadczyłam, jak miłosierdzie łączy, gdy jest spotkaniem, rozmową, zwyczajną pomocą. Tak, ono łączy nawet wyznawców różnych religii – dodaje s. Salvatrice.
– Dla mnie miłosierdzie jest spotkaniem człowieka z człowiekiem i człowieka z Bogiem. Bez Niego nie ma miłosierdzia. A więc tu nie chodzi o zdystansowane podzielenie się groszem z ubogim. Tu chodzi o to, aby coś dać i coś otrzymać: czasami radość, dobre słowo, ale też rany i ciężary innych – mówi siostra.
Jeśli więc 22 lutego mamy wspominać 87. rocznicę objawień Pana Jezusa w celi s. Faustyny, to chodzi o wzmocnienie właśnie takiego doświadczenia miłosierdzia. Chodzi też o odkrycie na nowo naszej świętej ze Starego Rynku i z Białej k. Płocka. – Spróbujmy spojrzeć na Faustynę jako na człowieka bliskiego nam, który też bardzo potrzebował Bożego miłosierdzia. Ona była bardzo zwyczajna, w pracy i cierpieniu, przez całe życie uczyła się zaufania do Jezusa. Ona więc rozumie nasze zmagania i trudy. Tu, w sanktuarium, poszukajmy takiej Faustyny, bliskiej nam: zmęczonej pracą i chorej, która szła z trudem i ufała. Popatrzmy na nią w prostocie i zwyczajności, bo wtedy odkryjemy obecność Boga – zachęca s. Salvatrice.
Chodzi też o odkrycie znaczenia miejsca objawień Pana Jezusa, którego wciąż nie zna tylu mieszkańców Płocka i diecezji. – Tak, Płock czeka, aby być odkrytym, czeka na swój czas, aby powiedzieć o sobie więcej. Tu wszystko się zaczęło. Pierwszą misją tego miejsca jest uwielbienie tajemnicy Bożego miłosierdzia naszym życiem. Ale misja tego miejsca, aby w miłosierdziu się spotkać, działać, modlić się tak naprawdę wędruje z każdym, kto tu był. Myślę, że teraz, przez rozbudowę sanktuarium, Płock jest przygotowywany do większej misji. Jeszcze jest coś, co Bóg chce powiedzieć... Jest jakaś perspektywa, którą będziemy musieli rozeznać w przyszłości. A dziś...? Przychodzą tu ludzie, aby spotkać Miłosiernego i zanieść Go do swego życia. Misja tego miejsca, potencjał serca to ludzie, którzy zabierają stąd skarb: miłosierdzie w życiu, w konkrecie, w czynie. Najpiękniejsza misja Płocka jest więc przedłużona w dłoniach wielu ludzi – dodaje s. Salvatrice Musiał.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).