Każdy szpital może być miejscem największych rekolekcji. – Pamiętam pacjentkę, która miała problemy ze słuchem. Po leczeniu przyszła się pożegnać i podziękować za to, że tutaj usłyszała Pana Boga – wspomina ks. Michał Nowak, kapelan szpitalny.
Widok kapłanów, którzy z Najświętszym Sakramentem przychodzą do pacjentów, rozmawiają z nimi, spowiadają, sprawują w szpitalnych kaplicach codzienną Eucharystię i udzielają sakramentu chorych, jest dziś codziennością. I dowodzi, że w leczeniu zauważa się całego człowieka, z jego sferą fizyczną, psychiczną i duchową. – Nawet jeśli nie zmienia się stan fizyczny pacjenta i choroba nie ustępuje, to gdy w jego duchowej sferze zapanują pokój, pojednanie z Bogiem, on o wiele lepiej znosi cierpienie – zauważają zgodnie kapelani. Właśnie im dziś oddajemy głos...
Kapelan jest narzędziem
Ks. Szczepan Kobielus trzeci rok pracuje w Beskidzkim Centrum Onkologicznym (wraz z ks. Łukaszem Jończym) oraz w Szpitalu Pediatrycznym w Bielsku-Białej.
– Z posługą kapelana wiąże się z jednej strony radość, kiedy obserwuje się, że ktoś, nieraz po wielu latach, wraca do Boga. Towarzyszy jej z drugiej strony trudne doświadczenie spotkań z tymi, którzy obojętne albo z niechęcią patrzą na obecność księdza w szpitalu. Choroba to czas, kiedy wielu ludzi stawia sobie pytanie o sens życia; o to, do czego ono prowadzi. Choroba odkrywa też przed człowiekiem podstawową prawdę o tym, że przemijamy, że jesteśmy na tym świecie gośćmi. To odkrycie wywołuje dwie reakcje: można się buntować i popaść w rozpacz albo otworzyć się na Tego, który naszemu przemijaniu nadaje sens. Często u ludzi chorych występują obie te postawy. Zwłaszcza, kiedy diagnoza jest trudna, na początku pojawia się bunt, a po nim – poszukiwanie Boga – wyjaśnia ks. Kobielus.
Najważniejsza w codziennym kontakcie z pacjentami jest zwykła ludzka życzliwość. – Rozmowa o samopoczuciu chorego, jego rodzinie czy nawet pogodzie jest niejednokrotnie wstępem do podjęcia tematów wiary, sakramentów. To, jak Pan Bóg przychodzi do chorego, jest tajemnicą. Kapelan jest tu tylko narzędziem. Wiele razy doświadczałem już tego, że własnymi siłami i mądrością niewiele się zdziałało – mówi ks. Szczepan. Jak podkreśla, bez otwarcia się pacjenta na łaskę Bożą nic się nie uda, a do tego trzeba modlitwy, pokory i cierpliwości.
– Pamiętam pacjenta, u którego zdiagnozowano złośliwy nowotwór z przerzutami. Dobrze znał swoją sytuację, wiedział, jak będzie wyglądać przebieg choroby. Przy pierwszej rozmowie był bardzo zbuntowany. Pokazując na krzyż, mówił: „Wygrał ze mną”. Odwiedzałem go codziennie, choć byłem już zniechęcony jego postawą. Dużo rozmawialiśmy na temat wiary, o tym, co człowieka czeka po śmierci. Długo jeszcze postrzegał Pana Boga jako kogoś, kto nie jest po jego stronie. Przy każdych odwiedzinach starałem się mu przeczytać wybrany dla niego kawałek „Dzienniczka” św. Faustyny. Powoli zmieniał się jego obraz Boga i w końcu stwierdził, że jeżeli Bóg jest rzeczywiście taki, jak o Nim słyszy, to chce się wyspowiadać. Przyjął Komunię Świętą i sakrament chorych. Zmarł pogodzony z Bogiem.
Jego historia potwierdza, że często chorzy, którzy odtrącają Pana Boga, odrzucają raczej wykrzywiony Jego obraz, przedstawiający Go jako bardzo srogiego, obojętnego lub oddalonego od człowieka. Dlatego tak ważne jest, by ksiądz swoją postawą próbował pokazywać, że Bóg jest miłością, jest blisko człowieka cierpiącego i stoi po jego stronie. To nie Bóg daje chorobę czy ściąga na człowieka krzyże, ale to On pomaga je człowiekowi nieść, towarzyszy w chorobie. Tym jest dla mnie posługa kapelana: znakiem tego Bożego towarzyszenia człowiekowi cierpiącemu – zaznacza ks. Szczepan.
Każdy chory to inna historia. Kiedyś pacjentowi przykutemu do łóżka, zaproponował duchową adopcję dziecka poczętego. – Modlił się żarliwie, nadawał każdemu z nich imię i z dumą podkreślał, że jest już ojcem całej gromadki dzieci. To także jemu pomagało znieść ciężar choroby – wspomina kapłan.
– Pacjenci często po przyjęciu sakramentu chorych powtarzają: „wszystko w rękach Boga” i ta świadomość pomaga z odwagą i pokojem iść na operację, poddać się leczeniu. Wiele osób wraca ze szpitala zdrowych na ciele, ale i na duszy, bo pojednali się z Bogiem, sobą i innymi – mówi ks. Szczepan. Kapelan w szpitalu otacza opieką duszpasterską także pracowników służby zdrowia. – Wierzący personel dla kapelana szpitalnego jest wielkim skarbem i dziękuję wszystkim pracownikom, którzy poprzez swoje świadectwo wiary pomagają chorym przybliżyć się do Pana Boga –dodaje z wdzięcznością w głosie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).