Ikona Bożego Narodzenia pozwala wyjść poza schematy myślenia o tkliwej scenie w betlejemskiej stajence. Przekonali się o tym uczestnicy warsztatów organizowanych przez płocką Pracownię Ikonograficzną.
Włożyliśmy w to całą duszę... – mówią z zachwytem uczestnicy warsztatów w Ekologicznym Uniwersytecie Ludowym w Grzybowie. Podczas zajęć, prowadzonych przez Katarzynę Kobuszewską z Płocka, każda osoba z grupy miała jakiś wkład w powstanie ikony Bożego Narodzenia, wykonanej zgodnie z ponadtysiącletnią tradycją.
– Ile trzeba się było napracować przy grawerowaniu, żeby było równiutko. Malując, wstrzymywało się oddech, żeby nie wyjść poza linię. A teraz mamy niesamowitą satysfakcję, że to nasze wspólne dzieło i że w tym wieku coś takiego mogliśmy zrobić – zapewniają. Dla tej grupy było to nie tylko spotkanie z fascynującą tradycją sztuki chrześcijańskiej, ale i z samą prawdą o Bożym Narodzeniu.
To nie idylla
– Myślę, że ikona bardziej skupia myśli na tym, co ten obraz przedstawia. To jest symbol – zwraca uwagę Katarzyna Kobuszewska. Co widzimy w ikonie Bożego Narodzenia? Radość miesza się w niej ze smutkiem, narodzenie z zapowiedzią męki.
– Czerń groty narodzenia jest symbolem przyszłej śmierci Jezusa. Dzieciątko nie spoczywa w żłóbku, na sianku, ale na czymś w rodzaju katafalku. Znaczenie ma nawet to, jak jest owinięte: ciasno, jak w całunie, a nie w pieluszkach – wyjaśnia ikonopistka.
– Uczestników warsztatów w Grzybowie poruszyła szczególnie postać św. Józefa. To jest przedstawienie zwykłego człowieka, mężczyzny, już niemłodego, który jest zatroskany. Wziął pod opiekę Maryję, urodził się Syn, który nie jest jego. On to wszystko musi w sobie przetrawić, w jego głowie – gonitwa myśli. Wie, co ma zrobić, ale jeszcze się z tym zmaga. To wszystko sprawia, że nie jest to idylliczny, radosny obraz, i ten fakt bardzo przemawiał do osób, które uczestniczyły w warsztatach – mówi K. Kobuszewska.
Dominującą postacią na ikonie jest Maryja. – Tłumaczy się to w ten sposób, że aby dość do Jezusa, musimy niejako przejść przez Maryję. Ona jest drogą do Syna – wyjaśnia płocka ikonopistka. Na niektórych ikonach Bożego Narodzenia Maryja odwraca głowę od Dzieciątka, co może wydawać się zaskakujące.
– My, ludzie wychowani w estetyce zachodniej sztuki religijnej, kładziemy nacisk na aspekt macierzyński. Warto jednak przyjrzeć się scenie Zwiastowania, bo do ikony Bożego Narodzenia trzeba iść, patrząc na ikonę Zwiastowania. Tam postawa Maryi wyraża podobny akt przyjęcia i pokory, ale jednocześnie bojaźni i lęku – mówi Katarzyna Kobuszewska.
Kolor nadziei
Sami uczestnicy warsztatów w Grzybowie opowiadają z przejęciem i prostotą, jak wyraźnie dociera do nich to, co słyszymy w Ewangelii, podczas obchodów świąt Bożego Narodzenia. – Widzimy, jak w jakich warunkach narodziło się Dzieciątko Jezus. To jest aż nie do pomyślenia, że tak mogło się zdarzyć… – mówią. Zwracają uwagę na twarze Mary i Józefa – raczej smutne, nie tryskające radością.
– Kiedy patrzy się na tę ikonę, wpada się w taką zadumę, zamyślenie – przyznają. Chyba nieprzypadkowo z czterech zaproponowanych kolorów tła: złota, czerwieni, zieleni i indygo wybrali zieleń. – Biorąc pod uwagę symbolikę zieleni, wydaje mi się, że świetnie się ona komponuje z tym przedstawieniem, bo jest symbolem Ducha Świętego, nadziei i zmartwychwstania. Dla groty narodzenia, która swoją czernią symbolizuje już zapowiedź śmierci, jest pewną przeciwwagą – uważa płocka ikonopistka.
Dla uczestników tych warsztatów była to niezwykłe doświadczenie. – Nie mieliśmy wcześniej do czynienia z ikonami. Nie wiedzieliśmy, dlaczego się je pisze, a nie maluje... – przyznają. Zafascynowała ich sama wielowiekowa technika: wyzłacanie płatkami złota, mieszanie pigmentów ze spoiwem z żółtka i wina, malowanie kolejnych warstw ikony. W każdym z tych etapów mogli czynnie uczestniczyć.
– Na pierwszym spotkaniu wyjaśniałam, że ikona kojarzy się z prawosławiem, ale wyrasta z naszych wspólnych korzeni jeszcze niepodzielonego Kościoła i jest naszym wspólnym dziedzictwem. Ikony opowiadają przecież o tych samych świętych i tych samych świętach – mówi prowadząca warsztaty. Dzięki tym spotkaniom, uczestnicy projektu dowiedzieli się, że w niemal każdym polskim domu jest przynajmniej jedna ikona, czyli... wizerunek Maryi z Jasnej Góry. – Musimy się przyjrzeć teraz Matce Bożej Częstochowskiej. Wiemy już, jak patrzeć! – mówią.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.