Więzienie za wiarę w Boga, wielka miłość w łagrze i ślub z sowieckim agentem. Historia Kamili Kruszelnickiej to gotowy scenariusz na emocjonujący film. Brakuje tylko happy endu.
reprodukcja Adam Hlebowicz
Zdjęcie Kamili Kruszelnickiej wykonane w łagrze.
Wiara w Boga w Związku Sowieckim traktowana była jako jedno z najgorszych przestępstw, jakie można było popełnić przeciwko władzy ludowej. W efekcie w ponad 70-letniej historii sowieckiej utopii system ten zamęczył z tego powodu setki tysięcy ludzi. Cerkiew prawosławna ogłosiła do tej pory kilkudziesięciu męczenników tego okresu, zazwyczaj biskupów i księży, tzw. nowomęczenników, ku czci których wzniesiono kilkanaście nowych cerkwi. Kościół katolicki w Rosji dopiero przygotowuje się do takiego procesu. Wybrano już 14 kandydatów na ołtarze. W tym gronie jest jedna osoba świecka – Polka Kamila Kruszelnicka.
Wspólnota
Urodziła się w 1892 r. w rodzinie polskiej szlachty w Baranowiczach w guberni mińskiej. Starsza siostra Kamili – Jadwiga, podobnie jak ona osoba głęboko religijna, wstąpiła do zakonu nazaretanek, a w okresie międzywojennym została nawet przełożoną klasztoru w Grodnie. Brat Józef natomiast wchłonął powszechne w tym czasie rewolucyjne, lewicowe idee, porzucił wiarę w Boga i w 1917 r. walczył w szeregach bolszewików. Po latach jednak nawrócił się i stał się głęboko wierzącym człowiekiem.
Kamila ukończyła gimnazjum i wyjechała na studia do Moskwy. Tu zastały ją I wojna światowa, potem dwie rewolucje. Po zwycięstwie bolszewików nastały bardzo ciężkie czasy dla ludzi wierzących w Boga. Katolicy oskarżani byli o związki szpiegowskie z Watykanem, pracę wywiadowczą na rzecz Polski, działalność antypaństwową. Kamila nie ukrywała, że jest katoliczką. Otwarcie uczestniczyła w życiu moskiewskiej parafii św. Ludwika. Wielkim autorytetem był dla niej proboszcz tej wspólnoty, francuski ksiądz Pie Eugène Neveu, który w 1926 r. został potajemnie konsekrowany na biskupa, administratora apostolskiego Moskwy. Kruszelnicka zaczęła gromadzić w swoim domu ludzi myślących podobnie jak ona. W trakcie spotkań wspólnie czytano Ewangelię oraz książki o tematyce religijnej, w ówczesnej sytuacji coraz trudniej dostępne na rynku. Kamila biegle czytała po polsku, rosyjsku, francusku i angielsku. Poznała Annę Abrikosow, założycielkę dominikanek wschodniego obrządku, w zakonie noszącą imię Katarzyna. Matka Abrikosow właśnie została wcześniej zwolniona, z powodu choroby nowotworowej, z więzienia, gdzie miała spędzić 9 lat.
W lipcu 1933 r. większość uczestników spotkań w domu Kruszelnickiej została aresztowana pod zarzutem stworzenia „kontrrewolucyjnej monarchistycznej organizacji terrorystycznej”. Wśród aresztowanych była 18-letnia bratanica Kamili, Wiera Kruszelnicka, która po raz pierwszy uczestniczyła w spotkaniu u ciotki. To aresztowanie miało znaczenie dla całego śledztwa, bowiem Wiera przyjaźniła się z synem Klimenta Woroszyłowa, ówczesnego narodowego komisarza obrony ZSRS. Była kiedyś w jego willi i mieszkaniu na Kremlu. Dla organów bezpieki okazało się to wystarczającym dowodem na to, że nastolatka zbierała informacje o rozmieszczeniu pokoi na Kremlu w celu przeprowadzenia ataku terrorystycznego.
Niezłomna
Kamila bardzo dzielnie przeszła przez śledztwo w więzieniu na Łubiance. „Jako osoba wierząca uważam, że w Rosji Sowieckiej nie można otwarcie wyznawać swojej wiary. Wszystkie wyznania są prześladowane, a najlepsze dzieci Kościoła represjonowane” – mówiła podczas jednego z przesłuchań. Wszyscy aresztowani w tej sprawie zostali skazani w lutym 1934 r. Najsurowsze kary – po 10 lat łagru – otrzymały Anna Abrikosow i Kamila Kruszelnicka, jako liderka grupy „młodzieżowych terrorystów”. Polka trafiła do najbardziej okrutnego łagru w ZSRS – słynnego SŁON-u na Wyspach Sołowieckich. Mimo nieludzkich warunków życia, katorżniczej pracy, Kamila nie straciła wiary w Boga. Podtrzymywała innych więźniów na duchu, uczestniczyła w potajemnym życiu religijnym, zyskując u władz łagiernych opinię „katoliczki fanatyczki”. Regularnie spowiadała się u współwięźnia – niemieckiego księdza Ludwiga Erka. Ponieważ pełniła w obozie funkcję bibliotekarki, miała kontakt z wieloma uwięzionymi. W jednym z listów pisała: „Nie zdradzę Kościoła ani Ojczyzny: wszyscy ludzie mają w końcu tylko jedną wspólną Ojczyznę – Królestwo Boże, które łączy narody całego świata i czyni wszystkich braćmi, niezależnie od ich pochodzenia narodowego czy społecznego. Nie sprzeniewierzę się również mojej Polsce: ten tylko nie wyrzeknie się swojego patriotyzmu, kto potrafi pozostać uczciwym i niewinnym, obojętnie gdzie by nie był, kto hańbiącymi czynami nie splami swojego narodowego imienia”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).