Pielgrzymka do Ziemi Świętej z udziałem bp. Mariana Florczyka i pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Kielcach, po niedzielnym pożarze autokaru, przebiega bez dalszych zakłóceń. Autokar zapalił się w niedzielę 22 października wieczorem na terenie Autonomii Palestyńskiej, 10 km od granicy z Izraelem, nikt z pasażerów nie ucierpiał.
Jak informuje kanclerz kieleckiej kurii ks. dr Adam Perz, ani biskupowi, ani żadnemu z pielgrzymów nic się nie stało, spłonęło tylko kilkanaście bagaży. „Z naszych informacji wynika, że akcja ratunkowa, głównie dzięki polskim kierowcom, przebiegała sprawnie” – mówi ks. Perz. Dodaje, że „biskupi kieleccy pozostają w kontakcie”.
W niedzielę po południu w komorze silnika samochodu przewożącego pielgrzymów pojawił się ogień, który bardzo szybko się rozprzestrzenił. Autokar, którym podróżowało kilkudziesięciu pracowników MPK, spłonął doszczętnie.
Jak dowiedziała się KAI, kierowca z Jordanii, który wówczas odpowiadał za pojazd, okazał się bezradny, inicjatywę przejęli polscy kierowcy. Grupa polskich pielgrzymów po zdarzeniu skorzystała z przejścia granicznego dla VIP-ów, co uprościło procedury graniczne i pozwoliło pielgrzymom szybko dotrzeć do hotelu w Jerozolimie.
Obecnie pielgrzymka przebiega bez zakłóceń. Powrót do Polski przewidziany jest w czwartek.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.