Jedną z najważniejszych dla mnie wartości płynących z życia rodzinnego jest to, iż pomaga mi ono przynajmniej w niewielkim stopniu zrozumieć, jak Bóg może patrzeć na człowieka.
Człowiek małoduszny nie rozumie Bożego miłosierdzia... Zwrócił na to uwagę papież Franciszek podczas wczorajszego rozważania w Domu Świętej Marty. Historię takiego człowieka mamy zobrazowaną w czytanej właśnie księdze Jonasza.
Nie ma co powtarzać oczywistej oczywistości, że w postaci Jonasza każdy z nas może znaleźć odbicie własnego postępowania. Nieraz kusi nas, żeby potępiać innych ludzi do tego stopnia, że jesteśmy wzburzeni tym, że Bóg chce ich zbawiać tak samo, jak nas.
Dochodzę do wniosku, że jedną z najważniejszych dla mnie wartości płynących z życia rodzinnego jest to, iż pomaga mi ono przynajmniej w niewielkim stopniu zrozumieć, jak Bóg może patrzeć na człowieka. Wyobraźmy sobie trzylatka, który dochodzi do wniosku, że nie lubi myć zębów. Choćby mu miliard razy powtarzać, że tu nie chodzi o to, żeby to lubić, ale o to, żeby mieć zdrowe zęby i nie cierpieć z powodu ich bólu czy wypadania, to tłumaczenie nie dociera. W końcu maluch dochodzi do wniosku, że oprócz mycia zębów nie lubi też tatusia, bo się tak uparł na to mycie zębów. No i co teraz?
Gdyby tak postawić w pozycji Jonasza rodzeństwo naszego trzylatka, to łatwo sobie wyobrazić, jaka by była reakcja. Noooo...Takiego gagatka to tata powinien ukarać, do kąta postawić, cukierków nie dać i nie tak samo "znielubić". Ale w kochającej się rodzinie jest przecież inaczej. Z cierpliwością podchodzimy do dziwactw i najbardziej niedorzecznych pomysłów naszych dzieci, choć czasem sprawiają nam najzwyczajniej w świecie ból. A jednak wiemy, że taki mały człowiek jest trochę jak mieszkańcy Niniwy, "którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej".
Radość, kiedy dziecko zrozumie i naprawi swoje postępowanie, jest nagrodą za wszystkie trudności i kłopoty wychowawcze. A kiedy jeszcze doda: "Tatusiu,jesteś dla mnie ważny", wtedy człowiek w ogóle jest w stanie zapomnieć o wszystkim, co niedobrego się przedtem wydarzyło.
Myślę, że podobnie patrzy na nas Pan Bóg. Wie, że tak naprawdę to trudno nam często rozeznać, która nasza ręka jest prawa, która lewa, co jest dla nas dobre, a co popycha nas w stronę przepaści, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Łatwo nam oceniać innych ludzi, bo nie mamy pełnego ich obrazu. Posługujemy się uproszczeniami, stereotypami, zamiast kierować się tą miłością, jaką obdarza nas Bóg. Widzimy wady, bo one bardziej rzucają się w oczy, niż wartość i potencjał, jaki jest ukryty w każdym człowieku, dlatego łatwo nam jest gniewać się i wydawać często niesprawiedliwe sądy.
Na szczęście Bóg widzi dużo więcej, zna każdego z nas jak własne dziecko i tak też nas kocha. Stąd płynie moja nadzieja, że jeśli tylko zaufamy Jego miłosierdziu, będziemy żyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.