Bliźniak księdza Jerzego

Jednoczesne narodziny 14 września 1947 r. zawiązały między nimi bliźniaczą więź. Francuski kapłan Bernard Brien i polski męczennik ks. Jerzy Popiełuszko tworzą dzisiaj przedziwny tandem. Gdy działają razem, dzieją się rzeczy niewytłumaczalne.

Reklama

Jak Łazarz z grobu

W kapłańskim życiu znów ważna okazała się data urodzin. Pięć miesięcy po święceniach, 14 września 2012 r., ks. Brien otrzymał pilne wezwanie na oddział paliatywny szpitala w Créteil, gdzie był kapelanem. Gdy stanął przy łóżku umierającego 56-letniego Francuza, jego żona zaczęła opowiadać, że ma on wyjątkowo złośliwy rodzaj białaczki, a nowotwór opanował cały jego organizm. Dodała, że jej mąż, François Audelan, całe życie był bardzo wierzący, a do momentu utraty świadomości codziennie przyjmował Komunię Świętą. Ks. Brien po raz pierwszy w życiu udzielił sakramentu namaszczenia chorych. Gdy po chwili spojrzał na obrazek ks. Popiełuszki, zdał sobie sprawę, że jest 14 września, a więc rocznica urodzin bł. ks. Jerzego. Zaczął się więc modlić za wstawiennictwem polskiego męczennika. Gdy odmówił modlitwę, która była na odwrocie obrazka, dodał swoimi słowami: „Księże Jerzy, dziś twoje urodziny. Jeżeli możesz coś zrobić, to właśnie dziś. A zatem, pomóż!”.

Gdy ksiądz wyszedł z sali, umierający nagle otworzył oczy i zapytał: „Gdzie ja jestem?”, wypowiadając po raz pierwszy od kilku tygodni logicznie brzmiące słowa. Żona sądziła, że to chwilowa poprawa, jak nieraz zdarza się przed końcem życia. W nocy chory trzykrotnie próbował wstawać z łóżka, ale zwiotczałe od długiego leżenia mięśnie nie pozwalały mu ustać na nogach. Nad ranem udało mu się dojść do łazienki, wykąpać i ogolić. Zaczął powoli chodzić. Jego żona wspominała później, że miała wrażenie, że „zasłona się rozdarła, a François jak Łazarz wyszedł z grobu”. Badania wykazały całkowitą remisję choroby i brak komórek rakowych, które były w całym organizmie. Lekarze orzekli, że uzdrowienie jest niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia. Audelan obecnie jest całkiem zdrowy. Jego uzdrowienie bada watykańska Kongregacja do spraw Świętych pod kątem domniemanego cudu, który jest potrzebny do kanonizacji ks. Popiełuszki.

Tymczasem ks. Brien wciąż stawia pytania: „Dlaczego Pan Bóg wybrał mnie, z moim życiem, abym stał się narzędziem Jego łaski? Czyż nie miał sług bardziej godnych?”. I mówi: – Jeszcze dzisiaj tego nie rozumiem.

To Pan uzdrawia

Od tamtej pory, kiedy wiadomość o uzdrowieniu rozeszła się po Créteil, a wkrótce i po całej Francji, ks. Brien codziennie otrzymuje prośby o modlitwę za wstawiennictwem bł. ks. Popiełuszki. Ludzie piszą do niego mejle, dzwonią, a nawet przyjeżdżają do domu. Proszą o modlitwę za chorych członków rodziny, za dzieci uzależnione od internetu czy pornografii, o rozwiązanie trudnych życiowych problemów. Przede wszystkim jednak o zdrowie – swoje lub bliskich, najczęściej w sytuacjach granicznych. – Polecam ich ks. Jerzemu, nie mogę nic innego zrobić. Tłumaczę, że to Pan uzdrawia za wstawiennictwem ks. Jerzego, nie ja – mówi nieco zakłopotany, dodając, że każdy może przecież prosić ks. Jerzego o pomoc. Faktem jest jednak, że to po modlitwie francuskiego kapłana za wstawiennictwem ks. Jerzego zdarzają się przemiany duchowe czy uzdrowienia niewytłumaczalne po ludzku.

Do takiej modlitwy wstawienniczej, jak twierdzi ks. Brien, potrzebny jest odpowiedni „klimat”. Dlatego prosi ks. Jerzego o wstawiennictwo tylko wtedy, gdy wyraźnie widzi, że osoba zainteresowana albo jej rodzina wykazuje autentyczną wiarę. Tak było niedawno, gdy ks. Brien zjawił się w szpitalu przy łóżku umierającego mężczyzny. Zgromadziła się tam jego rodzina. Kiedy zapytał, czy ktoś chce przyjąć Komunię Świętą w intencji chorego, okazało się, że wszyscy. To się we Francji nie zdarza – twierdzi. Musiał wtedy jedną maleńką Hostię, jaką miał dla chorego, podzielić na dwanaście części. Następnie wyjął obrazek z ks. Jerzym i zaczął się modlić, gdyż był ku temu „klimat”. I wtedy umierający się wybudził – opowiada ks. Bernard.

Bywa również i tak, że ks. Brien modli się nad chorym, a on umiera. – Pamiętam 77-letniego mężczyznę, który miał świadomość, że odchodzi, ale bardzo cierpiał, potwornie się bał. Rozmawiałem z nim, a było to około południa, i pomodliłem się za wstawiennictwem ks. Jerzego. Czekałem, co Pan Bóg z tym zrobi. Wieczorem ten człowiek zmarł. Ale spokojnie, z nadzieją w sercu. Ta modlitwa za wstawiennictwem ks. Jerzego miała przynieść pomoc duchową i przygotować do śmierci. Tego chciał Pan.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama