O tym, po co drałować w pocie czoła w pielgrzymce i czy ikonom potrzebne są korony, mówi biskup Grzegorz Ryś.
Marcin Jakimowicz: Po jakiego grzyba drałuje Ksiądz Biskup czwarty dzień w pocie czoła przy 35-stopniowym upale?
Bp Grzegorz Ryś: Pielgrzymka to element tego, co dawniej nazywało się pobożnością ludową, a co papież Franciszek nazywa „duchowością ludową”. To coś o wiele głębszego niż jedynie jakaś forma pobożności czy religijności. Duchowość to doświadczenie działania Ducha Świętego. Pielgrzymka to jedno z tych miejsc, gdzie owce mają swój węch, i byłoby dobrze, gdyby pasterze za nim poszli. Jeśli w pielgrzymce krakowskiej zbiera się około 8–9 tysięcy ludzi, to byłoby dobrze, gdyby pasterze poszli wraz z nimi. Ruszyłem na swą pierwszą pielgrzymkę, bo potrzeba było księdza. I dziś, po latach, chodzę z krakowską „szóstką” z tego samego powodu.
Który raz?
26.
Bez przerwy?
Bez przerwy. Wiesz dlaczego? Bo to jest kwintesencja Kościoła, czyli doświadczenie wspólnoty, która budowana jest na słowie Bożym i sakramentach...
…i wspólnym zmęczeniu. Niektóre złe duchy wyrzuca się modlitwą i… potem?
Większość ludzi, których widzisz dokoła, pielgrzymuje świadomie w takim duchu ofiary. Mają mocne intencje.
Czy nie grozi to nadmiernym skupieniem się na swoim wysiłku, pocie, liczbie przebytych kilometrów, a nie na ofierze Jezusa?
Taki wysiłek jest po to, by człowiek trochę osłabł, bo wtedy wreszcie Pan Bóg może działać. Po to jest ta droga na Jasną Górę. Po to jest post, asceza. Osłabiam siebie, by stanąć przed Bogiem i powiedzieć: „Jestem słaby. Ty musisz być silny”. Tyle i tylko tyle. Wszystko, co dzieje się na pielgrzymce, jest budowane wokół nauczania Jezusa, wokół Słowa i sakramentów. To On jest pierwszym nauczycielem. Idzie przed nami.
Jasna Góra to miejsce wyjątkowe. Wystarczy pogadać z paulinami, którzy opowiadają, ile nawróceń dokonuje się w konfesjonałach…
Tak. To jest prawdziwy cud. Jasna Góra ma najmądrzejszy obraz maryjny w Polsce. Mówię to, mając świadomość, że narażam się wielu ludziom. To jest obraz od początku do końca chrystocentryczny. Maryja pokazuje jednoznacznym gestem na Jezusa. Odkryłem w tym roku, że na wielu innych ikonach typu Hodegetria prawa ręka Maryi wskazuje księgę, słowo Boże. Maryja Jasnogórska wskazuje wprost na twarz Jezusa. Drogą jest Słowo, które jest wcielone. To niesamowicie ważne, bo jeśli jest wcielone, to znaczy, że jest możliwe: do spełnienia, do przeżycia, do wykonania. Mój mistrz, ks. Jan Kracik, mawiał, że gest prawej dłoni Maryi wskazującej na Jezusa streszcza wszystkie mariologie.
Ponieważ będę w tym roku prowadził nowennę przed 300. rocznicą koronacji ikony [rozmowę przeprowadzono w pierwszej połowie sierpnia - przyp. red.], sporo ostatnio siedzę przed tym obrazem. Bardzo spodobało mi się określenie „Czarna Madonna”. Niewielu ludzi nad Wisłą wie, że ma ono źródło w Pieśni nad Pieśniami. „Śniada jestem, lecz piękna” − woła Oblubienica (Pnp 1,5). Kościół wielokrotnie odnosił to określenie do Maryi. Tak ją nazywał Grzegorz Wielki. To określenie pokazuje: nie skupiajcie się na tym, co zewnętrzne, „ciemne”, całe piękno i światło jest wewnątrz. Jasnogórska Maryja ma gwiazdę nad czołem – to symbol tego, że jest dziewicą.
Jak rozumieć tradycję opowiadającą, że namalował jej św. Łukasz?
Co mówi nam ta tradycja? Że każdy obraz maryjny jest właściwie „Łukaszowy”. To on pisał o Maryi najczęściej, pokazywał Ją jako uczennicę słowa, kobietę, która słucha słowa i nawet jeśli go nie rozumie, zachowuje je w sercu. Nazywał Ją po imieniu. Jan lub Paweł w Liście do Galatów piszą „Niewiasta”, Mateusz wymienia Ją w rodowodzie Jezusa. A Łukasz jest Nią zafascynowany. Każdy, kto chce namalować Maryję, musi wyjść z tego Łukaszowego portretu.
Co oznaczała koronacja ikony? Dlaczego paulini uroczyście świętują 300. rocznicę tego wydarzenia? Czym był ten gest?
Może to jest wydarzenie, które w ciągu 300 lat dopiero pokazywało swoje znaczenie? Nieraz jest tak, że prawdziwa waga wydarzeń uwidacznia się dopiero po czasie. Ile mogły znaczyć jasnogórskie korony w czasie zaborów? Jaką rangę zyskiwały? Myślę, że większą niż w samym 1717 roku. Stawały się dla Polaków czytelnym punktem odniesienia.
Zastanawiałem się, czy koronacja była jedynie aktem dewocji, czy wydarzeniem w świecie wiary. Jeśli tym drugim, to znaczy, że papież Klemens XI objawił w 1717 roku to, co wcześniej uczynił sam Bóg, koronując Maryję w niebie. Bóg na oczach całego nieba objawił Jej królewską godność. Jest ona zadana i nam: każdy od chrztu nosi godność królewską. Jezus w Apokalipsie zapowiada: Temu, który zwycięża, dam zasiąść na mym tronie i będzie królował.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.