Wykopać doły podziałów łatwo. Zasypać je i pozwolić się tym ranom zabliźnić...
Daleko z Polski do Kolumbii. To zupełnie inny świat. I nasze doświadczenia są chyba nieporównywalne. 50 lat wojny domowej, która zresztą rozpoczęła się w dekadę po poprzedniej, trwającej dziesięć, musiało wykopać między obywatelami tego kraju przepotężne doły. Zdawało by się, że to sytuacja bez wyjścia. Że konfrontacja musi trwać, dopóki jedni drugich nie wbiją w ziemię. Bo przecież przez te lata kraj ten widział oceany krzywd i zbrodni. I co?
W zeszył roku główne ugrupowanie partyzanckie podpisało z władzami tego kraju porozumienie. W Hawanie zresztą. Między innymi po to by wesprzeć proces pokojowy przybył tam teraz papież Franciszek. I uczestniczył w wielkim nabożeństwie pojednania, a potem modlił się pod krzyżem upamiętniającym ofiary.... Uda się? Nie uda? W każdym razie Kolumbijczycy się starają. A Papież skierował do nich twarde, ale pełne nadziei słowa.
Trudno zaakceptować przemianę ludzi, którzy odwołali się do okrutnej przemocy, aby osiągnąć swoje cele, aby chronić nielegalne interesy i wzbogacić się lub złudnie uważają, że bronią życia swoich braci. Z pewnością wyzwaniem dla każdego z nas jest nabranie ufności, że ci ludzie, którzy wyrządzili cierpienia całym wspólnotom i całemu krajowi mogą podjąć jakieś kroki pozytywne. Jasne, że na tym wielkim polu, jakim jest Kolumbia, nadal jest miejsce dla chwastów... Uważajcie na owoce: troszczcie się o ziarno i nie traćcie pokoju z powodu chwastów. Siewca, kiedy widzi chwasty wschodzące pośrodku pszenicy, nie reaguje paniką. Znajduje sposób, aby Słowo wcieliło się w konkretnej sytuacji i wydało owoce nowego życia, chociaż pozornie wyglądają na niedoskonałe lub niepełne. Nawet jeśli dalej trwają konflikty, przemoc, albo uczucia zemsty, nie przeszkadzajmy, by sprawiedliwość i miłosierdzie spotkały się w uścisku, który zakłada historia cierpienia Kolumbii. Uleczmy ten ból i zaakceptujmy każdego człowieka, który dopuścił się przestępstw, uznaje je, żałuje i postanawia je naprawić, przyczyniając się do budowy nowego porządku, w którym jaśnieją sprawiedliwość i pokój.
Jak napisałem na początku Kolumbia to inny świat, a rachunki krzywd są tam bez porównania większe niż w Polsce ostatnich dziesięcioleci. Kiedy jednak z perspektywy Polski czytam te słowa Papieża trudno mi oprzeć się wrażeniu, że jest to też wezwanie skierowane do nas. Wielu z nas, przekonanych że bronią świętych racji, wykopuje w naszym społeczeństwie głębokie doły. Ale to droga donikąd. Jeśli przyniesie kiedyś pokój, to tylko cmentarny. Tak naprawdę nie ma przed nami innej, sensownej drogi, niż pojednanie. A tym, którzy uważają, że w naszych realiach to niemożliwe pozostaje dodać otuchy słowami Franciszka „troszczcie się o ziarno i nie traćcie pokoju z powodu chwastów”.
Tak, i my musimy przynajmniej nie przeszkadzać tym, którzy usiłują doprowadzić do tego by sprawiedliwość i miłosierdzie spotkały się w uścisku.
Więcej o papieskiej pielgrzymce w serwisie papiez.wiara.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.