– Ktoś mi powiedział, że Bóg jest miłośnikiem procesów. Teraz rozumiem, że nie zawsze jest pięknie i kolorowo – mówi Tymek. We wspólnocie przeżył pod Wawelem oazową „trójkę”. Co młodzi ludzie mówią o swojej wierze? Jak postrzegają Kościół?
W rekolekcjach III stopnia Oazy Nowego Życia, popularnie nazywanej po prostu „trójką”, wzięło udział 12 osób. 10 dziewczyn i 2 chłopaków. W Ruchu Światło–Życie są od 2, 4 czy 6 lat, a od 15 do 31 lipca odkrywali piękno Kościoła, poznawali członków krakowskich wspólnot i byli podprowadzani ku odkrywaniu swojego powołania i miejsca we wspólnocie. „Trójkę” w Krakowie, w internacie sióstr prezentek, poprowadził ks. Dawid Górniak, wikariusz w parafii św. Tomasza Apostoła w Kietrzu, który był wspierany przez kleryków Piotra Kłonowskiego i Michała Picza oraz animatorów prowadzących spotkania w małych grupach: Klaudię Stawską z Dobrzenia Wielkiego, Anię Świtałę z Nysy i kleryka Grzegorza Józefowicza, również z Nysy.
Dopóki nie zgrzeszyłem…
– Uznawałem się za osobę wierzącą. W niedzielę chodziłem do kościoła, żeby rodzice nie krzyczeli. Wierzyłem w Boga, ale On był dla mnie gdzieś wysoko i miałem przekonanie, że nie obchodzą Go moje problemy. Bóg był fajny, ale tylko w niedzielę w kościele. Nie potrzebowałem mieć z Nim więcej do czynienia – opowiada Tymoteusz Wenerski z Otmuchowa, który od 4 lat jest w Ruchu Światło–Życie. – Dziś wiem, że moja wiara opierała się wtedy tylko na tradycji. Znałem historie biblijne z Księgi Rodzaju i Księgi Wyjścia, ale one nie przekładały się na moje życie. Gdy się modliłem, to modlitwami, których nauczyli mnie dziadkowie – dodaje.
Nim trafił na pierwszą oazę, wiele się wydarzyło. Doświadczył, że Pan Bóg wysłuchał jego modlitwy. Obiecał Mu, że za Nim pójdzie, więc pojechał na oazę. – Na „jedynce” zaskoczyła mnie otwartość ludzi, ich uczynność, to, jak palili się, żeby posprzątać toalety, kiedy mnie się nie chciało tego robić. Obserwowałem ich entuzjazm i też postanowiłem się bardziej włączyć w to, co się dzieje. Poprosiłem o spowiedź i po niej zacząłem odkrywać, że Pan Bóg nie jest gdzieś daleko, ale bardzo blisko, że Jezus żyje i chce przemieniać moje życie. Przeżyłem pierwszą modlitwę wstawienniczą, a otrzymane wtedy słowo mnie poprowadziło.
Po powrocie do domu byłem tak naładowany, że chciałam dzielić się Chrystusem, chciałem zewangelizować cały świat. Tak było, dopóki znów nie zgrzeszyłem. Wtedy po prostu się rozpłakałem, bo nie chciałem odejść od Pana Boga – opowiada Tymek.
Po rocznej formacji pojechał na „dwójkę”. – To była dla mnie droga przez pustynię. Nie było fajerwerków. Więc po roku stwierdziłem, że powtórzę te rekolekcje. Ale dalej nie była to „jedynka”. Ktoś mi powiedział, że Bóg jest miłośnikiem procesów. Teraz rozumiem, że nie zawsze jest pięknie i kolorowo – mówi Tymek.
Razem z Kacprem Trelą zaczął prowadzić grupkę oazową w Otmuchowie. Starają się przekazywać młodszym kolegom i koleżankom to, co sami przeżyli.
Jezus to nie postać z obrazka
– „Jedynka” była przełomowym momentem w moim życiu. Zdałam sobie sprawę, że wcześniej – mimo że byłam ministrantką i chodziłam często do kościoła – nie było to prawdziwe i żywe, nie umiałam się modlić. Moja modlitwa polegała przykładowo na jak najszybszym odmówieniu Różańca – mówi Sara Lopocz z Krzanowic, która na pierwszą oazę wakacyjną pojechała 2 lata temu za namową księdza wikarego. – Te rekolekcje pokazały mi, że Jezus nie jest osobą z obrazka, do której trzeba się modlić i której trzeba się bać, ale jest naszym Przyjacielem, pomaga nam i jest z nami cały czas – podkreśla.
– Tak naprawdę, „jedynka” otworzyła mi oczy. Zobaczyłam, że Kościół jest żywą wspólnotą. Przekonałam się, że są młodzi ludzie, którzy nie chodzą do kościoła, ponieważ tak każą im rodzice, ale dlatego, że sami chcą, bo Jezus zmartwychwstał i jest z nami. Nauczyłam się modlić i zrozumiałam, że modlitwa mnie umacnia. Zrozumiałam, że choć nie zawsze jestem na modlitwie skoncentrowana, to ważne jest, by na niej trwać i nie poddawać się. Zrozumiałam, że Pismo Święte jest księgą, po którą mogę sięgać wieczorem, by rozważyć czytania z dnia – mówi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.