80 lat temu narodziła się do życia wiecznego Aniela Róża Godecka, współzałożycielka Zgromadzenia Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi. W Watykanie trwa proces beatyfikacyjny sługi Bożej.
Matka Róża, jak nazywały ją współpracownice i podopieczne, jest współzałożycielką honoratek, wraz z kapucynem bł. o. Honoratem Koźmińskim. Honoratki niosły pomoc młodym, ubogim robotnicom w środowiskach fabrycznych. Prowadziły bursy, ośrodki pomocowe i katechetyczne. Są zgromadzeniem bezhabitowym. Błogosławiony o. Honorat był spowiednikiem matki Róży. To on wytypował młodą dziewczynę do dzieła, które przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Pomagał w uzyskaniu aprobaty Watykanu dla pojawiających się zgromadzeń bezhabitowych. Został bea- tyfikowany w 1988 r. przez św. Jana Pawła II. Obecnie, decyzją Sejmu RP, obchodzimy Rok bł. Honorata Koźmińskiego.
Szlachcianka wśród robotnic
Aniela urodziła się 13 września 1861 roku. Była najstarszym dzieckiem spośród czwórki rodzeństwa. Ojciec – Jan Godecki był lekarzem i szczycił się szlacheckim herbem Dąbrowa. Jej życie przypadło na dwa tragiczne wydarzenia w historii ojczyzny. Po III rozbiorze Polski aż 82 proc. terytorium Rzeczypospolitej znalazło się pod zaborem rosyjskiego okupanta. W opozycji zaś do imperialnej polityki władców i możnych tego świata zrodziła się największa trucizna, jaką wymyśliła ludzkość – ideologia komunizmu.
Właśnie w takiej rzeczywistości – fizycznej i umysłowej niewoli człowieka, dorastała późniejsza sługa Boża. „W tym czasie, tj. w piątym roku mego życia, miałam dziwny sen, który mi się tak głęboko wrył w pamięć, że dziś jeszcze go pamiętam. Śniło mi się, że przyszedł do nas Pan Jezus, jakby z krzyża zstąpił, bo miał tylko przepaskę na biodrach i cierniową koronę na głowie, usiadł i wziął mnie na kolana, objął i przytulił do siebie. Ja w ogóle nie dawałam się brać na kolana nikomu, oprócz rodziców, bo nie lubiłam tego i z tego mnie znali podobno, ale wtedy, pamiętam, było mi bardzo dobrze i nie uciekałam, tylko szczególnie przyglądałam się koronie cierniowej” – wspominała Róża.
Wcześnie zmarła jej matka, a ojciec umieścił rodzeństwo u zaprzyjaźnionych fabrykantów. W wieku 12 lat Róża wyjechała do Instytutu Mikołajewskiego w Moskwie, ongiś elitarnej szkoły z internatem dla dobrze urodzonych panien, sierot i półsierot, które przygotowywano do zawodu nauczycielki. Będąc jedną z 12 katoliczek wśród 650 uczennic, w dodatku Polką, musiała wykazywać się każdego dnia niezłomnym charakterem. Za doskonałe wyniki w nauce otrzymała srebrny medal cara Aleksandra II, bo na przyznanie złotego nie pozwoliło pochodzenie zdolnej uczennicy.
Po ukończeniu szkoły postanowiła pojechać do Polski, gdzie podjęła pracę nauczycielki. Trwały tam represje wobec Kościoła. Moskwa zerwała konkordat z Watykanem. Zamknięto ponad 160 klasztorów. Równie trudna jak polityczna była sytuacja społeczna ojczyzny. Rodacy byli wyniszczeni życiem w niewoli. Pozbawieni opieki duchowej, popadali w zniechęcenie, apatię, alkoholizm.
Na przekór carowi i Marksowi
Po raz pierwszy Róża z ideologią komunistyczną zetknęła się w Wilnie, gdzie znalazła się po śmierci ojca. Tam doznała przemiany duchowej, nie dając się uwieść przez nową pseudoreligię, która ma zbawić świat, negując Boga. W Wilnie też, po nawróceniu, postanowiła wstąpić do klasztoru. Ale jak to zrobić, gdy obowiązuje zakaz przyjmowania do nowicjatów? Spowiednik skontaktował Różę ze wspólnotą sercanek, założoną przez o. Honorata Koźmińskiego, który na stałe przebywał w Zakroczymiu. Wspólnota żyła bez habitu i domu zakonnego, wśród ludzi, znosząc jak inni trudy życia codziennego. Zgromadzenie, do którego wstąpiła Róża Godecka, było ukryte i wobec rosyjskich władz państwowych nielegalne. Wola Boga, która miała wypełnić się w jej życiu, sięgała jednak znacznie dalej.
Na naszych okupowanych ziemiach krzyżują się szlaki handlowe Europy i Azji. Centrum życia robotniczego stanowią silne ośrodki ówczesnej rewolucji przemysłowej skupione wokół większych i mniejszych miast. Powstaje ogromne zagłębie włókiennicze, maszynowe, wydobywcze, a tłumy robotników ciągną tam w poszukiwaniu lepszego życia, porzucając swoje role i wsie. Warunki pracy wołały o pomstę do nieba: 14-godzinny dzień pracy, głodowe stawki, mieszkania uwłaczające ludzkiej godności. Wśród tej nędzy materialnej zaczyna plenić się nędza duchowa. Pogoń za pieniądzem, nowa ideologia marksizmu-leninizmu, upadek obyczajów doprowadzają do faktycznej apostazji wielu młodych ludzi, wyrwanych z korzeniami ze swoich rodzin i tradycji. Ojciec Honorat Koźmiński rozumiał wyzwania nowych czasów i poszukiwał osoby, która zrealizuje dzieło pomocy tym najmniejszym, pozbawionym pasterzy, cierpiącym, pragnącym zainteresowania i miłości.
Gdy się spotkali, kapucyn niemal od razu przedstawił Róży pomysł zajęcia się ubogimi robotnicami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).