Natychmiast zostawili telefony i poszli za Nim. Chłopaki z seminarium mówią, jak jest.
Kleryk Jakub Drzewiecki
z parafii św. Brata Alberta w Jastrzębiu-Zdroju
Powiedziałem: „Panie Boże, ustalmy pewien ważny fakt: ja zapominam o Tobie, Ty zapominasz o mnie”.
Chodziłem do szkoły sióstr salezjanek i zawsze byłem blisko Kościoła. Do seminarium poszedłem od razu po maturze. W Brennej (tam odbywa się rok propedeutyczny przed formacją w Katowicach – przyp. J.J.) musiałem zostawić telefon, i to zweryfikowało moje relacje. Te wirtualne nie miały prawa bytu, zostały tylko prawdziwe. Po Brennej poszedłem do Katowic i chyba trochę zderzyłem się z rzeczywistością, którą tworzyłem sobie w głowie. Miałem wyobrażenie Kościoła idealnego, idealnej wspólnoty, w której wszyscy się kochają, nikt nie mówi sobie nic złego. Jest miło, przyjemnie, a Pan Jezus w seminarium jest na wyciągnięcie ręki. Ja nie muszę nic robić, a On będzie do mnie mówił. Powiedziałem sobie: „O nie, ja nie będę w tym siedział, idę do zakonu. Tam na pewno będą wspólnota, braterstwo, miłość i Pan Jezus”. Poszedłem na dziekankę z możliwością rozpoczęcia postulatu. Miałem pół roku do rozpoczęcia formacji u salezjanów. I wtedy dużo się działo…
Zacząłem pracę, zarabiałem pieniądze, poczułem się wielki i podjąłem decyzję, że nie idę ani do zakonu, ani do seminarium. Dużo imprezowałem. Grałem kogoś, kim nie byłem. Powiedziałem: „Panie Boże, ustalmy pewien ważny fakt: ja zapominam o Tobie, Ty zapominasz o mnie”. I tak trochę próbowałem żyć bez Niego. Ale – jak mówi św. Paweł – „gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” – wtedy najwięcej w moim życiu doświadczałem miłości Pana Boga. Miałem dziewczynę i to ona, nawet nie będąc tego świadoma, uratowała mnie. Pracowałem na dachach, wymieniałem tam naświetla i nigdy nie zapomnę spowiedzi, po której ks. Krzysztof Sak powiedział mi: „Stary, ty masz tyle talentów, zastanów się, jak chcesz je wykorzystywać na tym dachu?”. I to hasło do tej pory we mnie siedzi.
Postanowiłem iść do zakonu, ale co z dziewczyną i pracą? Mówiłem: „Panie Boże, ja nie potrafię sam tego skończyć. Weź się o to zatroszcz”. I o wszystko się zatroszczył. Poszedłem do postulatu. To był bardzo dobry czas, ale podjąłem decyzję, że wracam do diecezji. Staram się żyć charyzmatem księdza Bosko właśnie tutaj, w seminarium w Katowicach.
Informacji o WŚSD szukać można na facebookowym fanpage’u pod hasłem: JEREMIASZ KATOWICE oraz na: www.seminarium.katowice.pl. Tam znajduje się formularz zgłoszeniowy. Rekrutacja trwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.