O kanapkach z serem i spójnych wartościach między domem i szkołą mówi ks. dr Sylwester Jeż.
Joanna Jureczko-Wilk: Czym kierują się rodzice, wybierając dla dziecka szkołę katolicką?
Ks. dr Sylwester Jeż: Od lat obserwujemy dwie grupy rodziców. Pierwsza dokonuje wyboru z pełnym przekonaniem. Posyłając dziecko do takiej szkoły, chcą, żeby otrzymało wykształcenie i wychowanie zgodne z duchem Ewangelii, w którym żyje ich rodzina, żeby przekaz wartości był spójny w domu i poza nim. Starsze dzieci czasami mówią wprost: nie chcę, żeby w klasie śmiano się ze mnie, że w piątek jem kanapki z serem albo że jestem ministrantem. Rodzice boją się też organizacji typu Ponton, którego edukatorzy seksualni wchodzą do szkół, propagując treści niezgodne z katolickim światopoglądem. W szkołach katolickich dziecko nie usłyszy przekazu sprzecznego z nauczaniem Kościoła. Katolickość szkoły kształtowana jest przede wszystkim przez dobrane grono pedagogów, ludzi wierzących, którzy do chrześcijańskich wartości potrafią odnieść się także na matematyce, chemii czy WF-ie. Druga grupa rodziców zwraca uwagę przede wszystkim na wysoki poziom nauczania, bezpieczeństwo, mniej liczne klasy. Chcą, żeby ich dziecko było „dobrze zaopiekowane” i nie przeszkadza im to, że „przy okazji będzie się mówiło o Panu Bogu”.
Rodzice nie muszą być wierzący?
Pytania o wiarę padają podczas rozmowy wstępnej i niektóre osoby przyznają, że z Kościołem im nie po drodze, ale cenią wartości chrześcijańskie i w ich duchu chcą wychowywać dziecko. Z naszego doświadczenia wiemy, że potem wiele z nich odnawia więź z Kościołem. Szkoły katolickie tworzą mniejsze społeczności, w których wszyscy się znają, także rodzice, i dla nich również organizujemy specjalne konferencje, dni skupienia. Widzimy, że to wszystko przynosi dobre owoce. Jednak nie wyobrażamy sobie współpracy z osobami, które otwarcie deklarują wrogość wobec Kościoła i które mogłoby zdezorganizować proces wychowawczy.
Na co jeszcze zwraca się uwagę przy rekrutacji?
Najwięcej informacji dostarcza rozmowa wstępna z rodzicami, która pozwala poznać ich motywacje, nastawienie i możliwości współpracy. Oprócz tego szkolny psycholog przeprowadza rozmowę z dzieckiem.
Jak szkoły katolickie zmienią się po reformie?
W archidiecezji warszawskiej wszystkie gimnazja działały w zespołach ze szkołami podstawowymi lub liceami, dlatego zmiany strukturalne przebiegają stosunkowo łatwo. Po prostu wygaszane jednostki zostają wchłonięte przez szkoły, z którymi współistniały. Prawdą jest, że to właśnie gimnazja miały co roku najwięcej kandydatów. Wynikało to z tego, że rodzice chcieli zapewnić bezpieczne środowisko dla dzieci w trudnym wieku dorastania. Niewiele mniejszym powodzeniem cieszą się podstawówki, które teraz oprócz rekrutacji do pierwszej klasy często dodatkowo przyjmują także do kl. VII. Najmniej kandydatów mamy do katolickich liceów. To dlatego, że z jednej strony przy wyborze szkoły ponadgimnazjalnej już w większym stopniu decyduje sama młodzież, a po wtóre w Warszawie mamy dużo miejskich, dobrych liceów z tradycjami, na wysokim poziomie, doskonale przygotowujących do matury.
Dla niektórych rodziców przeszkodą w posłaniu dziecka do katolickiej placówki jest czesne.
Choć w wielu placówkach jest ono niższe niż w innych niepublicznych szkołach, zdajemy sobie sprawę, że może być ono problemem. Wtedy warto poszukać szkół bez opłat. Na terenie naszej archidiecezji są to: Publiczne Liceum Ogólnokształcące im. bł. ks. Romana Archutowskiego na Bielanach, Publiczna Szkoła Podstawowa Kolegium Zakonu Pijarów na Siekierkach, Publiczna Szkoła Podstawowa św. Franciszka Sług Jezusa przy ul. Teresińskiej, Publiczne Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. bł. ks. Jerzego Popiełuszki w Magdalence. W wolskim Katolickim Zespole Edukacyjnym, likwidowane publiczne gimnazjum przekształcamy w publiczną szkołę podstawową. Od września 2018 r. uczniowie do tej pory niepublicznej podstawówki nie będą już płacili czesnego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.