Dziś mija rok od pamiętnego apelu Papieża w sprawie uchodźców. 6 września ub. r., podczas niedzielnej modlitwy Anioł Pański, Franciszek poprosił, aby każda parafia w Europie przyjęła jedną rodzinę uchodźców.
Ojciec Święty, chcąc jako pierwszy dać dobry przykład, przyjął kilka rodzin w Watykanie. Następnie z historycznej podróży na wyspę Lesbos wrócił z grupą kilkunastu Syryjczyków. Prośba, chociaż bardzo trudna i różnie rozumiana, wzbudziła liczne inicjatywy.
We Francji apel został zinterpretowany bardziej jako wezwanie do „konkretnego gestu”. Tym niemniej Krajowe Centrum Duszpasterstwa Migrantów przy tamtejszym episkopacie stwierdziło zwiększoną mobilizację. Według danych z połowy diecezji w ciągu roku u osób prywatnych oraz w budynkach parafialnych i zakonnych gościnę znalazło 2 114 migrantów. Kolejne 2300 osób otrzymało wsparcie w postaci spotkań integracyjnych, kursów francuskiego, pomocy administracyjnej czy też duchowej.
Szacuje się, że włoskie parafie goszczą 5 tys. osób z 30 tys. obecnych w strukturach kościelnych. Poza tymi liczbami zauważalna jest zmiana jakości przez kładzenie większego nacisku na integrację i zmianę mentalności tam, gdzie panuje uprzedzenie czy wrogość. Włoska Caritas, w odpowiedzi na prośbę Papieża, proponuje już drugą edycję programu „Uchodźca w moim domu”. Chodzi w nim o przyjęcie migrantów na okres około 6 miesięcy. Wszyscy beneficjenci mają pozwolenie na pobyt, dlatego dużą wagę przykłada się do ich integracji i autonomii. Włoska Caritas monitoruje cały proces i zapewnia miesięczną pomoc finansową w wysokości 100 euro.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.