Twarzą Kościoła jest Chrystus w sposób szczególny obecny w głodnych, chorych, opuszczonych, szukających domu – w człowieku dotkniętym nieszczęściem.
Dlaczego liczba mnoga? Przeglądając wczorajsza prasę można było odnieść wrażenie, że Kościół Anno Domini 2016 ma jedną twarz. Ale proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie mam bowiem zamiaru wyrażać się krytycznie o nowej świętej. Przeciwnie, fascynowała mnie od dawna, zanim było to modne. Jeżeli tytuły w liczbie pojedynczej wprawiają mnie w zakłopotanie (delikatnie rzecz ujmując), powodów jest kilka.
Pierwszy nazwijmy historycznym. Od samego początku istnienia Kościoła opcja na rzecz ubogich nie była marginalną. Owszem, w pewnych okresach i okolicznościach była marginalizowana. Po czasie jednak pomiędzy słowem, sakramentem i czynną miłością wracała właściwa Ewangelii równowaga. Świadectw można przytoczyć wiele. Również z ostatnich dekad. Posługa Matki Teresy różniła się od zaangażowania innych chrześcijan jedynie medialnym nagłośnieniem. Co oczywiście nie jest zarzutem. Bo chrześcijańskie dzieła miłosierdzia zawsze potrzebowały tak zwanej dobrej prasy. Na co – niestety – nie zawsze mogły liczyć.
Niektórzy sugerują, by na nową świętą spojrzeć integralnie. Nie tylko opcja na rzecz ubogich. Także kwestia stosunku do pieniądza, posiadanych dóbr, umiejętnego z nich korzystania czy szacunek dla rodzącego się życia. Wielu dziś próbuje już nie pamiętać o konsternacji, jaką wywołało przemówienie, wygłoszone przez Matkę Teresę przy okazji wręczenia jej pokojowej nagrody Nobla. Podobnie jak wielu usiłuje zapomnieć odpowiedź, jaką dała pewnemu dziennikarzowi, pytającego kto w Kościele potrzebuje nawrócenia. Czytając zatem różne komentarze i wręcz prorockie zachęty stawiam sobie samemu pytanie, będące parafrazą tytułu znanej powieści. Komu bije kanonizacyjny dzwon? Kogo budzi? Kogo obudził zanim zaczął bić?
Odpowiedzią na pytanie dało kilkadziesiąt tysięcy wolontariuszy, zgromadzonych w sobotę na Placu Świętego Piotra. Kontynuatorzy dzieła Matki Teresy? Skądże! Przekuwający – jak kanonizowana święta – Ewangelię na język codzienności. Warto przy okazji zwrócić uwagę na jeden fragment wygłoszonej do nich katechezy. Zwracając się do zróżnicowanego świata wolontariatu Franciszek powiedział: „Drodzy bracia i siostry: waszymi rękoma dotykacie ciała Chrystusa. Nie zapominajcie o tym: waszymi rękoma dotykacie ciała Chrystusa.” To znaczy twarzą Kościoła jest Chrystus w sposób szczególny obecny w głodnych, chorych, opuszczonych, szukających domu – w człowieku dotkniętym nieszczęściem. Już w pierwszych wiekach Ojcowie Kościoła nauczali: „Nie można czcić Chrystusa złotym kielichem na ołtarzu, nie czcząc go w głodnych i cierpiących” (św. Jan Chryzostom).
Biorąc zatem pod uwagę przesłanie Jezusa, wielowiekowe doświadczenie Kościoła i sobotni głos Franciszka musimy przejść od zachwytu do konkretu. Oczywiście każdy we właściwy sobie sposób. Tu, na forum ogólnym, na jeden problem, jaki pojawił się w tym samym co kanonizacja czasie, warto zwrócić uwagę.
Włoskie media podały wczoraj informację o kolejnej akcji ratunkowej na Morzu Śródziemnym. Kilkadziesiąt osób, w tym małe dzieci, udało się uratować. Niestety, dla sześciu woda stała się grobem. Kolejny dramat prowokujący do smutnej refleksji.
Włosi w takie akcje angażują się prawie każdego dnia. Przeznaczając na nie również olbrzymie sumy pieniędzy. Mimo tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi. U nas problemem, ba wręcz węzłem gordyjskim, jest grupa Czeczenów usiłujących przejść polską granicę. Można przypuszczać, że jedna z wielu naszych organizacji, wspólnot, grup, już dawno by ten problem rozwiązała, gdyby nie owa fatalna granica. Stąd apel do decydentów o zakończenie tej kompromitującej Polskę sprawy. Puśćcie tych ludzi i dajcie im papiery. O resztę zatroszczą się dotykający ciała Chrystusa. I dadzą sobie radę nawet bez was.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).