„Przywódcy państw odpowiedzą kiedyś przed Bogiem za to, co dzieje się w Syrii” – ostrzega melchicki arcybiskup Aleppo Jean-Clément Jeanbart.
Apeluje on do chrześcijan na całym świecie, aby wywierali nacisk na swych przywódców, domagając się od nich zaprowadzenia pokoju w Syrii.
W sposób szczególny liczy on na zmianę polityki Stanów Zjednoczonych, które od ponad 5 lat traktują Syrię jako miejsce walki o wpływy, władzę i pieniądze. Wojna, która nam miała przynieść demokrację i lepsze życie, doprowadziła do totalnego zniszczenia – podkreśla arcybiskup Aleppo.
Hierarcha przypomina, że jego miasto należało do najzamożniejszych w Syrii. „Wszystko nam zburzyli: przemysł, szkoły, szpitale. Nie ma nawet wody, prądu, jedzenia i lekarstw” – mówi abp Jeanbart. Obawia się kompletnej zagłady chrześcijan i muzułmanów, którzy nie chcą wojny. Podkreśla, że radykałowie szykują się do ludobójstwa.
Melchicki arcybiskup Aleppo przypomina jednak, że chrześcijanie muszą pozostać na tej ziemi aż do powtórnego przyjścia Chrystusa. Syria była bowiem areną wydarzeń biblijnych. Tutaj rodził się Kościół. Mieszkańcy Syrii jako pierwsi przyjęli chrzest z rąk apostołów po Zesłaniu Ducha Świętego. Jesteśmy prawdziwymi synami Abrahama, członkami narodu wybranego – mówi abp Jeanbart, podkreślając, że jako następca Apostołów ma obowiązek przypominać światu o roli chrześcijan w Syrii.
Emerytowany metropolita przemysko-warszawski Kościoła greckokatolickiego obchodzi 85. urodziny
Proponowane w Polsce elementy edukacji seksualnej nawiązują do standardów WHO, ale...
Postęp techniczny nie zwalnia z obowiązku przestrzegania zasad etycznych.
Ludność Kamerunu docenia świadectwo życia Papieża Polaka oraz jego zaangażowanie na rzecz Afryki.