Gdyby zebrać wszystkie sprawy świata w jakimś garnku dobrze je wymieszać... Okazałby się ten świat dobry czy zupełnie nie do przyjęcia?
Po wielkim święcie, jakim były Światowe Dni Młodzieży wraca codzienność. Także w mediach. Zbrodnie, wypadki, spory, wojny, wojenki, nieszczęścia, ludzka głupota i kasandryczne przepowiednie.... Taki jest świat, w którym żyjemy?
To był początek lipca. Wiele lat temu. Staliśmy z kolegą na pewnej tatrzańskiej przełęczy. Droga którą tam doszliśmy była dość trudna i uciążliwa. Natomiast zejście z niej było zasadniczo proste i bezproblemowe. Znaliśmy je zresztą jak własną kieszeń. Zasadniczo, bo tym jednak razem było inaczej. Od samej grani, jak okiem w dół sięgnąć, ciągnęły się zbetoniałe śniegi. – No ładnie – rzucił kolega. – Ale byśmy wyglądali, gdybyśmy planowali, żeby tędy schodzić. No, ale byśmy wyglądali – pomyślałem i ja.
Tak, to byłby prawdziwy problem. Sprawa niemal życia i śmierci. Nieporównywalny z tymi, którymi żyłą większość ludzi w dolinach: zjeść rosół czy pomidorową, jak poderwać tamtą ładną dziewczynę, czy będzie dość dobra pogoda, żeby się poopalać. I co tu mówić, problem dla nas w tym momencie o wiele ważniejszy od tego, czy przejdzie dyskutowana wtedy w wolnych mediach opcja „wasz prezydent nasz premier”. Tamta przełęcz, tamte śniegi – to było wtedy nasze życie. Wszystko inne mogło mieć znaczenie co najwyżej drugorzędne.
Wcale nie zachęcam Drogich Czytelników, by przestali się interesować czymś więcej niż czubkiem własnego nosa. Ale wydaje mi się, że kiedy człowiek za dużo czyta o tym, wszystkim co się dzieje zaczyna tracić kontakt z prawdziwym życiem. Zajmuje się ideami, procesami, szukaniem winnych, a przestaje widzieć ludzi i sprawy wokół siebie. A że w mediach przeważają informacje budzące zgrozę, takim też zaczyna się wydawać całe nasze życie.
Jak sobie z tym poradzić? Są wakacje. Trzeba choć na parę dni oderwać się od tego wszystkiego. Zainteresować się krzątaniną mrówek z stojącego w lesie mrowiska, przyjrzeć się płynącym po niebie chmurom. Świat się od tego nie zmieni, ale zmienią się nasze serca. Otworzą na dobro, którego tyle przecież wokół nas. Nie ma go? A pamiętacie tych młodych z ŚDM? Jakimi są na co dzień, w rodzinach, w szkołach, wśród rówieśników, nie wiadomo. Ale nam pokazali niezwykle piękne oblicze swojego człowieczeństwa....
A my? My też przecież tacy jesteśmy. Piękni znaczy się. Musimy tylko to, co w nas piękne, dobre i szlachetne lepiej wyeksponować. No i żeby dostrzec to w innych trzeba zdjąć z nosa te okulary, co to czynią nas ślepymi na dobro, a wyostrzają wszystko co złe.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.