Jak by Eucharystii nie sprawowano, zawsze oddajemy w niej cześć przychodzącemu do nas Bogu.
Odchodzący od 1 sierpnia dyrektor watykańskiego biura prasowego prostuje: „nie przewiduje się publikacji nowych norm liturgicznych, które obowiązywałyby od najbliższego Adwentu”. To odpowiedź na rewelacje „niewłaściwie wydedukowane” ze słów kard. Roberta Saraha, prefekta Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, który podczas swojej wizyty w Londynie miał zapowiedzieć, że od pierwszej niedzieli Adwentu kapłani celebrować będą zwróceni w tym samym kierunku co wierni. Normalną formą sprawowania Eucharystii - wyjaśnia ks. Lombardi - zgodnie z zaleceniami OWMR, pozostaje ta, przewidziana w mszale Pawła VI, a więc twarzą do ludzi.
Nie chcę komentować powodów, dla którego powstało to zamieszanie. Niespecjalne mam też ochotę krytykować pomysł odprawiania „ad orientem” czyli, w praktyce w kierunku a(b)psydy. Zwrócę tylko uwagę, że nie we wszystkich kościołach, także bardzo starych, tabernakulum z przechowywanym Ciałem Pańskim jest właśnie tam umieszczone. Na dodatek według tekstów biblijnych Jezus nie tyle jest „Wschodzącym Słońcem” – domyślnie wschodzącym na wschodzie – ale „z wysoka Wschodzącym Słońcem”, czyli Słońcem przychodzącym z góry. To raczej powinno kierować nasze myśli nie ku wschodowi, ale w górę, ku niebu. Tak czy inaczej myślę jednak, że nie tego rodzaju techniczne szczegóły są w celebrowaniu najistotniejsze ale to, by Eucharystia byłą sprawowana pobożnie, z należytą czcią należną sprawowaniu świętej tajemnicy. Czyli między innymi z zachowaniem tego, co przewidują księgi liturgiczne i bez zbędnych dodatków.
Muszę w tym miejscu wyznać, ze chyba jestem szczęściarzem. Właściwie zawsze trafiam na Msze tak właśnie sprawowane. Rozkojarzenia? Może dlatego, że zasadniczo unikam Mszy dla dzieci, nie pochodzą one z zewnątrz, a rodzą się raczej w mojej głowie. Zresztą ludzie w kościele zawsze będą się zachowywali, jak się zachowują. Niezależnie od tego, jak Msza będzie sprawowana. Jeśli tylko ksiądz nie zamienia Eucharystii w katechezę o Eucharystii (nieznośny zwyczaj ciągłego wyjaśniania dzieciom co i jak), to wszystko jest w porządku.
Najważniejszym dla mnie pozostanie jednak fakt, że właśnie ten, a nie inny sposób sprawowania Eucharystii ukształtował moją wiarę i moją pobożność. To tak sprawowana Msza uświadomiła mi, że „z nami jest Pan” i że jestem człowiekiem grzesznym, któremu Bóg wybacza; to na niej wchodziłem w świat Bożego słowa, uczyłem się przynoszenia Bogu swoich spraw, dziękowałem za dar wybrania, wielbiłem Ojca przez Chrystusa z Chrystusem i w Chrystusie, zwracałem się do Boga jak do Ojca i w końcu przyjmowałem Chleb Pielgrzymów, pokarm na życie wieczne. Czy w swoim parafialnym kościele, czy w innym, czy podczas Mszy sprawowanej w improwizowanej kaplicy, czy nawet pod gołym niebem, zawsze miałem tę samą świadomość uczestnictwa w spotkaniu z prawdziwym i żywym Bogiem. I proszę mi wybaczyć, że kiedy śpiewom towarzyszyła gitara (a jeszcze lepiej parę innych instrumentów) moje serce żywiej wyrywało się ku Bogu. niż gdy przygrywał do śpiewu znudzony swoją rolą organista. Tak po prostu było. I dlatego tak boli mnie, kiedy ktoś sugeruje, że dotąd uczestniczyłem w źle sprawowanej Eucharystii, a irytuje, kiedy ten sposób sprawowania Mszy kontestuje się i wyśmiewa. Innej nie znałem. Po sprawowanej „po staremu” pozostały mi tylko mgliste wspomnienia o „nicnierozumieniu” z dzieciństwa i towarzyszące temu zdziwienie, że można w jednym kościele przy ołtarzach sprawować ich kilka na raz..
Eucharystia to dla wierzących rzecz święta. Mówiąc o niej powinniśmy uszanować to, że dla wielu z nas udział w niej był dobrą szkołą wiary. A prowadząc dyskusje na jej temat warto powściągać język, by krytykując to czy owo nie stanąć w jednym szeregu z bluźniercami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.