– Czy była łatwa? Dobra spowiedź nigdy nie jest łatwa. Łatwa to była raczej pokuta. Nieproporcjonalna do grzechów – mówi Łukasz, osadzony w Areszcie Śledczym w Lubaniu.
Dobry Łotr, złoczyńca, który nawrócił się i zmarł skruszony na Golgocie, za sprawą odpuszczenia mu grzechów przez Chrystusa, jest symbolem miłosierdzia Bożego. Według tradycji nosi on imię Dyzma, a jego wspomnienie w liturgii przypada 25 bądź 26 marca (w zależności od tego, czy jest to tradycja zachodnia czy wschodnia). W tym roku ta pierwsza data pokrywa się z Wielkim Piątkiem. Łukasz zna tę postać. – Chyba wisiał po prawej stronie… – mówi – Nie, nie porównywałem się z nim nigdy, ale słyszałem o nim – dopowiada.
W więzieniach i aresztach z wiarą nie zawsze jest różowo. Ale też nie można powiedzieć, że są tam do głębi źli ludzie. – Zawsze byłem wierzący. Jestem ochrzczony, bierzmowany, po ślubie. Wierzę, że Bóg jest zawsze i wszędzie, ale… do kościoła nie chodzę. Brakuje mi czasu. Mam pięcioro dzieci, pracowałem za granicą, czasami przyjeżdżałem do domu tylko raz w miesiącu – tłumaczy się Sebastian. Siedzi za jazdę samochodem bez uprawnień, po zatrzymaniu mu prawa jazdy za kierowanie „po spożyciu”.
Polskie prawo zezwala na opiekę duszpasterską w zakładach karnych. Czasami jednak życie z tamtej strony metalowej bramy rządzi się swoimi prawami. – W więzieniu nieraz trudno jest dostać się do księdza czy na Mszę. Musimy się wcześniej zapisać i czasami nawet jak jest kolej na nasz blok, ktoś stwierdza, że puszczą ludzi z innego bloku – mówi. – Więc czasami nawet macha się ręką, by nie robić sobie nadziei. Ale krzyżyk, o ten, który mam na szyi, to już niejeden chciał, żebym go „ohandlował”. Ale jak na spowiedzi powiem – nie zrobię tego nigdy, to prezent od żony – podkreśla Sebastian.
Podobnie z praktykami było u Artura. – Do kościoła nie chodziłem co niedzielę, ale jestem osobą wierzącą. Na Mszy w areszcie nie byłem jeszcze ani razu. Cieszy mnie, że przychodzimy w takie miejsce jak to dzisiaj, do kościoła. Ja się w takim miejscu czuję dobrze. Można się pomodlić i pomyśleć – wyznaje.
Opiekę duszpasterską w Areszcie Śledczym sprawuje ks. Artur Węgiel. W czasie jego kilkuletniej pracy udało się m.in. przystosować jedno z pomieszczeń na kaplicę. Jest ona poświęcona św. Janowi Pawłowi II. Widocznym tego znakiem są relikwie papieża Polaka. Ks. Węgiel słucha spowiedzi skazanych. Mężczyźni przyznają, że pierwsza spowiedź w areszcie mocno zapada w pamięć.
– Tutaj ksiądz inaczej podchodzi do osadzonego, jak do człowieka. Na wolności by tak nie było. Nie musiałem wcześniej walczyć ze sobą, by się przyznać, bo kara osadzenia mi się należała. Wiedziałem o tym – mówi Łukasz. Podobnie o swojej historii mówi Sebastian. – Nie, to nieprawda, że siedzą sami niewinni. Ja nigdy nie zaprzeczałem, że zrobiłem złe rzeczy. Boli mnie pobyt tutaj, bo jest to bardzo trudna rozłąka. Nie mam poza żoną i pięciorgiem dzieci nikogo na tym świecie, więc jest mi bardzo ciężko. Oni zostali sami, a ja wiem, że muszę odbyć karę. Staram się być dobrym człowiekiem – mówi Sebastian.
– Kilka razy tak sobie myślałem, że Jezusa skazali za niewinność. Nie mówię, że ja byłem całkowicie niewinny, ale siedzę tutaj ponad dwa lata i do końca nie wiem, czy powinienem być w tym miejscu. Nie wiedzieli, co ze mną zrobić w ramach wyroku i wybrali posadzenie mnie. Może i winy były, ale nie na tyle, by posadzić mnie do „puszki” i zawalić mi cały świat. Fakt, mojej winy też jest trochę, mogłem wówczas zrobić więcej, by nie doszło do tego, do czego doszło. Myślę, że już wyniknęło jakieś dobro z tego, że tu jestem. – Zostałem trzeźwiejącym alkoholikiem. Wiem, że po wyjściu będę chciał iść już dobrą drogą. Gdy mnie wsadzali, mój syn miał 8 lat. Do dzisiaj jest mi ciężko o tym mówić bez wzruszenia. Nie było dnia, żebym o nim nie myślał – mówi Artur. A Łukasz kilka razy powtarza maksymę: „Więzienia i szpitala nie wyrzeka się”. I tu, i tu można trafić szybciej, niż się człowiek spodziewa. Trafić do takiego miejsca jest bardzo prosto – mówi mężczyzna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.