Już nie pyta „dlaczego?”

– Rozpłynęłam się na fali chorób, ale Pan Bóg cały czas mnie trzyma i nie pozwolił mi się utopić – mówi Anna Niesłuchowska. – On posługuje się moim byle jakim chodem, słuchem i wzrokiem jako swoimi narzędziami.

Reklama

Kiedy choroba goni chorobę

Ale stwardnienie rozsiane, którego postęp udało się nieco zahamować, okazało się tylko jakby tłem dla kolejnych ciężkich schorzeń. Później dotknęły Annę choroba nowotworowa, martwica jelit oraz poważne problemy z kręgosłupem. Związane były z nimi liczne operacje oraz straszliwe bóle.

– Uciekam przed bólem i nie mogę uciec, z jednego wpadam w drugi. Mam problem ze wzrokiem, trudno jest mi czytać, utrzymać długopis, czasem trudno jest mi się podpisać, trudno chodzić, jestem osobą bardzo słabo słyszącą i wszystkie te czynności są mi powoli odbierane. Ale mimo wszystko staram się normalnie funkcjonować – zwierza się Anna.

Do przejścia na emeryturę pracowała na trzech czwartych etatu w szpitalu w Ciechanowie, gdzie do dziś mieszka, oraz w tamtejszym oddziale NFZ. Ta druga praca stanowiła bardzo poważne wyzwanie. – Spełniłam się tam zawodowo – uważa. – To wszystko było zapisane w planach Bożych, nikt by tego tak nie wymyślił. Dziękuję Panu Bogu, że tak mnie poprowadził. Nie dając mi rodziny, dał inne pola działania. Udzielałam się też społecznie, m.in. jako przewodnicząca Ciechanowskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego. W Wyszkowie i w Ciechanowie, dokąd pozwalały jej siły, działała w RRN jako animatorka grupy. Była jednym z pierwszych w naszej diecezji świeckich członków ruchu. Teraz stan zdrowia nie pozwala jej już na uczestnictwo w cotygodniowych spotkaniach. W miarę możliwości bierze jednak udział w dniach skupienia i letnich rekolekcjach RRN. W ubiegłym roku dzielnie pełniła tam funkcję animatora domu.

– Kiedy po przyjeździe do Bańskiej Wyżnej zobaczyłam na drzwiach swojego pokoju napis „animator”, pomyślałam, że to pomyłka – opowiada. – Powiedziałam naszemu moderatorowi diecezjalnemu, ks. Cezaremu Siemińskiemu, że wybrał największą słabiznę, bo przecież z niczym sobie nie radzę, do niczego się już nie nadaję – opowiada Anna. – „I właśnie o to chodzi, to Pan Bóg będzie działał przez ciebie, wszystko w rękach Matki Bożej, to nie ty masz robić” – usłyszałam w odpowiedzi. I dzięki Bożej pomocy oraz wspaniałych ludzi, których miałam, nie było żadnych problemów. Pan Bóg posługuje się moim byle jakim chodem, słuchem i wzrokiem jako swoimi narzędziami – mówi animatorka.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama