– Rozpłynęłam się na fali chorób, ale Pan Bóg cały czas mnie trzyma i nie pozwolił mi się utopić – mówi Anna Niesłuchowska. – On posługuje się moim byle jakim chodem, słuchem i wzrokiem jako swoimi narzędziami.
Od wielu lat zmaga się z cierpieniem, dotknięta ciężkimi schorzeniami, które dzięki uczestnictwu w Ruchu Rodzin Nazaretańskich przyjmuje jako część przeznaczonego dla niej Bożego planu. – Opatrzność Boża czuwała nade mną w każdej chwili – mówi.
Spełniona zawodowo, ale...
Wszystko zaczęło się, kiedy po studiach podjęła pracę w Zakładzie Zespołów Napędowych FSO w Wyszkowie. Szybko awansowała, ale nie dane jej było objąć proponowanego stanowiska kierownika działu elektronicznej techniki obliczeniowej. Plany pokrzyżowało stwardnienie rozsiane, które ujawniło się nagle, kiedy przestała widzieć na jedno oko. Musiała zrezygnować z pracy w FSO.
Przez rok utrzymywała się, szyjąc ubranka dla lalek. Pragnienie powrotu do pracy w zawodzie stało się możliwe do spełnienia, kiedy ordynator szpitala w Wyszkowie powierzył jej pracę przy realizacji pilotażowego wtedy w skali kraju komputerowego programu prenatalnej opieki nad matką i dzieckiem. – Byłam zachwycona fantastyczną pracą, która przynosiła mi mnóstwo satysfakcji – opowiada.
– W tym czasie dowiedziałam się też o Ruchu Rodzin Nazaretańskich, w którym jestem od 1987 r. Rosłam duchowo razem z nim – wyjaśnia Anna, która należy do grona kilkudziesięciu pierwszych członków RRN. Założyciel, ks. Tadeusz Dajczer, był jej pierwszym kierownikiem duchowym. – Było wtedy wspaniale – wspomina Anna. – Cieszyłam się pracą i tym, że mogę rozwijać się duchowo, choć zawsze uważałam się za dobrą katoliczkę. Ale to było rozwinięcie mojego życia duchowego, bo bliskiego kontaktu z Panem Bogiem doświadczyłam właśnie w RRN. Dzięki temu, że trafiłam do ruchu, przestałam sobie zadawać pytanie, dlaczego SM złapał mnie w tak młodym wieku, kiedy marzyłam o założeniu rodziny. Dlaczego Bóg dał mi taką chorobę? Dlaczego wybrał właśnie mnie? Dlaczego z dnia na dzień wszystkie plany legły w gruzach, moje szczęście się rozpadło? Teraz wierzę, że cierpimy nie dla siebie, ale dla Kościoła. Nasz ruch opiera się na zawierzeniu Panu Bogu i Maryi we wszystkim i w każdej chwili – zwierza się Anna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
Kalendarium najważniejszych wydarzeń 2024 roku w Stolicy Apostolskiej i w Watykanie.
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.