Wielu ich rówieśników uważa, że Kościół to są smęty. Tymczasem oni mówią, że Kościół jest radosny i piękny, a w ferie, zamiast na narty, jadą na KODA i KAMuzO. To rekolekcje, które oazowiczom kojarzą się z kursami dla elit.
Do oazy trafiali na różne sposoby. Najczęściej zachęcali ich rówieśnicy lub katecheci, ale zdarzało się, że ruch dosłownie wyssali z mlekiem matek. W czasie kolejnych wakacji przechodzili przez 15-dniowe rekolekcje coraz to wyższych stopni, aż przyszedł czas, by stali się animatorami, młodymi przewodnikami młodszych. KODA to Kurs Oazy dla Animatorów, a KAMuzO to Kurs Animatorów Muzycznych Oazy. Od lat oba organizowane są podczas zimowych ferii.
Zasięg pod figurą
KODA i KAMuzO trwają 10 dni. Po raz drugi odbywały się w ośrodku rekolekcyjnym Ruchu Światło–Życie w Dąbrówce.
– Wcześniej organizowaliśmy je w naszym ośrodku w Pionkach. Ale tam to było miasto. Niewiele miejsca poza ośrodkiem na takie spacery, by gdzieś obok nie było marketu czy kebaba. Dąbrówka to malownicza wieś z lasem po sąsiedzku, ciszą, a nasz tutejszy ośrodek niedawno przeszedł gruntowny remont i oferuje bardzo dobre warunki. Mały kłopot to 104 km do Radomia. Tutaj od wielu lat autobus przejeżdża tylko raz na dobę. Musimy organizować własny transport, ale – z drugiej strony – są to naprawdę zamknięte rekolekcje – mówi ks. Grzegorz Lipiec, diecezjalny moderator Ruchu Światło–Życie diecezji radomskiej.
Uczestnikom nie przeszkadza nawet to, że trudno tu złapać zasięg telefonu komórkowego. – Najlepiej jest przed figurą Matki Bożej, przed wejściem do ośrodka. W tym miejscu Ona słucha naszych rozmów – śmieją się uczestnicy i dodają: – Bardzo lubimy ten ośrodek. Jeśli ktoś nie był tu latem na oazie, to przecież wielu z nas od lat przyjeżdża tutaj na oazowego sylwestra. I tak to na zimowe KODA przyjechało 61 osób, na KAMuzO – 14, do tego kadra. W sumie 90 osób. A – co ciekawe – do młodzieży z naszej diecezji dołączyła grupa z kilku miejsc Polski, z archidiecezji katowickiej i łódzkiej oraz z diecezji żywieckiej, siedleckiej i kieleckiej.
– Oni takie kursy mają u siebie, ale w terminach, które uniemożliwiały im udział. Wynaleźli nas w internecie, zgłosili się i jesteśmy razem w takiej poszerzonej wspólnocie, która się bardzo szybko poznała i ze sobą zaprzyjaźniła – wyjaśnia s. Anna Baćmaga, diecezjalna moderatorka ruchu.
Z dziadkami na oazę
– Bardzo chciałam wziąć udział w KODA. Ale terminy w mojej archidiecezji pokrywały się z moimi egzaminami na studiach. Znalazłam w internecie te rekolekcje, zgłosiłam się i jestem – mówi Joanna Basek z Rudy Śląskiej. Asia przyjechała z archidiecezji katowickiej, a więc z tej części naszego kraju, gdzie w ogóle narodziła się oaza. A że ten ruch to już prawdziwa tradycja, dowodzi sama studentka.
– W mojej parafii św. Andrzeja Boboli śpiewałam w scholi dziecięcej, potem pomagałam ją prowadzić. Na koniec moi znajomi z parafii zachęcili mnie, żeby przyjść na oazę. Przyszłam, a właściwie wróciłam, bo w oazie byli moi rodzice. Co więcej, na oazy rodzin jeździli moi dziadkowie. Gdy rodzice nie mogli jechać z powodu pracy, dziadkowie zabierali mnie ze sobą, wtedy małą dziewczynkę.
Krzysztof Goworek, licealista z Opoczna, oazę poznał jako mały chłopak. – Wszystko się zaczęło od moich rodziców, którzy są w oazie rodzin. Jeździłem z nimi jako małe dziecko. Myślę, że to była podstawa. A potem przyszło przekazanie pałeczki. Zobaczyłem, że to mi się podoba, że czuję się dobrze w oazie. Jeździłem już sam na kolejne stopnie. Rok temu byłem na KAMuzO, teraz jestem na KODA – opowiada.
Wielu uczestników trafiło do Ruchu dzięki rówieśnikom, czasem nauczycielom. – Do oazy zachęcił mnie w gimnazjum mój katecheta ks. Piotr Ostrowski. Teraz jestem tu już jako maturzystka. Przyjechaliśmy w trójkę i bardzo się cieszymy z tego, że będziemy pierwszymi animatorami w naszej parafii – mówi Justyna Sochańska z Drzewicy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.