Wielu ich rówieśników uważa, że Kościół to są smęty. Tymczasem oni mówią, że Kościół jest radosny i piękny, a w ferie, zamiast na narty, jadą na KODA i KAMuzO. To rekolekcje, które oazowiczom kojarzą się z kursami dla elit.
Formacja, która przemienia
– Wcześniej miałam problem z otwieraniem się na ludzi. Byłam raczej osobą nieśmiałą. Wolałam siedzieć w kącie i do nikogo się nie odzywać. A w oazie jest wiele wspaniałych osób, którzy w jakiś sposób pomagają mi się otwierać. Do wstąpienia na drogę oazową zachęcił mnie mój katecheta ks. Damian Spiżewski. KODA, w której biorę udział, pomoże mi dobrze się przygotować, by samodzielnie prowadzić grupy w parafii, a potem być animatorką na oazach letnich – mówi Karolina Jabłońska z parafii MB Nieustającej Pomocy w Starachowicach.
Dzień na KODA i KAMuzO to modlitwa, bo to przecież rekolekcje, ale też szkolenia i wykłady. – Najwięcej daje mi szkoła biblijna. Mnóstwo ważnych informacji. Prowadzi ją ks. Marcin Dąbrowski – mówi J. Basek. K. Goworek szczególnie sobie ceni szkołę liturgiczną. – Bardzo interesuje mnie to, co się wiąże z Mszą św. Chcę jak najwięcej wiedzieć, by potem jak najgłębiej przeżywać każdą celebrację – wyjaśnia. – Chłonę wszystkie wykłady, które prowadzą animatorzy, s. Anna i księża – dodaje Karolina Jabłońska.
– Bardzo lubię nasze Msze św., ponieważ tutaj każdy się bardzo angażuje w to, co ma robić, w śpiew, czytania. Bardziej mogę to przeżyć i skupić się na całej liturgii i czerpać z niej ogromną radość – zapewnia J. Sochańska.
Z wykładów chętnie korzystają także członkowie kadry. – Wracam do treści, których kilka lat temu słuchałem na mojej KODZIE. Przypominam sobie, pogłębiam – mówi animator Jakub Sałek z Radomia. Kuba kończy prawo w Krakowie i staje przed ważnymi decyzjami co do pracy. – Myślę, że cała oazowa formacja pozwoli mi dokonać dobrych wyborów i to, co wniosły w moje życie wszystkie oazy, będzie procentować w przyszłości. Dziękuję ks. Grzegorzowi, że zaprosił mnie do kadry tegorocznych zimowych rekolekcji.
Monika Zielińska z parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Zwoleniu studiuje matematykę, a w oazie jest animatorką muzyczną. – Współprowadzę KAMuzO. Uczestnicy przyjechali szlifować talenty, uczą się wykorzystywać je na chwałę Pana Boga. Zgłębiają warsztat stricte muzyczny, ale też umiejętności liderskie. Są otwarci, kreatywni, uczą się improwizacji, gdy trzeba się zaprezentować, wyjść poprowadzić zabawę, coś pokazać – mówi.
Bycie animatorem wiąże się z umiejętnością pracy z zespołem, stąd KODA i KAMuzO to także zajęcia z psychologiem. Te zajęcia prowadzi Elżbieta Kowalczyk. – Pomagam wzbogacać wiedzę z psychologii, z komunikacji, z rozwiązywania problemów. Jako animatorzy powinni coś z tego umieć. Ale też tutaj odpoczywam. Można pobiegać po okolicy. Wspominam też moje oazy, a pierwsza z nich miała miejsce właśnie tutaj, w Dąbrówce. To były bardzo przeżyciowe rekolekcje, a na zawsze zapadła mi w pamięci piesza wyprawa na dzień wspólnoty do Paradyża – opowiada animatorka.
Delikatna zmiana akcentów
Siostra Baćmaga organizuje KODA i KAMuzO po raz 5., ks. Lipec – po raz 8. – Na przestrzeni tych lat uzbierało się sporo wspomnień, ale też obserwacji i doświadczeń – mówią moderatorzy.
– Chyba najbardziej rzuca się w oczy coraz mocniejsza konieczność indywidualnego podejścia. Kilka lat temu realizowaliśmy program i tylko czasem potrzeba było indywidualnego podejścia. Dzisiaj to się zupełnie zmienia – mówi ks. Grzegorz. – To dlatego w porządku dnia rezerwujemy znacznie więcej czasu na indywidualne spotkania, rozmowy i bycie ze sobą samych uczestników – dodaje s. Anna.
Zdaniem moderatorów, młodzi żyją pod wieloma presjami, coraz większymi wyzwaniami i oczekiwaniami. – Ciśnie ich wymóg zdobywania wykształcenia, pójścia na dobre studia. Nawet tutaj niektórzy przyjechali z dużą presją świadomości bliskiej matury i przygotowań do niej. Także otoczenie często nie sprzyja religijności. Ich rówieśnicy „ewangelizują” nie Ewangelią, ale antyewangelią. Tutaj trzeba wprost odgruzowywać potrzebę Pana Boga, bo potrzeba w nich jest, i to bardzo żywa i głęboka – mówi moderator.
Kadra zwraca też uwagę na potrzebę kontaktów w tzw. realu. – Dziś młodzi bardzo często kontaktują się ze sobą przez komunikatory, a to rodzi mentalność komunikatów uproszczonych, wręcz jakichś równoważników zdań, zamiast pełnych treści. To dlatego tak bardzo zależy nam na rozmowach, tych twarzą w twarz, ale także w grupie, bez komunikatora – wyjaśniają. – Nasza młodzież nie chce pływać po powierzchni. Chce się pogłębiać, ale też bardzo chce akceptacji ze strony grupy. Gdy ich otoczenie nie zawsze podziela ich religijność, oni w swoim środowisku, np. szkolnym, stają się wręcz świadkami i znakami sprzeciwu. Świadomość, że mają w oazie kolegów i koleżanki, którzy podzielają te same wartości, bardzo im pomaga, a oni niejednokrotnie przemieniają tych obok nich – mówi s. Anna.
I chyba coś w tym jest, bo K. Goworek dzieli się ciekawą refleksją: – Trzeba pamiętać, że oaza nie jest jakimś innym wyznaniem, nie jest czymś oderwanym od Kościoła. Oaza jest ruchem odnowy Kościoła, odnowy liturgii. Oaza tak naprawdę jest innym spojrzeniem na Kościół. Niejeden z naszych rówieśników uważa, że Kościół to są smęty, że to jest coś smutnego, coś nudnego, co musi być tylko poważne, a nawet przykre. Ruch Światło–Życie pokazuje inne spojrzenie, pokazuje, że Kościół jest żywy, że ludzie w nim nie są smutni, nie są zamknięci, ale są radośni. Kościół po prostu jest piękny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.