12 okruchów

12 zamożnych mieszkańców Bielska-Białej odwiedziło 12 rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej. Co wyniknęło z tych spotkań?

Reklama

Na pomysł wpadł Józef. Długo zastanawiał się, co dobrego można zrobić dla innych w okresie świąt Bożego Narodzenia. Organizował już wiele akcji dobroczynnych, ale tym razem miało być inaczej.

Nie tylko kasa

– Nie chodziło jedynie o to, aby ludzie zamożniejsi wyłożyli pieniądze na pomoc biednym – mówi Józef. – To przerabiałem już wiele razy, kiedy prosiłem o wsparcie. Potencjalni darczyńcy pytali, ile potrzebuję, zazwyczaj jednak wykręcali się od osobistego udziału w takim przedsięwzięciu. Wymówek zawsze było wiele: jestem zajęty, nie mam czasu, ty to zrobisz lepiej. Mnie chodziło zaś o to, aby darczyńcy osobiście spotkali się z tymi, którym mieli pomóc. Weszli do ich świata, osobiście dotknęli biedy, poniżenia i bezradności, a przez to doświadczenie inaczej spojrzeli także na swoje życie – mówi.

Józef ma świadomość, że jego przedsięwzięcie jest kroplą w morzu potrzeb. Według tego, co udało mi się ustalić, w Bielsku-Białej, mieście uchodzącym za jedno z zamożniejszych w Polsce, gdzie bezrobocie jest bardzo niskie, stałego wsparcia i pomocy wymaga kilka tysięcy ludzi. W najtrudniejszej sytuacji są osoby wychowujące niepełnosprawne dzieci. Jeśli ich rodzice nie mają pracy, skala potrzeb jest nie do ogarnięcia. Według różnych szacunków w 175-tysięcznym Bielsku-Białej mieszka 380 rodzin wychowujących niepełnosprawne dzieci. Co najmniej drugie tyle jest niepełnosprawnych pełnoletnich, którzy są na utrzymaniu rodziców. Dlatego przede wszystkim takie rodziny starano się uwzględnić podczas przygotowań do bożonarodzeniowej cichej pomocy.

Anonimowo

Od początku postawiony był warunek, że wszystko odbywa się anonimowo. Obdarowani nie mieli wiedzieć (i do dzisiaj nie wiedzą), kim była osoba, która nieoczekiwanie przed Wigilią zjawiła się w ich domu. Także dla obdarowywanych zachowanie anonimowości było ważne. Ludzie najczęściej wstydzą się swojej biedy. Chociaż mają możliwość skorzystania z pomocy opieki społecznej, często nie chcą mieć kontaktu z urzędnikami miejskimi, poddawać się biurokratycznym procedurom, wypełniać formularzy. W tym sensie pomoc kościelnej Caritas jest lepsza, gdyż nie jest tak zbiurokratyzowana i jest bardziej oparta na zaufaniu. Dlatego tak ważne jest m.in. dożywianie dzieci organizowane przez parafie. Miasto także to robi, ale aby dziecko otrzymało bezpłatny obiad, rodzina musi poddać się procedurze sprawdzającej.

Na zachowaniu anonimowości bardzo zależało darczyńcom. Podkreślali, że nie chcą reklamy. Wcześniej brali udział w różnych akcjach charytatywnych, gdzie sami (albo ich firmy) występowali jako oficjalni sponsorzy. Tym razem postanowili pozostać w ukryciu. – Zrobiłem to wyłącznie dla siebie, jak mówi Pismo, aby lewica nie wiedziała, co czyni prawica – przekonywał później Stanisław, pracownik wielkiej międzynarodowej korporacji. – Być może po raz pierwszy przekonałem się, że w ten sposób także można pomagać. Sprawiło mi to większą przyjemność, aniżeli gdyby trąbiły o tym wszystkie media – dodaje.

Pytam Józefa, jak powstała lista obdarowanych. Mówi, że spis rodzin wymagających pomocy zrobiono na podstawie informacji uzyskanych z parafialnych zespołów charytatywnych oraz od wolontariuszy pomagających opiece społecznej. Przyjęto założenie, że powinny to być rodziny ubogie, ale nie patologiczne. Preferowano rodziny wielodzietne albo posiadające niepełnosprawne dziecko. Wiele z nich mieszka, a właściwie lepiej byłoby napisać: gnieździ się w mieszkaniach socjalnych. Potrzebują praktycznie wszystkiego: mebli, pościeli, naczyń kuchennych, wyprawek dla dzieci. Z reguły nie dawano pieniędzy, chyba że na wykonanie konkretnych prac, np. remontowych. Zanim dobrodzieje zjawili się z pomocą, musieli przeprowadzić wywiad środowiskowy, aby zorientować się, co konkretnie jest potrzebne danej rodzinie. Niektórzy osobiście odwiedzili potrzebujące pomocy rodziny, niektórych wyręczały w tym sekretarki. Ale dary przekazali osobiście.

– Nie było ani jednej osoby, która odmówiłaby mojej prośbie – mówi Józef. – Nikt nie wykręcał się brakiem pieniędzy (w ich przypadku zresztą byłaby to wymówka niewiarygodna), brakiem czasu czy innymi zajęciami. Nikt nie powiedział, że da pieniądze, ale niech inni się tym zajmą. Dla wszystkich było to wielkie przeżycie, a kilka osób zadeklarowało gotowość wzięcia udziału w podobnych przedsięwzięciach w przyszłości.

Szok Tadeusza

Jednym z darczyńców jest Tadeusz, właściciel wielkiego, znakomicie prosperującego przedsiębiorstwa. Niewielu potrafiłoby go sobie wyobrazić jako „św. Mikołaja”, który idzie do suteryn, aby wypytywać biedaków, czego im potrzeba. A jednak nie tylko natychmiast zareagował na propozycję, ale później dobrał jeszcze dwie kolejne rodziny i zadeklarował, że będzie im systematycznie pomagał.

– O wyborze jednej z rodzin zadecydowało chyba to, że mieszka w dzielnicy, w której sam się wychowałem. Dla mnie był to szok – wspominał później pierwszą wizytę u rodziny z pięciorgiem dzieci, w tym jednym niepełnosprawnym. – Mieszkają w norze, której nie pozwoliłbym wykorzystać na schronisko dla psów. Wilgoć i zacieki ciągną się od sufitu pod podłogę. Na piecu stale grzeje się woda, w której można się umyć, gdyż w kranie jest tylko zimna. Na łóżkach leżały jakieś stare, pocerowane śpiwory i resztki pościeli. Dzieci chodzą do szkoły z plecakami pościąganymi sznurkami, gdyż takie dostały kiedyś z pomocy społecznej – opowiada.

Zanim zdecydował się tam przyjść osobiście, wysłał swoją sekretarkę, aby dowiedziała się, czego im najbardziej potrzeba. Wróciła przejęta i powiedziała, że musi tam pójść osobiście, aby zrozumieć, jaka jest sytuacja tych ludzi. – Dodała, że oni chcą spotkać się ze mną osobiście. To wyraz szacunku dla nich, co jest w tym wszystkim bardzo ważne. 

Rodzina otrzymała solidną pomoc rzeczową. Ich radość była ogromna – mówi. Dla Tadeusza to nie był wielki wydatek. Musiał jednak obcym ludziom poświęcić coś znacznie ważniejszego i cenniejszego niż pieniądze: swój czas i uwagę. – Ale opłaciło mi się wielokrotnie – przekonywał później. – Wychodząc od nich, wiedziałem, że to nie może się skończyć tylko jedną wizytą. Postanowił, że będzie im pomagał systematycznie. Im i dwóm kolejnym rodzinom, które znajdują się w podobnej sytuacji.

Stefan jest urzędnikiem w wielkiej korporacji. Do akcji zaangażował żonę, która podpowiedziała mu, aby zajęli się rodziną z niepełnosprawnym dzieckiem. Ona pierwsza poszła do tej rodziny, aby rozeznać jej potrzeby. Gdy później trafił do ich mieszkania, pierwsze, co go uderzyło, to wielka czułość i miłość, z jaką odnosili się do dziecka. Mieszkają w znośnych warunkach, ojciec ma pracę, ale drży na myśl, że może ją stracić. Wymagają stałej pomocy i z pewnością powinni otrzymać lepsze wsparcie od organizacji samorządowych oraz kościelnych. Stefan nie krył swych emocji po tej wizycie.

Wnuczek w innym świecie

Dla Anny, szefowej agencji reklamowej, także było to nowe doświadczenie. Wybrała rodzinę, w której trojgiem dzieci opiekuje się samotny ojciec, gdyż żona umarła kilka lat temu. Sama poszła zapytać, czego im potrzeba. Największą frajdę sprawiła dzieciom, kupując im wyprawki szkolne oraz zabawki. Te prezenty zaniósł rodzinie wnuk Anny, rozkapryszony nastolatek, który obrażał się na cały świat, gdy nie dostał najnowszego modelu komórki czy nowej gry komputerowej. Po raz pierwszy w życiu wszedł w świat ubóstwa, spotkał ludzi, którym brakuje podstawowych przedmiotów. Po powrocie do domu długo milczał i jakoś przestał się wypytywać, co dostanie pod choinkę.

Podsumowując to wydarzenie, Józef mówi, że obdarowani zostali w nim wszyscy. Zarówno ci, którzy dary przyjmowali, jak i darczyńcy, gdyż dzięki temu stali się nieco lepsi. – W sensie materialnym to, co dali innym, było okruchem z ich majątku – mówi. – Gdyby jednak każdy zamożny w naszym mieście podzielił się takim okruchem z potrzebującym, byłoby nam wszystkim trochę lżej – dodaje.

Imiona osób występujących w tekście na ich prośbę zostały zmienione.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7