Kanapowi chrześcijanie, obudźcie się!


Z ks. Rafałem Cyfką z Papieskiego Stowarzyszenia „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”, zajmującego się wsparciem dla prześladowanych chrześcijan na całym świecie, rozmawia Maciej Rajfur.

Reklama

Maciej Rajfur: Czy jest coś, czego z ambony czy podczas prelekcji nie wypada powiedzieć o prześladowaniach?


Ks. Rafał Cyfka: To są drastyczne przypadki. Możemy nakreślić skalę i zakres tego problemu, ale nie o wszystkich rodzajach egzekucji dokonywanych np. przez dżihadystów i nie o wszystkich zagrożeniach należy mówić wprost. Żeby nie siać strachu, nie rodzić niechęci w kontekście fali migracyjnej, która dociera do Europy. Stad unikam opisu drastycznych wydarzeń i scen mogących podsycać i tak już silny lęk.


Wydaje się, że w okresie kryzysu migracyjnego, jaki przechodzimy w Europie, czy zagrożenia islamizacją, trudniej mówi się o prześladowaniach. Tworzy się nerwowa atmosfera wokół tych tematów.


Rzeczywiście, jednak trzeba na to spojrzeć z perspektywy dwóch płaszczyzn. Pierwsza wiąże się z lękiem przed obcymi, szczególnie tymi, którzy prowadzą świętą wojnę. Czujemy obawę przed ludźmi, którzy do nas docierają. Z drugiej strony nie bójmy się powiedzieć prawdy za ks. Douglasem Al-Bazim: „Nie każdy muzułmanin jest terrorystą, ale każdy terrorysta jest muzułmaninem”. Istnieją przypadki, gdy muzułmanie bronią chrześcijan. Czy wszyscy wyznawcy islamu chcą, żeby wyznawcy Chrystusa zniknęli z Bliskiego Wschodu? Nie. Trzeba więc pokazywać tę drugą, mniej popularną stronę. Uwaga, muzułmanie naprawdę oddają życie za chrześcijan, bronią ich w swoich domach, bronią kościołów, klasztorów, chronią siostry zakonne przed gwałtem itp. Musimy takie zachowanie zauważać.


Jakże inna rzeczywistość od naszego spokojnego, wręcz sielskiego praktykowania wiary.


Warto męczeństwo chrześcijan zestawiać ze świadectwem własnego życia. Konfrontować dwa światy. Ten europejski, który nasi współbracia z Bliskiego Wschodu nazywają „chrześcijaństwem kanapowym”, z rzeczywistością codziennych wypędzeń, więzienia, tortur i finalnie oddawania życia za Chrystusa w krajach arabskich. To dwa zupełnie inne obrazy chrześcijaństwa. Tamci gotowi są poświęcić wszystko dla Jezusa. A tutaj? Wychodząc z kościoła w niedzielę, idziemy kupować w hipermarkecie. Zaczynamy się targować z Panem Bogiem. Czy to przykazanie nam się opłaca, czy też nie…


Dlaczego więc na Bliskim Wschodzie, mimo takiego cierpienia, wzrasta liczba wyznawców Chrystusa, a w Europie wręcz odwrotnie? Boży paradoks?


Bo tam ludzie doświadczają autentycznego świadectwa wiary, a u nas go nie ma. Krew męczenników staje się nasieniem nowych wyznawców. W roku 2012 w Sudanie Północnym, w kraju, w którym za odejście od islamu i przyjęcie chrześcijaństwa grozi kara śmierci, nie tylko zapisana literą prawa, ale często wykonywana, 6 milionów dorosłych muzułmanów przyjęło chrzest. Każdego tygodnia w Aleksandrii w Egipcie do chrześcijańskiego kościoła przychodzi kilkunastu muzułmanów prosić o ochrzczenie. Na wysypisko śmieci, gdzie odprawiana jest Eucharystia, przybywa 3 tysiące muzułmanów, aby modlić się razem z chrześcijanami. To tylko kilka z tych bardziej ewidentnych przykładów. Musimy obudzić w sobie autentyczne chrześcijaństwo. Tu, w Europie.


Co konkretnie mamy robić?


Przede wszystkim modlić się za cierpiących braci i siostry w wierze. Problemem wielu chrześcijan w Polsce jest brak wiary w to, że modlitwa ma moc, że możemy coś przez modlitwę zrobić. Człowiek, który zacznie myśleć o prześladowanych, po czasie nie tylko okaże im duchowe wsparcie, ale przyjdzie na przykład z pomocą materialną. Modlitwa go uwrażliwi. Poza tym brakuje u nas autentycznej przemiany własnych serc, o której mówi choćby tradycja Bożego Narodzenia.


Wielu powie: „Modlitwa nie ocali im życia ot tak. Trzeba działać”.


Współpracuję już ósmy rok ze stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie i doświadczyłem wielu cudów modlitwy. Najbardziej wyraźnym przykładem od lat jest dla mnie przypadek pastora Nadraka Haniego. Został skazany na śmierć wyrokiem sądu duchownego w 2010 roku w Iranie z powodu wzywania do apostazji. Wyroków Allaha się nie odwołuje. Próbowaliśmy interweniować na różne sposoby. Docieraliśmy do ambasadorów Iranu we wszystkich krajach, w których mamy swoje biura. Prosiliśmy o litość i ułaskawienie. Usłyszeliśmy, że to niemożliwe. Wzywaliśmy więc do modlitwy miliony chrześcijan na całym świecie o uwolnienie pastora. 
8 września 2012 roku Nadrak Hani w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach wyszedł na wolność. Wyrok Allaha został odwołany mocą modlitwy chrześcijan. O takich owocach trzeba mówić, żeby zachęcać innych do modlitwy za prześladowanych. Ona naprawdę ma sens. Może ocalić od śmierci.


«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama