Dawno nie czytałem tak żarliwych tekstów jak zbiór „SOS. Zabija się życie”. Daniel Ange z prorocką mocą pokazuje, że działalność pro life nie jest dodatkiem w życiu Kościoła, ale nierozerwalną częścią nowej ewangelizacji.
Tego francuskiego duchownego nie trzeba przedstawiać w świecie katolickim. W 1950 r. wstąpił do zakonu benedyktynów w Clervaux w Luksemburgu. Później założył Fraternię Matki Bożej Ubogich i 12 lat spędził w Rwandzie. Święcenia kapłańskie przyjął dopiero w 1981 r., mając 49 lat. Niedługo później założył międzynarodową szkołę modlitwy „Młodzi-Światło" (Jeunesse-Lumiére). Bardzo często odbywa podróże ewangelizacyjne. Słowo Boże głosił już w ponad 40 krajach na 4 kontynentach. Napisał ponad 60 książek, w których głównie dotyka problemów, z którymi borykają się młodzi ludzie. Zbiór „SOS. Zabija się życie" pokazuje, że staruszek o dobrotliwym uśmiechu jest też twardym i zdecydowanym żołnierzem nie wahającym się stanąć do walki z tymi, którzy występują przeciwko życiu ludzkiemu, albo z tymi, którzy po prostu nie mają dość odwagi, aby stanąć w jego obronie. Nie szczędzi gorzkich argumentów, ale nie zapomina przy tym, że diagnozowanie choroby bez zaproponowania terapii do niczego nie prowadzi. „Chcemy, żeby nasze słowa nie były twarde, lecz trwałe - tłumaczy. Kontestacja cywilizacji śmierci jest więc dla francuskiego zakonnika jedynie wstępem do głoszenia cywilizacji życia. Ojciec Ange nie tylko potępia aborcję, ale jednocześnie zachwyca się człowiekiem w fazie embrionalnej, rozwijającym się w łonie matki. Kartka po kartce pokazuje czytelnikowi, że kwestia obrony życia to nie kwestia wiary. „Obiektywna analiza danych naukowych prowadzi do uznania godności człowieka w każdej fazie rozwoju, już od momentu poczęcia - podkreśla.
Głosić Boga, głosić Życie
Ojciec Ange nie ma wątpliwości, że nowa ewangelizacja, zaprzęgająca do swojej służby wiarę i rozum, stała się synonimem walki dla życia. „Bo jak głosić Tego, który jest życiem, i prowadzić ludzi do Niego, a jednocześnie nie robić nic, aby przeciwstawić się wszechobecnej ofensywie śmierci - napisał w jednym z tekstów. „Jak głosić Boga, który jest miłością, i który stał się zygotą, embrionem, płodem, a jednocześnie nie chronić wszystkich tych, którym zagraża współczesna wersja rzezi niewiniątek - dodawał. Mocne słowa o współczesnej rzezi niewiniątek nie są przypadkowe. W tekstach francuskiego zakonnika widać grozę tego, co papież z Polski nazwał cywilizacją śmierci. Przytacza w tym kontekście słowa Jana Pawła II, który mówił podczas czuwania modlitewnego na ŚDM w Denver w 1993 r., że wiek XX zapisze się jako epoka masowych ataków na życie, jako niekończąca się seria wojen i nieustanna masakra niewinnych istot ludzkich. „Mordowanie niewinnych istot nie staje się aktem mniej grzesznym ani mniej niszczycielskim przez to, że dokonywane jest w sposób legalny i naukowy - mówił wówczas papież.
Zbiór tekstów na tematy pro life francuskiego duchownego jest pod tym względem wielkim rachunkiem sumienia. Dostaje się feministkom, które głosząc troskę o kobiety, promują antykoncepcję. Ojciec Ange nie szczędzi gorzkich słów „bojownikom - ekologii, którzy tolerują barbarzyństwo niszczenia życia. Ani działaczom na rzecz dzieci, którzy pozwalają, aby traktowano je jak śmieci. Autorytetem, do którego Francuz często wraca, jest Benedykt XVI, który stwierdził m.in., że nie może zwalczać skutecznie przestępczości społeczeństwo, które legalizuje zbrodnie przeciwko życiu nienarodzonych.
Nie straszę, ostrzegam
Ojciec Ange dostarcza konkretnych argumentów pokazujących, że jego słowa to nie jest straszenie, ale smutny i poważny stan rzeczy. „Kobiety, które przeżyły tę tragedię, biegną na pomoc swoim siostrom, które znalazły się w niebezpieczeństwie. Ich orężem jest prawda. Ta, która rani i leczy jednocześnie - mówi o bolesnym świadectwie coraz większej liczby kobiet, które zbiły swoje nienarodzone dziecko. Przytacza też sondaż sprzed 5 lat, w którym aż 88 proc. badanych Francuzów uważa, że „aborcja pozostawia po sobie psychiczny uraz, z którym trudno jest żyć. Omawia też opracowanie opublikowane w prestiżowym „British Journal of Psychiatry". Czytamy w nim, że u kobiet, które poddały się aborcji, występuje podwyższone ryzyko problemów psychicznych oraz bardzo wysokie ryzyko nadużywania alkoholu i narkotyków lub popadnięcia w skłonności samobójcze. Z kolei badania prowadzone przez 8 lat w Finlandii wykazały, że śmiertelność wśród kobiet w wieku prokreacyjnym, które dokonały aborcji, jest w roku następującym po aborcji o dwa i pół raza wyższa niż wśród kobiet, które urodziły.
Daniel Ange nie zatrzymuje się tylko na aborcji. Podkreśla, że pociąga ona za sobą eutanazję, a „zabójstwo w sterylnych białych rękawiczkach otwiera drogę dla medycznie wspomaganej eutanazji. - „Skoro życie nie ma wartości w pierwszej, najbardziej kruchej chwili swojego istnienia, dlaczego miałoby ją mieć w chwili ostatniej? -pyta gorzko. I nazywa to „logiką śmierci w działaniu. W tym kontekście cytuje list Adolfa Hitlera do naczelnego lekarza Rzeszy, w którym pisze on o zadawaniu pacjentom, którzy wedle wszelkich ludzkich kryteriów są nieuleczalnie chorzy, miłosiernej śmierci. Francuski zakonnik idzie jeszcze dalej, stwierdzając, że inżynieria genetyczna przeistoczyła się w eugeniczne szaleństwo. Gorzkie słowa kieruje pod adresem swojej ojczyzny, gdzie kodeks cywilny zakazuje wszelkich praktyk eugenicznych, mających na celu selekcję osób, a jednocześnie to do Francji należy rekord diagnostyki prenatalnej, która skutkuje aborcją niepełnosprawnych dzieci, finansowaną przez państwowy system ubezpieczenia. Przypomina też wystąpienie prof. Didiera Sicarda, który podczas Europejskiego Forum Bioetyki w Strasburgu przestrzegał, że w 2012 r. Einstein nie mógłby się narodzić z powodu malformacji mózgu. „Czy mamy prawo oburzać się na ludobójstwa, przez które miniony wiek spłynął krwią, jednocześnie godząc się na aseptyczne, zalegalizowane, banalizowane autoludobójstwo, które w ciągu 30 lat pochłonęło więcej ofiar niż obie wojny światowe XX w. - podsumowuje gorzkie rozważania.
Misja Kościoła
Na taryfę ulgową ze strony o. Ange nie mogą liczyć ludzie Kościoła. Zdaniem francuskiego zakonnika, jeśli Kościół chce być konsekwentny w swoim ewangelicznym wyborze troski o ubogich, w pierwszej kolejności powinien przed szponami możnych chronić najuboższych spośród ubogich i najmniejszych z małych – czyli dzieci nienarodzone. W tym kontekście apeluje o odważnych pasterzy, którzy nie zawahają się za pomocą miecza Bożego słowa rozbijać bierności wobec deptanego i niszczonego życia. Mówi o listach episkopatu, w których jest miejsce na analizowanie rzeczywistości, w jakiej żyjemy, w świetle Ewangelii. Zauważa, że te listy nie przedostają się do mediów, tym samym do szerszego grona odbiorców. I niekoniecznie wini za to wyłącznie media. „Może te dokumenty, znakomite w swej istocie, nie mają dość miażdżącego stylu, nie są dość prorocze, aby osiągnąć »większą oglądalność« " zastanawia się. Wskazuje też, że zbyt często duszpasterze przejmują się tym, co mówią w telewizji i piszą w gazecie, niż tym, co pomyśli o nich Pan, który ich powołał. Jako wzór męstwa oraz odwagi stawia sobie i innym kapłanom polskiego błogosławionego, ks. Jerzego Popiełuszkę. Ogromną zaletą rozważań o. Ange jest „nadzieja wbrew nadziei". Dostrzega falę młodych ludzi, coraz bardziej widoczną w wielu krajach, którzy nie boją się otwarcie występować w obronie życia i demaskować kłamstw związanych z cywilizacją śmierci. Tę falę nazywa „pokoleniem JPII wzmocnionym witaminą B16”. Znakiem nadziei są dla niego marsze dla życia, coraz częstsze i coraz liczniejsze w wielu krajach. A całą opisywaną batalię podsumowuje za św. Janem Pawłem II: „Wynik bitwy o Życie jest już przesądzony, choć nadal trzeba walczyć z przeważającymi siłami i wiele cierpieć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty otworzy też Drzwi Święte w Bazylice Watykańskiej i rzymskim więzieniu Rebibbia.
To nie tylko tradycja, ale przede wszystkim znak Bożej nadziei.
Choć ukraińska młodzież częściej uczestniczy w pogrzebach niż weselach swoich rówieśników...
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).